Mówi trener Arki Mirosław Dragan

GRZEGORZ KUBICKI: Mając większą niż na początku rundy przewagę nad drużynami goniącymi czołówkę, łatwiej będzie się Wam grało w dalszej części sezonu?

MIROSŁAW DRAGAN: Do końca zostało 14 spotkań, do zdobycia jest mnóstwo punktów i trudno teraz określić, czy nasza przewaga z początku rundy jest wystarczająca. Ucieczka przed grupą pościgową jest na razie tylko pozorna. Rywale cały czas są blisko, na dodatek do grupy goniącej czołówkę dołączają kolejni rywale np. Podbeskidzie. Zacięła się Jagiellonia, która tylko zremisowała u siebie z Ruchem, ale również tego zespołu jeszcze bym nie przekreślał.

Kluczowa może być Wasza gra na wyjeździe, gdzie nie zdobywacie zbyt wielu punktów. Myśli Pan, że mecz w Radomsku był przełomowy?

- RKS to najsłabszy zespół w lidze, zdajemy sobie sprawę z tego, że wygrana w Radomsku to nie to samo, co zwycięstwo w Sosnowcu czy innym mieście z groźnym zespołem. Cieszymy się jednak z trzech punktów, nawet z Radomskiem, bo my już je mamy, a inni muszą jeszcze o nie walczyć. RKS może przegrywać 0:3 czy nawet 0:5, ale za chwilę urwie komuś punkty i będziemy do przodu.

Gorąca będzie zwłaszcza końcówka sezonu, kiedy trzy razy z rzędu zagracie na wyjeździe.

- Czerwiec będzie decydujący dla wszystkich drużyn. Może tylko Bełchatów zapewni sobie wcześniej awans, choć jeszcze jedna porażka tej drużyny może skomplikować jej sytuację w tabeli. Ważne będą mecze między zespołami z czołówki, kto straci w nich najwięcej punktów - zostanie z tyłu. Nie lekceważyłbym również zespołów z dolnej części tabeli, przecież one się biją o utrzymanie.

Kto jest Waszym najgroźniejszym rywalem oprócz Bełchatowa?

- Drugim faworytem jest Kolporter, który wygrywa mecze przekonywująco, ma silny i wyrównany skład, solidnego sponsora, już niedługo piękny stadion, na którym ma grać ekstraklasa. I według mnie to im się uda. Kujawiak i Widzew to różne zespoły. Kujawiak zmienił skład zimą i jeszcze nie wiadomo, jak będzie grał w tej rundzie. Widzew ma za to stabilną sytuację kadrową. Ważnym elementem będzie to, kto rzeczywiście chce awansować, a kto tylko się czai, według zasady "a może się uda". My chcemy grać w ekstraklasie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.