Rozmowa z Adrianem Napierałą

Jednym z najlepszych zawodników meczu Jagiellonii w Bielsku-Białej był Adrian Napierała, który dzień wcześniej przyczynił się do uniewinnienia w Finlandii z zarzutu o gwałt utalentowanego piłkarza Zagłębia Lubin

Paweł Orpik: Nie miałeś żadnych wątpliwości przed wyjazdem do Finlandii? Nie obawiałeś się przed meczem w Bielsku-Białej dodatkowego zmęczenia?

Adrian Napierała, obrońca Jagiellonii: Wróciłem do kraju w nocy przed pojedynkiem i faktycznie byłem zmęczony. Ale z Podbeskidziem trzeba było zasuwać, więc o tym w ogóle nie myślałem. Jestem tylko wdzięczny za to, że trener i działacze klubu zgodzili się na mój wyjazd przed tak ważnym spotkaniem. Musiałem tam pojechać, to był mój obowiązek.

Inni koledzy z drużyny mistrzów Europy juniorów chyba tak nie myśleli?

- Nie do mnie to pytanie. Musiałem tam być, by pomóc i swoje zrobiłem. Czułem, że moje zeznania mogą pomóc i cieszę się, że tak się to wszystko skończyło. Wiedziałem, że Łukasz będzie uniewinniony. Inni świadkowie potwierdzili, że do gwałtu nie doszło. Wyrok poznałem dopiero po wylądowaniu w Polsce, bo po swoich zeznaniach musiałem pędzić na samolot.

Wracając do meczu, w końcu możecie być zadowoleni ze swojej gry w obronie.

- Raczej tak, bo zaspaliśmy w sumie raz, kiedy Andrzej uratował drużynę przed stratą bramki. Jednak w defensywie gramy wszyscy, zaczynając od napastników. Tym razem tak było i są efekty.

W ostatniej minucie spotkania to Ty uratowałeś Jagiellonię z dużej opresji. Nie bałeś się wślizgu w polu karnym?

- Musiałem coś zrobić, inaczej byłyby pretensje. Gdyby rywal strzelił, nie mielibyśmy już czasu na odrobienie straty. Nie mogłem się przyglądać, a wślizg musiał być czysty i taki był.

Copyright © Agora SA