I liga piłkarska: Górnik Łęczna - GKS Katowice 4:2

Moi zawodnicy płaczą w szatni, bo myślą, że zostali celowo skrzywdzeni - stwierdził po meczu w Łęcznej prezes Piotr Dziurowicz. GKS, grając w dziewiątkę, strzelił dwa gole, ale nic to nie dało

I LIGA. Łęczna - GKS 4:2

Płacz w szatni

Od samego początku mecz nie układał się po myśli gospodarzy. Niemający nic do stracenia piłkarze GKS-u grali odważnie i bez obciążeń. W zasadzie pierwsza połowa była dość bezbarwna i żadnej ze stron nie udało się zdobyć bramki. Emocje zaczęły się po przerwie. W 49. min Górnik po strzale Sebastiana Szałachowskiego uzyskał prowadzenie. Trzy minuty później za drugą żółtą kartkę boisko opuścił Łukasz Wijas, a w 70. min to samo spotkało Pawła Pęczka. Kiedy w 72. min Andrzej Kubica podwyższył na 2:0, wydawało się, że następne bramki dla grającego z przewagą dwóch zawodników Górnika to tylko kwestia czasu. Okazało się, że sprawa nie jest taka oczywista, bo GKS, głównie za sprawą świetnie dysponowanego Dawida Plizgi i dzielnie go wspierających Grzegorza Górskiego, Grzegorza Kmiecika i Artura Andruszczaka, niesłychanie groźnie kontratakował. W 77. min Plizga odebrał piłkę Łukaszowi Madejowi, przeprowadził rajd przez pół boiska, podał do Kmiecika, a ten pewnie pokonał Andrzeja Bledzewskiego. Sześć minut później gola dla gospodarzy strzałem z dystansu zdobył Wędzyński. - Cieszę się z tej bramki, a także z wygranej - mówił po meczu Wędzyński. - Dodam też, że na pewno, gdy graliśmy z przewagą dwóch zawodników, nie lekceważyliśmy przeciwnika. Po prostu zagraliśmy słabszy mecz.

Okazało się jednak, że to nie koniec strzeleckiego festiwalu. Po faulu na Plizdze sędzia podyktował rzut wolny z 17 m. Został on błyskawicznie wykonany przez Krzysztofa Markowskiego i Górnik prowadził tylko 3:2. Na dwie minuty przed końcem meczu czwartą bramkę dla gospodarzy zdobył Grzegorz Bronowicki. Potem mógł jeszcze podwyższyć rezultat Madej, ale po jego uderzeniu piłka trafiła w poprzeczkę.

GÓRNIK ŁĘCZNA 4 (0)

GKS KATOWICE 2 (0)

STRZELCY BRAMEK

Górnik: Szałachowski (49., po dośrodkowaniu Nazaruka), Kubica (72., po podaniu Szałachowskiego), Wędzyński (83., po podaniu Kucharskiego), G. Bronowicki (88., bez asysty).

GKS: Kmiecik (77., po podaniu Plizgi), Markowski (88., z rzutu wolnego).

SKŁADY

Górnik: Bledzewski - G. Bronowicki, Jurkowski Ż, Popiela, Siklie - Szałachowski (77. Madej), Nikitovie Ż, Petrovie (29. Wędzyński), Nazaruk - Jezierski (61. Kucharski), Kubica.

GKS: Sławik - Pęczak Ż, Ż, CZ, Markowski, Bartnik - Andruszczak, Widuch, Wijas Ż, Ż, CZ, Czerwiec, Krauze (57. Kmiecik) - Górski, Pizga.

Sędziował: Tomasz Cwalina (Gdańsk).

Widzów: 5500.

GÓRNIK - GKS

GRACZ MECZU

Sebastian Szałachowski

Reprezentant młodzieżowej reprezentacji Polski gra coraz skuteczniej. W meczu z GKS-em sam zdobył jedną bramkę, a przy drugiej asystował.

ZDANIEM TRENERÓW

Jan Furtok

GKS Katowice

Gratuluję trenerowi Kaczmarkowi zwycięstwa, które było dla Górnika bardzo cenne, ale dla nas byłoby jeszcze cenniejsze. Szkoda dwóch moich zawodników, którzy dostali czerwone kartki. Sędzia chyba trochę przesadził. Chwała moim chłopakom, że w dziewięciu zdobyli dwie bramki.

Bogusław Kaczmarek

Górnik

Bardzo się cieszę, że wygraliśmy ten mecz, bo szło nam bardzo ciężko. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z ciężaru tego spotkania. GKS nie miał nic do stracenia i napędził nam sporo strachu. Można powiedzieć, że mamy udany początek rundy. Teraz czekają nas dwa bardzo ciężkie spotkania - w środę u siebie z Wisłą Kraków, a w sobotę na wyjeździe z Legią.

ROZMOWY POD SZATNIĄ

Piotr Dziurowicz, prezes GKS-u

Dla nas każdy mecz jest walką o życie. Graliśmy to, co potrafimy i do momentu, kiedy sędzia uznał, że trzeba usunąć dwóch naszych zawodników, nasza obrona sprawdzała się. Uważam, że te kartki były pokazane na wyrost. Teraz moi zawodnicy płaczą w szatni, bo myślą, że zostali celowo skrzywdzeni. Górnikowi strzeliliśmy dwa gole, grając w dziewięciu, więc rywal nie ma się z czego cieszyć.

Dawid Plizga, napastnik GKS-u

Co z tego, że dzisiaj dobrze zagrałem, skoro znowu nie ma punktów. Ostatnio nikt nam nie pomaga. Na temat pracy sędziego nie chcę się wypowiadać, bo to może mieć dla mnie przykre konsekwencje. Nawet w dziesięciu mogliśmy wywalczyć remis albo i coś więcej, ale kiedy graliśmy w dziewięciu... sprawa była przesądzona, bo nie mieliśmy już żadnych szans. Mimo wszystko wierzę, że utrzymamy się w lidze.

Paweł Pęczak, obrońca GKS-u

Czuję się bardzo rozżalony, sędzia był wobec nas zbyt surowy. Uważam, że ja i "Larry " [Łukasz Wijas - przyp. red.] nie zasłużyliśmy na wyrzucenie z boiska. Po dwie kartki dla każdego z nas to za dużo. Jedną kartkę Wijas dostał, kiedy faul był na nim! Jestem przekonany, że gdybyśmy grali chociaż w dziesiątkę, to na pewno zremisowalibyśmy, bo szło nam naprawdę dobrze.

Myślę, że ze swoich zadań do momentu drugiej kartki wywiązywałem się poprawnie, bo dopóki byłem na boisku, Andrzej Kubica, którego kryłem, nie zdobył bramki. Niestety, potem osłabiłem zespół i tego żałuję. Nadal wierzymy, że możemy się utrzymać, choć zaczynamy już tracić dystans do sąsiadów w tabeli.

not. kum, rg

Sebastian Szałachowski, pomocnik Górnika

W pierwszej połowie nie mogliśmy przełamać dobrze funkcjonującej obrony GKS-u. Na szczęście po przerwie szybko strzeliliśmy bramkę, potem drugą i uważam, że wygraliśmy zasłużenie. Był co prawda taki moment po bramce na 2:1 dla Katowic - zdobytej przez naszą niefrasobliwość w obronie, w którym w naszą grę wkradała się nerwowość. Musimy wyeliminować takie błędy do meczu z Wisłą.

Andrzej Kubica, napastnik Górnika

Przed meczem zakładaliśmy, że GKS wcale nie będzie łatwym przeciwnikiem, a poza tym nie był to nasz najlepszym mecz. W pierwszej połowie rywal grał bardzo dobrze taktycznie i nie mogliśmy przełamać jego defensywy. Na szczęście po przerwie Sebastian Szałachowski otworzył wynik tego spotkania, a potem były jeszcze czerwone kartki dla GKS-u. Mimo wszystko, biorąc pod uwagę nasze obawy, co do tego spotkania, cieszę się bardzo z tego zwycięstwa. Na pewno z Wisłą musimy grać bardziej konsekwentnie.

not. kum

Copyright © Agora SA