Jedno zwycięstwo dzieli Skrę Bełchatów od mistrzostwa Polski

Złoty medal na wyciągnięcie ręki. Skra Bełchatów musi wygrać tylko jeden mecz, by zdobyć mistrzostwo Polski. A ma na to trzy szanse

Takiego przebiegu finału play off nie spodziewano się w Bełchatowie nawet w najśmielszych snach. Po dwóch meczach Skra prowadzi 2:0 i od mistrzostwa Polski dzieli ją tylko jedno zwycięstwo. Dwa najbliższe mecze, o ile nie skończy się na jednym rozegrane zostaną w Olsztynie.

Duże emocje były tylko w piątkowym meczu. Mimo że z powodu kontuzji z boiska zszedł Paweł Papke, gościom udało się doprowadzić do tie breaka. W sobotę nieobecność lidera olsztyńskiej była już bardzo widoczna. Zastępujący go Krzysztof Śmigiel nie był w stanie skończyć nawet najlepszych wystaw Pawła Zagumnego. W pierwszym secie, który rozpoczął się od festiwalu zepsutych zagrywek, bełchatowianie wprost zdeklasowali przeciwnika. Wreszcie dobrze zagrali blokiem i środkiem. Dzięki dobrym rozegraniom Andrzeja Stelmacha aż cztery punkty z ataku zdobyli Robert Szczerbaniuk i Radosław Wnuk. Znakomicie grał też Piotr Gruszka, który nie dość, że kończył prawie każdą akcję, to był prawie nieomylny także w obronie. Tak naprawdę pierwsza partia powinna zakończyć się pogromem, ale przy stanie 23:12 gospodarze rozluźnili się, pozwolili skończyć akcję Markowi Siebeckowi, a Piotr Gruszka dał się zablokować przeciwnikom. W rezultacie set zakończył się wygraną Skry do 17, a zakończyła go zepsuta zagrywka Zagumnego.

Przed drugim setem trener gości Grzegorz Ryś nie wytrzymał, posadził Śmigla na ławce i zagrał va banque. Rolę atakującego przejął Siebeck, a na przyjęcie wszedł niedoświadczony Maciej Alancewicz. Taktyka sprawdziła się niemal w stu procentach, bo od początku do stanu 19:19 prowadzili goście. Zawdzięczali to przede wszystkim świetnej grze Siebecka, który kończył prawie każdą piłkę. Na szczęście Skra w porę się przebudziła. Jak zwykle niezawodny okazał się Gruszka, który zapewnił swojej drużynie dwa decydujące punkty.

Równie emocjonującą końcówkę miał ostatni set. A nie zapowiadało się, bo bełchatowianie prowadzili już 10:6. I stanęli odkąd na zagrywkę gości wszedł Marcin Nowak. Olsztynianie zdobyli aż pięć kolejnych punktów, a później zaczęli wychodzić na prowadzenie, aż do stanu 16:19. Kluczowe dla przebiegu seta okazały się dwa błędy Michała Ruciaka, który nie odebrał dwóch prostych piłek. Mimo to olsztynianie nie rezygnowali, mieli nawet piłkę setową, ale doświadczenie gospodarzy wzięło górę. Najpierw Andrzej Stelmach zaserwował na Michała Bąkiewicza, który ma kłopoty z krążeniem i grał w specjalnych rękawiczkach, później Gruszka piekielnie silnym uderzeniem pozbawił gości szans na choćby honorowego seta.

Skra Bełchatów - PZU AZS Olsztyn 3:0 (17, 26, 25)

Stan rywalizacji: 2-0.

Skra: Stelmach, Gruszka, Szczerbaniuk, Wlazły, Milczarek, Wnuk oraz Ignaczak (libero), Maciejewicz, Dacewicz, Szulik.

PZU AZS: Zagumny, Siebeck, Grzyb, Śmigiel, Ruciak, Nowak oraz Kuciński (libero), Alancewicz, Możdżonek, Bąkiewicz.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.