Afera sędziowska w I lidze koszykarzy

- Nie mogliśmy wyjść na boisko, bo mamy zdjęcia, na których kierownik Kotwicy przekazuje sędziom prezenty - mówi Jan Pukarowski, prezes Basketu Kwidzyn. - To nie były prezenty, tylko prywatne rzeczy arbitrów - odpowiada Romuald Czarnecki, kierownik Kotwicy Kołobrzeg

Koszykarze Basketu, którzy w I lidze walczą z Kotwicą o awans do ekstraklasy, odmówili wyjścia na niedzielny mecz w Kołobrzegu. Mogło to być decydujące spotkanie, bo w rywalizacji do trzech zwycięstw Kotwica prowadziła 2:1. - Nie zagrali, bo kwestionowali obsadę sędziowską - mówi Janusz Lubiński, członek zarządu Kotwicy. - Nie chcieliśmy grać w meczu, którego wynik mógł zostać ustalony przed jego rozpoczęciem. Mamy na to mocne dowody - tłumaczy Pukarowski. Co to za dowody? - Zdjęcia zrobione przed meczem, na których kierownik Kotwicy Romuald Czarnecki przekazuje sędziom prezenty. Dzieli fanty między trzech arbitrów - dodaje. Udało nam się ustalić, że zdjęcia zrobił Mirosław Potulski, ojciec koszykarza Basketu - Bartosza oraz członek zarządu Pomorskiego Okręgowego Związku Koszykówki. - Nie będziemy upubliczniać zdjęć, przekażemy je Polskiemu Związkowi Koszykówki - mówi Mirosław Potulski.

Sędziami mieli być Andrzej Zalewski, Maciej Kucharski i Zdzisław Wojciechowski. - Dwóch z nich prowadziło już pierwszy mecz naszych drużyn w Kwidzynie, który Basket przegrał. Gospodarze, choć byli wyraźnie słabsi, zrzucili wtedy całą winę na sędziów - opowiada Lubiński. - Oskarżenia, których teraz słucham, są ciosem poniżej pasa. Ubolewam nad takim zachowaniem, działacze z Kwidzyna wyrządzili wielką krzywdę swoim zawodnikom, którzy chcieli grać.

Szefowie klubu z Kwidzyna we wtorek prześlą dowody i dokumenty do PZKosz. - Trafią do wydziału gier i dyscypliny. Liczymy, że zostaną poważnie potraktowane. Nie chodzi nam tylko o jeden mecz w Kołobrzegu, ale o chorą sytuację w całym środowisku. Nie wychodząc w niedzielę na parkiet, zasygnalizowaliśmy poważny problem i liczymy, że związek postara się go rozwiązać - mówi Pukarowski, który przyznał, że klub liczy się z wszelkimi konsekwencjami, także walkowerem. - Przecież w tej sytuacji walkower jest bezdyskusyjny - oburza się Lubiński. - Rywale nie wyszli na boisko i oddali mecz bez walki. Tym samym wygraliśmy po raz trzeci i jesteśmy w ekstraklasie!

W Kołobrzegu już w niedzielę świętowano awans. Na rynku pojawiło się około trzech tysięcy osób z szalikami i flagami. - Nie ma jeszcze decyzji w sprawie tego meczu, wynik nie został zweryfikowany. Na razie w rywalizacji Basketu z Kotwicą jest więc wynik 2:1 dla Kołobrzegu - wyjaśnia Mirosława Zawada, przewodnicząca wydziału gier i dyscypliny PZKosz. - Czekamy na dokumenty, protokół z meczu i sprawozdanie komisarza zawodów Krzysztofa Antoniaka. Nie dostaliśmy jeszcze także żadnego oficjalnego pisma, a tym bardziej dowodów z Kwidzyna - dodaje Zawada. Co grozi Kotwicy, jeżeli szefom Basketu uda się udowodnić próbę przekupstwa sędziów? - W tej chwili nie jestem w stanie tego powiedzieć. Najpierw muszę obejrzeć materiały.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.