Ruch Radzionków - Śląsk Wrocław 2:1

III LIGA PIŁKARSKA. Śląsk przegrał pierwsze spotkanie od ośmiu kolejek. Antybohaterem meczu był napastnik wrocławian Tomasz Kosztowniak, który na początku drugiej połowy został wyrzucony z boiska za uderzenie rywala

Porażka w Radzionkowie skomplikowała sytuację Śląska w tabeli. Wrocławianie nadal są liderem, Polar plasuje się na drugim miejscu, ale Ruch oraz Polonia Bytom znacznie zmniejszyły punktową stratę do drużyny trenera Ryszarda Tarasiewicza. Innym problemem jest fakt, że w rundzie wiosennej Śląsk gra słabo. Wprawdzie wygrał dwa pierwsze mecze, ale zaprezentował się w nich słabo.

W Radzionkowie wielki wpływ na przebieg meczu miała sytuacja z 55. minuty, kiedy to napastnik Śląska Tomasz Kosztowniak uderzył Adama Banasia i został ukarany czerwoną kartką. Śląsk przegrywał wówczas 0:1, ale zdołał doprowadzić do remisu. Niestety, na pięć minut przed końcem spotkania grający w osłabieniu wrocławianie dali sobie strzelić bramkę i przegrali arcyważny mecz. Niestety, Kosztowniak kolejny już raz okazał się negatywnym bohaterem pojedynku. Nie dość, że gra słabo, to jeszcze nie panuje nad nerwami i osłabia zespół. Jego agresywne i prymitywne zachowanie nie zdarzyło się po raz pierwszy. W pamiętnych barażowych pojedynkach Śląska z Arką Gdynia, w meczu w Gdyni Kosztowniak również za uderzenie przeciwnika wyleciał z boiska. I to już w pierwszej połowie. Najwyższy czas, aby ten gracz zdał sobie sprawę, że swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem szkodzi drużynie.

W Radzionkowie mecz na szczycie III ligi wzbudził duże zainteresowanie. Po spotkaniu wśród gospodarzy zapanowała euforia. W szatni był śpiew piłkarzy, a na trybunach sztuczne ognie. - Przypomniały się dobre czasy. To był dobry mecz w naszym wykonaniu - podkreślał prezes Ruchu Paweł Bomba.

Radzionkowianie grali z wielką ambicją. - Przyznam, że wierzyliśmy w wygraną z liderem, bo znamy swoją wartość. Dzisiaj pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę - cieszył się po meczu Damian Galeja. Właśnie po strzale kapitana Ruchu, który otrzymał piłkę od Sebastiana Gielzy, gospodarze objęli prowadzenie. Wydawało się, że grający w przewadze radzionkowianie odniosą łatwe zwycięstwo. Jednak Śląsk zdołał doprowadzić do remisu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Grzegorza Wana piłkę strzałem głową do bramki skierował stoper wrocławian Andrzej Ignasiak. Wtedy Śląsk grał już w dziesiątkę.

W końcówce meczu dużo ożywienia w zespole wrocławian wniósł Robert Szczot, który pojawił się na boisku w II połowie. Właśnie po indywidualnej akcji i strzale pomocnika Śląska piłka minimalnie minęła bramkę Ruchu. Ale Ruch również groźnie atakował. Bohaterem Radzionkowa mógł zostać Łukasz Wesecki. Szybki napastnik Ruchu z łatwością mijał obrońców Śląska, jednak trzykrotnie, będąc w dobrej sytuacji, nie zdołał trafić do siatki.

Na pięć minut przed końcem meczu Śląsk stracił drugiego gola. Po dośrodkowaniu doświadczonego Grzegorza Bonka - Adrian Pajączkowski potężnie uderzył z pola karnego, tak że Radosław Janukiewicz nie miał żadnych szans. - Wrzutka Grześka była bardzo dobra. To mój trzeci, ale zdecydowanie najważniejszy gol w tym sezonie - cieszył szczęśliwy strzelec.

Goście za porażkę obwiniali Kosztowniaka, którego sędzia usunął z boiska. - Mam do niego żal, gdyż osłabił zespół. W barażach o II ligę z Arką Gdynia również dostał czerwoną kartkę. Nie wyciągnął z tego żadnych wniosków. To była głupota - skarżył się pomocnik Śląska Krzysztof Szewczyk.

- Piłkarze nie są od narzekania, ale od grania. Ten mecz pokazał, że nikt przed Śląskiem nie będzie się kładł. Zwycięstwo trzeba wywalczyć. Jest jeszcze dwanaście meczów i trzeba grać dalej. Szkoda, że nie udało się utrzymać remisu, który był tak blisko - żałował Ryszard Tarasiewicz, szkoleniowiec wrocławskiej drużyny.

Niestety, w Radzionkowie fatalnie zachowywali się kibice Śląska. Tylko przez pierwszą godzinę uszanowali żałobę po śmierci śmiercią papieża Jana Pawła II. Później zaczęli skandować hasło: "Strzelcie ch... gola!". Fani Ruchu przyjęli to gwizdami.

Ruch Radzionków - Śląsk Wrocław 2:1 (1:0)

Bramki: 1:0 - Galeja (17.), 1:1 - Ignasiak (66.), 2:1 - Pajączkowski (85.)

Ruch: Urbańczyk - Banaś Ż, Klaczka, T. Krzęciesa (90. Pogorzałek), Mitura - Pajączkowski, Galeja (89 Wrześniewski), Bonk, Kałwak (72. Sobala) - Gielza Ż, Wesecki (81. Tokarz).

Śląsk: Janukiewicz - Wołczek Ż, Ignasiak, Lis - Ostrowski (86. Lipiński), Szewczyk (90. Filipczak), Sztylka, Ulatowski (60. Szczot), Wan - Wielgus (74. Kowalczyk), Kosztowniak CZ.

Pozostałe mecze

Walka Zabrze - TOR Dobrzeń Wielki 4:0 (1:0)

Bramki: Sosna (39., karny, 47.), Frąckowiak (51.), Szmieszek (54.). Polonia Słubice - Polonia Bytom 0:1 (0:0). Bramka: Tukaj (61., z rzutu karnego). Promień Żary - Górnik Jastrzębie 3:1 (2:0). Bramki: Dudek (14., 17.), Kosman (84.) - dla Promienia, Żbikowski (41.) - dla Jastrzębia. Arka Nowa Sól - Rozwój Katowice 1:0 (0:0). Bramka: Winograd (9.).

Copyright © Agora SA