Korupcja w lidze piłki ręcznej?

W przeddzień sobotniego meczu piłkarek ręcznych z AZS Politechnika Koszalińska działacze Pogoni Żory poinformowali policję, prokuraturę i Związek Piłki Ręcznej w Polsce, że ich zawodniczki otrzymały propozycję korupcyjną od klubu z Koszalina.

AZS PK wygrała w Żorach i zapewniła sobie utrzymanie w ekstraklasie. Według działaczy Pogoni przed meczem Annie Pałgan w zamian za przegranie tego pojedynku zaproponowano korzystny kontrakt w koszalińskim klubie. Z zawodniczkami Pogoni kontaktowali się ponoć także inni działacze, którzy proponowali po 500 dolarów. - Potwierdzam, że doniesienie zostało zgłoszone. Rozpoczęliśmy postępowanie sprawdzające, trwają przesłuchania - mówi Andrzej Zięba, zastępca prokuratora rejonowego w Żorach.

- Jestem w szoku. Jeżeli okaże się, że klub z Koszalina jest winny, to kary będą bardzo dotkliwe, włącznie z wyrzuceniem z ligi. Na razie jednak musimy poczekać na wyniki śledztwa - dodaje Marek Budziak, prezes ZPR w Polsce.

Działacze Pogoni są przekonani o winie klubu z Koszalina. - Wierzymy naszym zawodniczkom, bo mamy niezbite dowody. Przekazaliśmy już policji taśmy z nagraniami rozmów, w których działacze koszalińskiego klubu nakłaniają dziewczyny do przestępstwa. Zrobimy wszystko, by doszło do ujawnienia prawdy i ukarania winnych - podkreśla Emil Szymański, prezes Pogoni.

Zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawia prof. Tadeusz Piecuch, prezes klubu z Koszalina. - Padliśmy ofiarą miłosnej intrygi! - mówi. - W czerwcu ubiegłego roku Pałgan miała zostać naszą zawodniczką. Jej narzeczony Marcin Lisowski, menedżer Pogoni, proponował, byśmy zatrudnili i jego. Nas interesowała tylko Pałgan. To kto mógł uknuć tę intrygę, żeby się na nas zemścić? - opowiada Piecuch.

Lisowski stanowczo zaprzecza: - To są bezczelne insynuacje - mówi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.