Bohaterką drugiego półfinałowego meczu Polfy z Wisłą była brazylijska rozgrywająca Karla da Costa. Zdobyła wczoraj aż 25 punktów, m.in. sześć razy trafiła z dystansu. Na dodatek, niestety dla Wisły, trafiała w najważniejszych momentach spotkania.
Wczorajszy mecz w Pabianicach był o wiele bardziej emocjonujący od wtorkowego, bo tym razem do ostatnich minut obie drużyny mogły wygrać. Jeszcze na minutę przed końcem na tablicy widniało 60:60 i wtedy do akcji włączyła się da Costa, która dwukrotnie trafiła za trzy punkty.
Gospodynie nie radziły sobie już tak dobrze w obronie jak w pierwszym spotkaniu. Zawiodła też skuteczność, chociaż w ostatecznym rozrachunku duże znaczenie miały celne rzuty za trzy punkty. Pabianiczanki wykorzystały 9 z 18 prób, a krakowianki jedynie 7 z 30. Najwięcej problemów Polfa miała z Jeleną Skerović oraz Amerykankami Iciss Tillis i Shannon Johnson.
Najwięcej komplementów po wczorajszym meczu zebrała jednak da Costa. - Bez niej byłoby nam ciężko odnieść to zwycięstwo - mówi Tadeusz Aleksandrowicz, trener gospodyń. A Wojciech Downar-Zapolski stwierdził, że pabianicka rozgrywająca rozegrała mecz życia.
Następny mecz (mecze?) w Krakowie. W sobotę i być może w niedzielę, jeśli wiślaczki wreszcie wygrają z Polfą.
PZU Polfa: da Costa 25, Pantelejeva 16, Lamparska 5, Jaroszewicz, Krystofova, Toma, Trześniewska po 4, Korzeniewska 3, Ivliejeva 2.
Wisła: Skerović 19, Tillis 15, Perovanović 14, Johnson 12, Trafimava 1.