Dyskobolia Grodzisk - Cracovia 3:1 (1:0)

Drugi i czwarty zespół ekstraklasy stworzyły znakomite widowisko. Dyskobolia pokonała Cracovię i zbliżyła się do wicemistrzostwa Polski - Nie zasłużyliśmy na tę porażkę - uznał kapitan krakowian Piotr Bania.

Grodziszczanie wygrali na swoim stadionie drugi z rzędu mecz, w którym nie dominowali. Cracovia, podobnie jak poprzednio Amica Wronki, miała w Grodzisku przewagę. Podopieczni Wojciecha Stawowego pokazali dobry, szybki futbol - to głównie dzięki nim pojedynek z Dyskobolią był tak ciekawym widowiskiem. Groclin wygrał, bo znów był bardzo skuteczny, wyprowadzał też efektowne kontrataki. - Czapki z głów przed moim zespołem. Graliśmy dziś bez pięciu podstawowych zawodników [Golińskiego, Sninskiego, Zająca, Piechniaka i Liberdy - przyp. red.], a pokazaliśmy charakter - cieszył się trener Duszan Radolsky.

Słowak zdecydował się ustawić zespół tak, by jak najefektywniej walczyć z grającą trzema napastnikami Cracovią. Zdecydował się przy tym na szalony - wydawałoby się - pomysł, i kazał grać Andrejowi Porazikowi jako ofensywnemu pomocnikowi. Porazik dał się wcześniej poznać jako napastnik, który poza polem karnym jest zupełnie nieprzydatny. W poniedziałek zagrał jednak znakomicie i był jednym z bohaterów Dyskobolii. To on odważnym rajdem i precyzyjnym podaniem rozpoczął akcję, po której padł pierwszy gol. - To była nasza firmowa akcja - stwierdził Marek Sokołowski, który zagrał idealnie do Bartosza Ślusarskiego. - Dobrze mi się współpracuje z Bartkiem. To już nie pierwsza moja asysta przy jego bramce. Świetnie się z nim rozumiem, po prostu wiem, gdzie mam zagrać, by padł gol - zdradził Sokołowski.

Drugim bohaterem Dyskobolii był jej młody bramkarz Sebastian Przyrowski. W ostatniej chwili zastąpił on kapitana Mariusza Liberdę. - Zmogła mnie gorączka. Myślałem, że to napięcie przed meczem, dlatego wyszedłem na rozgrzewkę. Niestety nie dałem rady, miałem prawie 39 stopni gorączki - mówił Liberda.

Przyrowski nie wyglądał na zawodnika, który gra w ekstraklasie dopiero po raz dwunasty. Bronił pewnie, odważnie wychodził nawet daleko od swojej bramki, wygarniał rywalom piłkę spod nóg. - Pokazałem, że jestem gotowy do gry w ekstraklasie - ocenił Przyrowski, który najpóźniej od nowego sezonu będzie podstawowym bramkarzem Groclinu (Liberda odchodzi w czerwcu - jego kontrakt wygasa).

Przy golu dla Cracovii Przyrowski nie miał szans na skuteczną interwencję. Krakowianie rozegrali akcję lewym skrzydłem, a rezerwowy Piotr Giza strzałem z woleja wykończył dokładne podanie Marka Bastera. To była akcja niemniej efektowna od tej, po której trafił Ślusarski.

Grodziszczanie mieli sporo szczęścia, że tylko jeden z wielu rajdów Bastera i prawego obrońcy Krzysztofa Radwańskiego zakończył się bramką. Piłkarze Radolskiego zupełnie nie mogli sobie z tymi szarżami poradzić - rywale byli zbyt ruchliwi, rozgrywali piłkę naprawdę pomysłowo. To był klucz krakowian do stworzenia przewagi i zdominowania środka boiska.

W Dyskobolii brakowało takich akcji oskrzydlających. Nie ma się co temu dziwić, bo specjalista od takich rajdów Radek Mynar znów musiał zagrać jako stoper. A zastępujący go po prawej stronie Marcin Łukaszewski ograniczał się do gry obronnej. - Całe życie byłem prawym obrońcą, więc wiadomo, że lepiej czuję się na tej pozycji. Z drugiej strony od trzech spotkań jestem stoperem i nie przegraliśmy ani razu, więc chyba nieźle mi idzie na środku obrony - powiedział Mynar.

Po golu na 2:1 Cracovia zaatakowała jeszcze odważniej i wyglądało na to, że szybko doprowadzi do wyrównania. - Sytuację zmieniła zbyt pochopna, moim zdaniem, czerwona kartka dla Marka Citki [patrz - ramka obok]. Byliśmy na pewno bliżsi remisu, niż wskazywałby na to wynik - analizował trener krakowian Wojciech Stawowy.

Dobrą zmianę w ekipie z Grodziska dał Rafał Kaczmarczyk. Wystarczył mu jeden kontakt, a Adrian Sikora znalazł się sam na sam z Marcinem Cabajem i pokonał go strzałem po ziemi. Grodziszczanie uciekli poniedziałkowym rywalom na siedem punktów i zbliżyli się do drugiego w historii klubu wicemistrzostwa Polski.

Strzelcy bramek

Dyskobolia: Ślusarski (17., głową po podaniu Sokołowskiego), Vranjes (49., z rzutu wolnego po faulu Barana na Sikorze) Sikora (90. +1, po podaniu Kaczmarczyka)

Cracovia: Giza (67., po zagraniu Bastera)

Dyskobolia: Przyrowski - Łukaszewski, Mynar, Kumbev Ż, Vranjes Ż - Sokołowski (76. Cilinsek), Kozioł, Radzewicz Ż (70. Nowacki) - Sikora, Porazik, Ślusarski (90. Kaczmarczyk)

Cracovia: Cabaj - Radwański (81. Wacek), Skrzyński, Węgrzyn, Baster - Przytuła Ż, Baran, Nowak (56. Giza) - Bojarski, Bania Ż, Moskała (56. Citko CZ 79.)

Sędzia: Robert Małek (Katowice)

Widzów ok. 4,5 tys. (ok. 150 kibiców Cracovii)

Dyskobolia - Cracovia

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.