Wygrana "akademików" została odniesiona w znakomitym stylu. Głównie dlatego, że w przeciwieństwie do katowiczan radomscy studenci grali w
koszykówkę. Na szkolny basket prezentowany przez zawodników Mickiewicza (polegał on jedynie na kozłowaniu
piłki i indywidualnych wejściach pod kosz) odpowiedzieli "wysoko" ustawioną, skuteczną obroną. Zaskoczeni takim obrotem sprawy Ślązacy nie mieli żadnej innej recepty na atak. Dość powiedzieć, że blisko połowę wszystkich zdobytych punktów uzyskali z rzutów osobistych. - O to nam chodziło. Odciąć rywali od kosza i wyłączyć najlepszych strzelców. Moi podopieczni wykonali te zalecenia jak należy - cieszył się Wołoszyn.
Nade wszystko widzowie kochają jednak widowiskową ofensywę swojego zespołu. Gracze AZS, jakby zdając sobie z tego sprawę, przeprowadzali takich akcji bez liku. Aż dziesięć razy
piłka lądowała w koszu przeciwnika po rzutach za trzy punkty, nie brakowało efektownych wsadów i kapitalnych asyst. Co ciekawe, w tym ostatnim elemencie prym wiódł nominalny środkowy radomian Jakub Dryjański. Ale ciężar gry spoczywał tym razem na graczach obwodowych. Kamil Wójciak i Daniel Wall tak zdominowali swoich odpowiedników w Mickiewiczu, że katowiczanom ochota do gry odeszła im już w połowie drugiej kwarty. - Takie były zalecenia trenera, a my tylko staraliśmy się je wypełniać najlepiej, jak potrafimy - opisał skromnie sytuację Wall.
AZS rozbił rywala nie tylko dlatego, że miał przewagę wśród "niskich" graczy. Wysoki poziom zaprezentowali tym razem wszyscy zawodnicy. Kiedy było tego najbardziej trzeba, punkty zdobywał Michał Wołoszyn, groźnego Michała Goja zupełnie "wyłączył" Łukasz Majewski (oprócz tego zdobył 15 pkt), a na tablicach kapitalnie bili się o
piłkę Dryjański i Piotr Plutka. Na wysokości zadania stanęli również rezerwowi. Kiedy na placu pojawiali się Karol Gutkowski, Tomasz Chojecki i Paweł Pawlak, AZS nie tylko nie tracił dystansu, ale nawet go powiększał. Potem grali też Przemysław Kogut, Tomasz Olczyk i Wojciech Rogowski, dorzucając do wspólnej puli po dwa "oczka".
- Momentami byliśmy bezradni - przyznał po meczu trener Mickiewicza Adam Zając. - Po dwóch wyrównanych spotkaniach przyszedł mecz, w którym stanowiliśmy tło dla rywala. Zostaliśmy rozpracowani, a gracze AZS wzorowo wypełnili zadania taktyczne.
- Działając w spartańskich warunkach, dokonaliśmy rzeczy wielkiej. Pomogli nam w tym kibice, którzy nie zawsze byli przychylnie nastawieni, ale te gorsze momenty im wybaczam. Teraz chwilę poświętujemy, ale wnioski z minionego sezonu trzeba wyciągnąć bardzo szybko - zauważył Bogusław Wołoszyn.
AZS POLITECHNIKA | 97 |
MICKIEWICZ KATOWICE | 63 |
n Kwarty: 22:16, 27:13, 19:14, 29:20.
n AZS: Wall 20 (2), Majewski 15 (1), Wołoszyn 14 (2), Wójciak 10 (2), Dryjański 10 (1) oraz Plutka 8, Chojecki 6 (1), Gutkowski 6, Pawlak 2, Olczyk 2, Kogut 2, Rogowski 2.
n Mickiewicz: Podgórski 17, Piotrkowski 7, Lepczyński 7 (1), Goj 6, Wojnowski 3 oraz Wosz 8, Jankowski 6, Urbańczyk 4, Woźniak 3.
AZS - MICKIEWICZ
41 | zbiórki | 25 |
27 | asysty | 11 |
29 | faule | 33 |
15 | straty | 17 |
15 | przechwyty | 7 |
13 | bloki | 0 |
LICZBA MECZU
12
po raz pierwszy w sezonie tylu graczy wystąpiło w zespole AZS. Co ważne, każdy z nich zdobywał punkty
ROZMOWY POD SZATNIĄ