Wcale nie jestem gruby - mówi przed meczem w Toruniu Tomasz Bajerski.

Moja waga? Teraz jest mniejsza niż w czasach startów w Toruniu - mówi przed niedzielnym meczem z Lotosem Tomasz Bajerski. Kiedyś lider Apatora/Adriany, teraz będzie zdobywac punkty dla ekipy z Gdańska.

Niedzielne spotkanie to starcie obecnych reprezentantów Apatora/Adriany z byłymi. Oprócz Bajerskiego, do Torunia przyjadą również Tomasz Chrzanowski i Robert Kościecha. Ale to przyjazd tego pierwszego, którego obwiniano za słabszy od oczekiwań rezultat Apatora/Adriany, budzi największe emocje.

Filip Łazowy: Gdy byłeś zawodnikiem "Aniołów" rozmawiano nie tylko o twoich wynikach, ale i wadze...

Tomasz Bajerski: Takie opowieści to są jakieś głupoty.

Dlaczego?

- To efekt działań ludzi którzy nie mają się do czego przyczepić. Jeśli ktoś chce wiedzieć, to przed rozpoczęciem sezonu 2004 ważyłem 71 kg. Natomiast teraz moja waga wynosi 70 kg, czyli nawet mniej! Mnie takie wyssane z palca opinie po prostu śmieszą. Zresztą mieliśmy w Gdańsku robione wszystki badania i ani razu nikt w klubie nie miał do mnie pretensji odnosnie mojej wagi.

Biegałeś po plaży w Gdańsku tak jak obiecywałeś przed sezonem?

- Oczywiście! Teraz co prawda nie ma na to już czasu, ale przed rozpoczeciem rozgrywek to był jeden z moich sposobów na poprawienie kondycji. Ćwiczyłem wtedy z Robertem Kościechą i Adrianem Miedzińskim. Więc mogę spokojnie powiedzieć, ze dotrzymałem danego słowa.

Jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji w tym sezonie?

- Nie do końca. Częste awarie moich motocyki odbierały mi dotąd sporo punktów. Chciałbym aby te kłopoty wreszcie się skończyły. Poza tym nie mam do siebie pretensji, choć spodziewam się, że w dalszej części sezonu będzie jeszcze lepiej.

W niedzielę będziesz miał sporo do udowodnienia osobom, które nie widziały cię w składzie Apatora/Adriany.

- Nie jestem tym jakoś specjalnie podekscytowany. Dla mnie to mecz jak każdy inny. Może różni ludzie dopatrują się jakichś podtekstów, ale dla mnie to po prostu następny pojedynek ligowy.

Twój ostatni występ w lidze szwedzkiej był naprawdę imponujący...

- Bardzo się cieszę z tego powodu. Czternaście punktów plus dwa bonusy to chyba niezły wynik. Na tym meczu był także obecny szkoleniowiec Apatora/Adriany Jan Ząbik. Rzeczywiście ten start był dla mnie bardzo udany.

Możemy spodziewać się takiej samej jazdy w twoim wykonaniu przeciwko torunianom?

- Będzie ciężko. Przede wszystkim dlatego, że w tym momencie nie mam na czym jeździć. Rozleciały mi się trzy moje silniki. W Szwecji pięć punktów zdobyłem na swoim motocyklu, natomiast pozostałe na pożyczonym od Andreasa Jonssona, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Wyremontowane maszyny mają mi przywieźć mechanicy Ryana Sulivana, więc mam nadzieję, że do niedzieli wszystko będzie w porządku.

Apator/Adriana zaskoczył Ciebie świetną dyspozycją na początku rozgrywek?

- Nie. Torunianie mają naprawdę dobry zespół i nie mam pojęcia dlaczego tak wielu fachowców tego nie zauważyło. Według mnie "Anioły" spokojnie utrzymają się w lidze. Jednak uważam, że jesteśmy w stanie nawiązać walkę z gospodarzami w niedzielnym spotkaniu. Jeśli wszyscy pojedziemy zespołowo i na miarę swoich umiejętności to powalczymy o korzystny rezultat.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.