Lech Poznań w ćwierćfinale Pucharu Polski!

Po heroicznej walce piłkarze Lecha Poznań zremisowali 1:1 z Amicą Wronki i awansowali do 1/4 finału Pucharu Polski. - Czekamy na Legię - krzyknęli poznańscy kibice. Warszawski zespół będzie prawdopodobnie kolejnym rywalem ?Kolejorza?.

Od pierwszej minuty wystąpiło wczoraj trzech zawodników, którzy w sobotnim pojedynku ligowym wchodzili z ławki rezerwowych. Trener Amiki Wronki Maciej Skorża wymienił dwóch graczy - obu w ataku. Zgodnie z zapowiedziami w pełni sił był już kapitan wronczan Paweł Kryszałowicz (zastąpił Karola Gregorka), a Dawid Banaczek pojawił się w miejsce bezproduktywnego Marcina Kikuta. Ustawienia Amiki nie zmieniło się ani trochę. Skorża zdecydował , że jednobramkową stratę z pierwszego meczu jego zespół będzie odrabiał z trzema napastnikami.

Szkoleniowiec Lecha Czesław Michniewicz postawił na Pawła Sasina, w sobotnim spotkaniu niezwykle ambitnie, zresztą w swoim stylu, walczył na lewej pomocy. Po przeciwnej stronie często oglądaliśmy Zbigniewa Zakrzewskiego, który cztery dni wcześniej częściej walczył w ataku. Było jasne, że Lech chce jak najdłużej wytrzymać bez straty gola - stąd aż pięciu pomocników znalazło się w składzie poznaniaków.

Nic jednak z tego. Mimo niewielu roszad, bardzo zmieniło się nastawienie zawodników obu zespołów. Lechici, który w spotkaniu ligowym walczyli ofiarnie, wczoraj byli jakby sparaliżowani tym, że mogą wyeliminować z pucharu wyżej notowanego rywala. A gracze Amiki - w sobotę bojaźliwi - byli wczoraj pewni swego. Już w pierwszych minutach pokazali kilka szybkich, efektownych zagrań, po których Zbigniew Wójcik musiał w ostatniej chwili ratować swą drużynę. Rzucał przy tym do swoich kolegów okrzyki, które dawały jasno do zrozumienia - tak dalej być nie może!

I wtedy stał się cud. Poznaniacy po ostatnich meczach narzekali, że dopadł ich pech i tym tłumaczyli porażki w Płocku i ostatnią we Wronkach. Zresztą całkiem słusznie, bo szczególnie w sobotę los obszedł się z nimi okrutnie. Wczoraj jednak fortuna uśmiechnęła się do piłkarzy Michniewicza. Dalekie wybicie w stronę bramki Arkadiusza Malarza, teoretycznie nie miało prawa zrobić krzywdy Amice. Jej gracze jednak zbyt krótko wybili piłkę, która błyskawicznie znalazła się w polu karnym wronczan. Akcję rozpoczął Wójcik, a Paweł Sasin, do którego trafiła piłka, zagrał za plecy obrońców Amiki, tak, że Zakrzewski znalazł się sam przed bramkarzem rywala. Zachował się znakomicie, o wiele lepiej niż Piotr Reiss, który w sobotę zmarnował dwie podobne szanse. "Zaki" poradził sobie ze ścigającymi go obrońcami i strzelił silnie w tzw. krótki róg bramki.

"Ten puchar jest nasz! Ten puchar do Lecha należy" ryknęli poznańscy kibice. Sytuacja wydawała się komfortowa - obrońcy pucharu mogli sobie w tym momencie pozwolić nawet na stratę gola, bo i tak awansowaliby do ćwierćfinału. Szybko sobie pozwolili. Zaledwie cztery minuty później Maciej Scherfchen zbyt mocno wypuścił sobie piłkę, zupełnie tak, jakby chciał podawać do Kryszałowicza. Kapitan Amiki przymierzył bardzo ładnie z półobrotu i piłka - po rękach Waldemara Piatka - wpadła do siatki .Takie zagrania jak to Scherfchena stały się plagą lechitów. Poznaniacy w okolicach swojego pola karnego zamiast wybijać futbolówkę jak najdalej, często podawali ją do rywali. W 17. min Marcin Burkhardt omal nie wykorzystał jednego z takich prezentów. Pomocnik Wronek ładnie oszukał dwóch poznaniaków, ale przy strzale pomylił się nieznacznie, bo piłka przeleciała tuż obok słupka. Potem jeszcze przez kilka minut oglądaliśmy naprawdę dobry mecz. Po obu zespołach było widać, że ich młodzi trenerzy reprezentują nowoczesną myśl szkoleniową. Gra była szybka. Mimo że piłkarze nie zostawiali sobie zbyt dużo miejsca, niewiele było strat w środku boiska. Ale też coraz częściej można się było zastanawiać, jakie są założenia zespołów na ostatnie minuty pierwszej części. Amica bała się zaatakować, by walczyć o gola, który dawałby jej dogrywkę. Nic dziwnego, ewentualna skuteczna kontra poznaniaków bardzo ograniczyłaby szanse wronczan na awans. Z kolei lechici wyglądali na szczęśliwych z faktu, że rywale nie atakują tak zaciekle. Gra się zaostrzyła, a o chaosie, który ogarnął boisko, świadczy sytuacja z 32. min, gdy Kryszałowicz przeszkodził Banaczkowi w oddaniu strzału z 14 m.

Po zmianie stron zmienił się sposób gry Amiki. Skorża zdjął z boiska Banaczka i wystawił czwartego pomocnika - Rafała Murawskiego. Od tej chwili zadaniem wronczan była wymiana jak największej liczby podań. Wszystko po to, by zmusić lechitów do biegania bez piłki. - Brawo, brawo - krzyczał Michniewicz za każdym razem, gdy jego piłkarze atakowali rywali daleko od swojej bramki i przez to opóźniali akcje wronczan. Przewaga Amiki była bardzo wyraźna, ale nie udawało jej się stworzyć sytuacji bramkowych.

Już po godzinie gry poznaniacy zaczęli grę na czas. Próby wyprowadzania akcji przez Lecha wyglądały bardzo nieporadnie. Najczęściej wszystko kończyło się na niecelnych podaniach i szybkich stratach piłki. "Kolejorz" miał też sporo szczęścia, gdy w 61. min sędzia nie przyznał Amice "jedenastki" po zagraniu piłki ręką przez Marcina Kusia w polu karnym.

Przez ostatnie pół godziny mecz nie stał na najwyższym poziomie, ale był niezwykle emocjonujący. Szczególnie w samej końcówce, gdy Skorża wprowadził dwóch kolejnych ofensywnych piłkarzy, zdejmując z boiska środkowego obrońcę Marisa Smirnovsa. To mogło kosztować Amicę stratę gola, ale pod bramką Malarza kotłowało się rzadziej niż w polu karnym Lecha. Najbliższy strzelenia upragnionego przez Amicę gola był Jacek Dembiński, ale w 85. min kopnął piłkę obok Piątka, ale także obok bramki.W ostatnich sekundach, tuż przed końcem doliczonego czasu gry Filip Burkhardt trafił piłką w mur piłkarzy Lecha i po chwili sędzia zakończył spotkanie. Obrońcy Pucharu Polski po heroicznej walce, choć w nie najlepszym stylu (25 fauli!), sprawili niespodziankę i wyeliminowali faworyzowaną przed dwumeczem Amicę.

Strzelcy bramek

Amica: Kryszałowicz (13., bez asysty)

Lech: Zakrzewski (9., po zagraniu Sasina)

Składy

Amica: Malarz - Skrzypek Ż, Smirnovs (82. Gregorek), Bieniuk, Dudka - Simr, Bartczak, M. Burkhardt (82. F. Burkhardt) - Banaczek (46. Murawski) , Kryszałowicz, Dembiński.

Lech: Piątek - Kuś, Mowlik, Wójcik, Lasocki - Świerczewski Ż, Scherfchen, Bugała (52. Topolski), Sasin - Zakrzewski Ż (63. Gajtkowski), Reiss Ż (90. Telichowski).

Widzów ok. 4 tys. (ok. 2 tys. kibiców Lecha)

Sędzia: Jarosław Żyro (Bydgoszcz)

Amica - Lech

Pierwszy mecz: 2:1 dla Lecha. Awans - Lech

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.