Jagiellonia zremisowała z Kolporterem Kielce

Piłkarze Jagiellonii, z czterech ostatnich meczów, we wtorek byli najbliżej, by przypomnieć sobie, jak się wygrywa. Niestety, Kolporter Kielce oddał jeden celny strzał w białostocką bramkę i cieszył się z remisu

Piłkarze Jagiellonii po ostatnich niepowodzeniach (szczególnie dotkliwe były: remis u siebie ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki i porażka w Radomiu), wyszli na boisku z mocnym postanowieniem szybkiego zdobycia gola. Ich nawałnica na bramkę najlepszej wiosną drużyny w drugiej lidze trwała aż do momentu zdobycia gola. A ten mógł paść już po minucie gry. Dariusz Łatka przejął piłkę na środku boiska i pomknął na bramkę kielczan. W polu karnym mijał Macieja Mielcarza, który rzucił się mu pod nogi i białostocki pomocnik padł na ziemię. Mimo protestów zawodnika Jagiellonii sędzia kazał grać dalej (nie karząc go kartką za symulowanie). Dwie minuty później znowu Łatka - z prawej strony boiska wrzucił piłkę krótko za obrońców Kolportera i Ernest Konon znalazł się przed Mielcarzem. Napastnik układał sobie chwilę futbolówkę do strzału, uderzył obok Mielcarza, ale do bramki zdążył Przemysław Cichoń i wybił piłkę. W końcu w 9. min podopieczni Adama Nawałki mieli rzut wolny z lewej strony pola karnego gości. Kiedy kielczanie ustawiali się w defensywie, Jacek Markiewicz, nie czekając na nic, podał szybko do Pawła Sobolewskiego. Po dośrodkowaniu skrzydłowego Jagiellonii niewysoki Konon głową posłał piłkę do siatki. To dopiero drugi jego gol w tym sezonie.

Zabrakło kropki nad i

Po objęciu prowadzenia pojedynek wyrównał się, chociaż przyjezdni nie radzili sobie z presingiem białostoczan na całym boisku. Przed przerwą właściwie tylko raz mogli zagrozić bramce Andrzeja Olszewskiego, ale nasz bramkarz nie dał się pokonać. W 26. min Arkadiusz Bilski wrzucił piłkę w pole karne gospodarzy, którzy próbowali łapać jego kolegów w pułapkę ofsajdową. Wybiegł za plecy obrońców, ale Olszewski był szybszy. Na pewno dużo więcej niepokoju w szeregi białostoczan wkradło się, kiedy w 37. min na murawę padł kontuzjowany Adrian Napierała. Do gry zmuszony był wejść Łukasz Nawotczyński, który tym razem zasiadł na ławce rezerwowych, bo nie czuł się najlepiej.

Zdecydowanie bliżej zdobycia drugiego gola byli podopieczni Adama Nawałki. Po strzale Jacka Chańki z rzutu wolnego Mielcarz łapał piłkę na raty. Po uderzeniu Konona po rzucie rożnym piłka minimalnie minęła bramkę Kolportera. Białostoczanie mieli też okazję do przeprowadzenia skutecznego kontrataku. Po przechwycie w środku boiska wyszli w trójkę przeciwko trzem graczom przeciwnika. Niestety, Konon długo zastanawiał się, jak rozegrać akcję, aż stracił piłkę.

- Nie potrafiliśmy postawić kropki nad i - martwił się po rywalizacji Dariusz Łatka.

Zemściło się

W drugiej części meczu goście od początku zyskali większą przewagę, lecz znowu w żaden sposób nie potrafili zagrozić Olszewskiemu. Za to białostoczanie wyprowadzali groźne kontrataki. W 56. min Sobolewski wyszedł z lewej strony boiska przed Mielcarza, ale bramkarz Kolportera obronił. Niedługo później po rozegraniu piłki przez Konona i Tomasza Pawlaka strzał Sobolewskiego okazał się minimalnie niecelny.

Niestety, w 79. min sprawdziło się piłkarskie powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Bilski przymierzył z rzutu wolnego z ok. 20 m i zrobiło się 1:1. To był pierwszy strzał kielczan w kierunku bramki. Wcześniej próbował były "jagiellończyk" Marcin Kośmicki - z rzutu wolnego prawie z tego samego miejsca - ale piłka wylądowała na murze. Może Andrzej Olszewski nie spodziewał się, że tym razem strzeli Bilski?

- Pierwsza myśl była taka, by uderzać nad murem, ale zobaczyłem, że bramkarz Jagiellonii źle się ustawił - tłumaczył kapitan kielczan. - Stał za murem, na środku bramki. Starczyło tylko celnie strzelić.

- Z reguły, jeśli pada bramka z rzutu wolnego, to bramkarz jest winny - mówił z kolei Olszewski, który był jednym z najlepszych zawodników białostoczan podczas poprzedniego zremisowanego meczu - w Bielsku Białej. - Nie uważam, bym źle się ustawił - kontynuował. - W murze była luka, gdzie ustawiło się dwóch zawodników z Kielc. Widziałem, że Bilski tam strzela, ale piłka wpadła mi pod ręką do siatki.

STRZELCY BRAMEK

Jagiellonia: Ernest Konon (9., głową po dośrodkowaniu Pawła Sobolewskiego).

Kolporter: Arkadiusz Bilski (79., z rzutu wolnego).

SKŁADY

Jagiellonia: Olszewski - Kulig Ż, Zalewski, Napierała (41. Nawotczyński), Chańko - Łatka, Matys Ż, Markiewicz, Sobolewski - Pawlak (86. Schutz), Konon (71. Żuberek).

Kolporter: Mielcarz - Cichoń Ż (77. Barkaniczkow), Szyndrowski, Kośmicki Ż, Radunović (67. Czerkas) - Piątkowski, Owczarek, Hermes, Kolendowicz (46. Wójcik) - Grzegorzewski, Bilski.

Sędziował (jako główny): Adam Kajzer (Rzeszów). Widzów: ok. 5500.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.