Widzew gra ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki

Bez Vladimira Bednara, Arkadiusza Kubika i Radosława Michalskiego, ale za to z Jarosławem Lato widzewiacy jadą do Nowego Dworu

Wyjazdowe zwycięstwa z Ruchem Chorzów (3:1) i Szczakowianką Jaworzno oraz porażka z Jagiellonią Białystok (1:2) i remis z Górnikiem Polkowice (1:1) w Łodzi - to bilans ostatnich meczów Widzewa. Wychodzi więc na to, że łodzianom lepiej gra się pod mniejszą presją. - Mimo wszystko wolimy grać na własnym stadionie, bo wtedy pomaga nam więcej naszych kibiców i atmosfera jest fantastyczna - twierdzi trener Stefan Majewski. - Ale może coś w tym jest. Wyszedł nam ostatni mecz ze Szczakowianką Jaworzno i mam nadzieję, że to początek czegoś dobrego.

Majewski nie będzie mógł skorzystać ze wszystkich piłkarzy. Za żółte kartki pauzować będą Radosław Michalski i Arkadiusz Kubik, a kontuzja wyklucza z gry Vladimira Bednara. Słowak nabawił się urazu podczas meczu ze Szczakowianką. - Na kolanie zrobił mi się krwiak. Przeszedłem już zabieg jego usunięcia, ale nie ma szans, bym zagrał ze Świtem - twierdzi Słowak. - Czeka mnie teraz kilkudniowa przerwa, ale bardzo chciałbym wyleczyć się do spotkania z Arką Gdynia.

Jest jednak i dobra wiadomość - do zdrowia wrócił już Jarosław Lato, najlepszy piłkarz Widzewa w rundzie wiosennej. Przypomnijmy, że lewoskrzydłowy łódzkiego zespołu musiał opuścić boisko w meczu ze Szczakowianką w 66 min z powodu kłopotów żołądkowych. - Podejrzewam, że zjadłem coś nieświeżego, zresztą nie tylko ja, bo podobne kłopoty, choć nie tak duże, miał także Rafał Pawlak i nasz klubowy lekarz - wyjaśnia Lato. - Jeszcze w czwartek trochę mnie mdliło, ale teraz jest już ok.

Lato jest bliski pobicia swojego rekordu asyst w sezonie. Rok temu, jeszcze jako piłkarz RKS Radomsko, trzynaście razy otwierał kolegom drogę do bramki, a sam strzelił trzy gole. W tym sezonie, jako gracz RKS i Widzewa, ma już na koncie 12 asyst i cztery bramki. Twierdzi jednak, że najważniejsze jest dobro drużyny. - Cieszę się, że pomagam zespołowi, ale teraz najważniejsze, byśmy zdobywali punkty i nie myśleli o własnych osiągnięciach - mówi. - Wszystko zaczyna się nieźle układać, bo nasi najpoważniejsi rywale w walce o awans tracą punkty. Jeśli we wtorek wygramy jeszcze z Arką, to będzie dobrze. Chociaż chyba niepotrzebnie wybiegam w przyszłość. Teraz najważniejsze są punkty w Nowym Dworze.

Widzewiaków czeka jednak trudne zadanie, bo Świt, to po Arce Gdynia, drużyna, która straciła najmniej bramek w tym sezonie. Mało tego - podopieczni Jerzego Masztalera nie przegrali jeszcze meczu u siebie. - Każda passa się kończy - zaznacza Majewski.

W Świcie od rundy wiosennej gra znakomicie znany w Łodzi Radosław Becalik. To jeden z ulubieńców kibiców Widzewa, który jednak okazał się niepotrzebny w drużynie i zimą przeniósł się do Nowego Dworu. - Czy obawiam się zemsty Becalika? Nie, ale na pewno musimy na niego uważać. To pewna prawidłowość, że piłkarz, który dochodzi z klubu, rozgrywa najlepszy mecz właśnie przeciwko swojej byłej drużynie - twierdzi Majewski.

Widzewiacy po raz pierwszy w tym sezonie pojadą do Nowego Dworu w dniu meczu. - Wyjazdowe mecze wygrywaliśmy po nocy spędzonej w Pszczynie. To nasze szczęśliwe miejsce - mówi Lato. - Tym razem wybieramy się jednak w zupełnie innym kierunku i chyba nawet lepiej, byśmy nie spali gdzie indziej.

Widzew grał ze Świtem trzy razy w historii. Jeszcze w I lidze oba mecze zakończyły się remisami - 2:2 i 0:0. W rundzie jesiennej obecnego sezonu widzewiacy wygrali w Łodzi 1:0, a jedynego gola zdobył Andrzej Rybski

ŚWIT - WIDZEW

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.