Mimo, że Czarnym powinno bardziej zależeć na zwycięstwie, to obie drużyny grały wczoraj beznadziejne. Początek był wyśmienity dla Czarnych - w 4. min goście wygrywali 14:5, trafili aż cztery razy za 3 pkt. Trener Wadim Czeczuro poprosił o przerwę, podczas której nestor ostrowskiej drużyny 38-letni Dariusz Parzeński krzyczał do młodszych kolegów: - Co to jest za obrona? Reprymenda poskutkowała, bo w 11. min ostrowianie przegrywali tylko 19:23. Potem znów zaczął się chaos i po kilku minutach Czarni prowadzili 32:25.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia Gipsaru, a bardzo dobrze poczynali sobie Rudzistis z Grzegorzem Małeckim.
W 22. min po "trójce" Rudzitisa gospodarze po raz pierwszy wyszli na prowadzenie (50:49). Niemal natychmiast o czas poprosił trener Czarnych Andrzej Kowalczyk, ale na niewiele się to zdało, bo za chwilę za trzy rzucił Małecki. Było 53:49 dla Stali, a gdy w następnej akcji punkty zdobył Parzeński, Kowalczyk znów zażądał przerwy.
Kiedy w 32. min zrobiło się "tylko" 65:62 dla Stali, słupszczanie uwierzyli, że mogą jeszcze powalczyć o zwyciestwo. Ale wtedy cztery punkty z rzędu zobył Małecki i gospodarzom udało się utrzymać prowadzenie.
W niedzielę Stal zagra w Koszalinie z AZS.
Kwarty: 16:23, 23:24, 26:12, 23:22
Stal: Rudzitis 20 (2x3), Parzeński 19, Karlikanovas 15 (2), Lewandowski 7, Krzykała 4 oraz Małecki 13 (2), Krajewski 10 (2).
Czarni: Frank 26 (3), Seweryn 13 (3), Bajdakow 9 (1), Berry 5 (1), Speas 2 oraz Cesković 21 (3), Grudziński 5 (1), Majchrzak 0