Polkowice płaczą: CCC Polkowice - Polfa Pabianice 61:71

SHARP TORELL BASKET LIGA. Koszykarki CCC Polkowice nie wykorzystały olbrzymiej szansy na pierwszy w historii medal mistrzostw Polski. Przegrały czwarty mecz o brąz z Polfą 61:71 i decydujące spotkanie zostanie rozegrane we wtorek w Pabianicach

Nie wiadomo jednak, czy polkowiczanki będą potrafiły się podnieść. Po zakończeniu czwartego spotkania część z nich długo jeszcze żałowała zmarnowanej szansy. Najdłużej siedziała na ławce i płakała Agata Nowacka, jakby zapominając, że szansa na brąz wciąż jest. Trzeba "tylko" jeszcze raz wygrać w Pabianicach.

- Szkoda, bo medal mógł być już na szyi - stwierdziła Urszula Stempniewicz. - Stawka meczu jakby nas przerosła.

- Dziewczyny włożyły dużo serca, ale to nie miało przełożenia na wynik - tłumaczył trener CCC Andrzej Nowakowski. - Samo zaangażowanie nie jest wykładnią umiejętności sportowych. Byliśmy o wiele słabszym zespołem - przyznał.

Już w pierwszej kwarcie, w której koszykarki CCC prowadziły, olbrzymie problemy widać było szczególnie na tablicach. Większość akcji Polfy szła przez wysokie zawodniczki, a te - jak nie trafiały - często zbierały piłki na atakowanej tablicy. Polkowiczanki przede wszystkim nie miały pomysłu na zatrzymanie Elżbiety Trześniewskiej, która w całym spotkaniu trafiła 9 z 12 rzutów z gry, wszystkich siedem wolnych i miała osiem zbiórek.

- Przegraliśmy zdecydowanie walkę pod koszami, skąd dziewczyny były wypychane. Chcieliśmy grać aktywnie na piłkę, odcinać od podań wysokie, ale nie wychodziło - stwierdził Nowakowski.

Decydująca okazała się jednak trzecia kwarta. Przez pierwszych osiem minut jedynie najlepsza w CCC Edyta Koryzna dwukrotnie trafiła, a tak polkowiczanki były bezradne. Gdy w końcu punkty dołożyła Agata Nowacka, to była już 28. minuta i wynik 40:55.

- To był koszmar, nie mieliśmy żadnego sposobu na obronę Polfy - przyznał Nowakowski, który próbował wszystkiego. Wziął dwa czasy w trzy minuty, obniżył skład, postawił strefę, a w końcu wprowadził rezerwowe i nakazał agresywne krycie na całym boisku. Wystarczyło jedynie na zmniejszenie strat, ale rywalki spokojnie kontrolowały mecz.

Zawodniczki CCC fatalnie rzucały z dystansu - zaledwie 3/16, w tym dwa wysokich - Pałki i Żytomirskiej oraz szczęśliwe trafienie o tablicę Stempniewicz, a wręcz kompromitująco z linii rzutów wolnych. 12 pudeł na 22 próby to lekka przesada (Marczewska 3 celne na 9).

- Niektóre zawodniczki nie starały się wziąć na siebie ciężaru gry, lecz gdzieś się chowały. Przez to nasza gra stawała się łatwa do rozszyfrowania. Nie można całego meczu opierać na jednej zagrywce - mówił Nowakowski. - Trzeba będzie jakoś odbudować zespół. W poniedziałek mamy sesję wideo, wszystko przeanalizujemy i stworzymy atmosferę. W Pabianicach już raz wygraliśmy - przypomniał.

Decydujący piąty mecz - jutro.

Kwarty: 21:17, 13:21, 9:22, 18:11.

CCC: Koryzna 14, Marczewska 11, Pałka 5 (1), Nowacka 4, Kłosińska 4 oraz Żytomirska 10 (1), Stempniewicz 10 (1), Waligórska 4, Jasnowska 2.

Polfa: Trześniewska 25, da Costa 9 (2), Toma 8, Jarosiewicz 6, Głaszcz 2 oraz Krystofova 11, Pantelejeva 5, Lamparska 3 (1), Ilieva 2.

Stan rywalizacji: 2:2.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.