Pogoń przygotowuje się do meczu z Podbeskidziem

Środowe rewanżowe spotkanie zadecyduje, który z zespołów awansuje do ćwierćfinału Pucharu Polski. Portowcy rozpoczęli przygotowania od... zabaw w Lasku Arkońskim.

- Nawet specjalnie nie było czasu na rozpamiętywanie wygranej z Groclinem - mówi Paweł Magdoń, środkowy obrońca Pogoni. - Powoli koncentrujemy się na mecz pucharowy, choć jeszcze we wtorek omówimy spotkanie ligowe ze szkoleniowcami.

Trener Bohumil Panik nie miał litości dla swoich podopiecznych. Piłkarze byli przygotowani na zajęcia z piłką na boisku, ale szkoleniowiec zdecydował się pojechać do lasu, by tam zaaplikować drużynie przebieżki.

- Sielanki nie było, ale obciążenia były do przyjęcia - uważa stoper zespołu. - Trener dał nam odpocząć psychicznie od piłki i w spokoju popracowaliśmy nad siłą.

Praca nad kondycją ma przynieść efekt bardzo szybko. W tym tygodniu Pogoń czekają dwa mecze, oba trudne. Już jutro rewanżowe spotkanie z drugoligowym Podbeskidziem Bielsko-Biała o awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. W pierwszym meczu padł remis 1:1. Portowcy zagrali słabo, a wyrównującego gola (Radek Divecky) strzelili minutę przed końcem spotkania.

- Jutro musimy zagrać odważnie i od pierwszej minuty zaatakować. Po zdobyciu gola będzie nam się grało zdecydowanie łatwiej - uważa Magdoń. - Podbeskidzie na pewno nie przyjedzie grać ofensywnej piłki, a swojej okazji będzie szukać w kontrach.

Do tego meczu Pogoń przystąpi w najsilniejszym składzie, choć kontuzje nadal wykluczają udział napastnika Artura Bugaja i pomocnika Ediego.

- Artur wróci do zespołu najwcześniej za tydzień - mówi Ryszard Mizak, kierownik zespołu. - Edi? Optymistycznie to jakieś dwa tygodnie. Edi solidnie trenuje trzy razy dziennie w Łodzi z rehabilitantem i jest postęp.

W składzie Pogoni może być uwzględniony czeski obrońca Petr Kasprak, który grając w rezerwach, otrzymał czerwoną kartkę i musiał pauzować dwa spotkania. Karę odcierpiał i może zastąpić Krzysztofa Michalskiego, którego Panik może oszczędzać na kolejne spotkania. Możliwe są również inne przetasowania, z którym jednak szkoleniowiec nie może przesadzać. Podbeskidzie w niedzielę pokonało GKS Bełchatów aż 4:0 i jest w dobrej dyspozycji. Do Szczecina przyjedzie po awans.

Po środowym spotkaniu portowcy nie będą odpoczywać w domach. W czwartek spotkają się na dłuższym rozbieganiu, na piątek zaplanowany jest popołudniowy trening, a w sobotę nasz zespół wyjedzie do Krakowa.

- Rano wsiadamy w pociąg i wieczorem przeprowadzimy na miejscu trening - mówi Mizak. - Wszystko jest już załatwione.

Spotkanie z Podbeskidziem rozpocznie się o godz. 18, a niedzielny mecz w Krakowie o 18.15 i ma być transmitowany przez Canal Plus.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.