Kibice Szczakowianki idą na wojnę z PZPN

O dobre imię Szczakowianki walczyli już działacze i prawnicy. Teraz na wojnę z PZPN wyruszają kibice. - Nas wykluczeniem ze swoich struktur nikt nie zastraszy - podkreślają fani

Niedługo miną dwa lata od rozpętania tzw. afery barażowej. W Jaworznie do dziś jednak nikt nie pogodził się z winą Szczakowianki. Kibice mają już dość czekania na kolejny - być może - ostatni werdykt przesądzający lub nie o winie ich ukochanego klubu.

Fani postanowili napisać list otwarty do Michała Listkiewicza, prezesa PZPN-u, w którym domagają się oczyszczenia klubu z zarzutu kupowania meczów barażowych. Żądają także wypłaty zadośćuczynienia, które zrównoważy straty finansowe i moralne, jakie poniosła Szczakowianka w związku z aferą. - Im dłużej sprawa się ciągnie, tym większe mamy przekonanie, że jesteśmy niewinni - podkreśla Janusz Machaj, przedstawiciel kibiców w zarządzie klubu.

List został oficjalnie odczytany podczas wczorajszego spotkania kibiców w jaworznickim klubie Nietoperz.

Fani podkreślali, że ich list jest zachętą do wznowienia negocjacji ze związkiem. - Zdajemy sobie sprawę, że do ligi nikt nas nie wróci. Ten list napisali ludzie, którzy twardo chodzą po ziemi. Chcemy, żeby związek nas przeprosił. Żeby ogłoszono, że jesteśmy niewinni - mówił Tomasz Chudzikiewicz, sekretarz Szczakowianki.

Klub z Jaworzna na podstawie umów i faktur wycenił swoje straty na 5 mln zł. Odszkodowanie może być jednak większe (nawet 9 mln), bo klub poniósł też straty moralne. Działacze starają się sprzedać za mniejszą kwotę - póki co wirtualny - dług bankowi lub instytucji finansowej, który potem dochodziłby swoich racji w sporze z PZPN-em.

Kibice napisali też w liście, że jeżeli PZPN nie wyjdzie naprzeciw ich oczekiwaniom skierują przeciwko Listkiewiczowi i PZPN-owi indywidualne pozwy cywilne. - To nie jest szantaż, to jest mocne postawienie sprawy - tłumaczyli. Klub zapewnił, że kibicom, którzy zdecydują się na taki krok, pomoże kancelaria prawnicza współpracująca ze Szczakowianką.

Podczas wiosennych meczów "klatka" na widowni stadionu w Jaworznie, w której zwykle siedzą fani drużyny przyjezdnej, będzie pusta. - To taka nasza demonstracja. Ona czeka na działaczy PZPN-u - mówią kibice Szczakowianki.

Tadeusz Fudała

prezes Szczakowianki

Cieszę się, że o dobre imię klubu walczą też kibice. Czy ta akcja przyniesie zamierzony skutek? Nie wiem. PZPN nie chce porozumienia. Prezes Listkiewicz zaprzecza, jakoby kiedykolwiek rozmawiał ze mną na temat ugody. Nazywa mnie "bajkopisarzem". Kiedyś prawda wyjdzie na jaw - powiem wszystko ze szczegółami. Prawda jest taka, że do porozumienia było blisko - gdyby w poprzednim sezonie z ligi spadła Polonia Warszawa, ukochany klub prezesa, to związek powiększyłby ligę i znalazłoby się miejsce także dla Szczakowianki. Tak mi obiecano.

Skazano nas na podstawie jednego, po wielekroć zmienianego oświadczenia. Tymczasem w trakcie postępowania dyscyplinarnego nikt nie zaprzątał sobie głowy oświadczeniem Rafała Ruty [piłkarz Świtu - przyp. red.], który zeznał, że zespół z Nowego Dworu nie rozegrał w drugiej lidze żadnego "czystego" meczu. Czy to jest sprawiedliwe?

Michał Listkiewicz

prezes PZPN

Nie wiem, czy związek wykazuje się opieszałością, rozstrzygając w sprawie tzw. afery barażowej. To jest pytanie nie do mnie, są organy, które są za to odpowiedzialne. Widać tyle czasu zajmuje przesłuchanie świadków, uprawomocnienie się pewnych decyzji. Wszystko toczy się zgodnie z procedurą [dziś sprawą ma się ponownie zająć Najwyższa Komisja Odwoławcza - przyp. red.]

not. tod

Przeczytane w liście

Domagamy się:

- zaprzestania szykanowania klubu

- poszanowania prawa wewnątrzzwiązkowego, co oznacza konieczność zakończenia postępowania zgodnie z regulaminem dyscyplinarnym i umorzenie postępowania

- przeproszenia i zadośćuczynienia klubowi, kibicom, działaczom, za niesłuszne oskarżenia

Copyright © Agora SA