Ze zmiennym szczęściem grali trzecioligowcy z Podlasia

Piłkarze Warmii pozostali niepokonani na własnym boisku, wygrana 1:0 nad Ceramiką Paradyż pozwoliła im utrzymać się w fotelu lidera. Porażki doznali na wyjeździe piłkarze ŁKS-u Łomża, a remis u siebie uzyskała Mlekovita

Grajewianie odnieśli już trzecie zwycięstwo w tej rundzie. W tym sezonie na własnym boisku nie stracili jeszcze punktu, zwycięstwo nad Ceramiką było dziewiątą wygraną.

- Miałem obawy - mówi Janusz Szumowski, dyrektor Warmii. - Rywale po wzmocnieniach są groźniejsi niż w poprzedniej rundzie. Według mnie to najsilniejszy zespół, jaki gościliśmy w Grajewie. Są wybiegani, sprytni. Dlatego tym cenniejsze jest zwycięstwo.

Pierwsze dziesięć minut należało do gości, którzy ruszyli na bramkę Sylwestra Janowskiego. Nic z tych ataków jednak nie wynikło. Z upływem czasu do głosu zaczęli dochodzić grajewianie. Z dystansu na bramkę Ceramiki strzelali Maksym Mirva i Łukasz Giermasiński, ale świetnie bronił Robert Bilski. Dogodną okazję na objęcie prowadzenia Warmia miała w 20. min gry. Po dośrodkowaniu Giermasińskiego Tomasz Radziński trafił piłką w słupek, a nieskutecznie z około trzech metrów do pustej bramki dobijał Wojciech Figurski.

- Ceramika groźnie atakowała, ale nasi defensorzy umiejętnie rozbijali akcje gości - dodaje Szumowski. - Dlatego Janowski nie miał dużo pracy. A gdy po przerwie na naszą bramkę szarżował jeden z zawodników Ceramiki, szybkim powrotem niebezpieczeństwo zażegnał Przemysław Kołłątaj.

Bramka dla Warmii padła w 65. min. Po zamieszaniu na polu karnym Ceramiki gola na raty zdobył Radziński. Później prowadzenie mieli okazję podwyższyć Kołłątaj i Paweł Strózik, jednak ich uderzenia z dystansu były niecelne lub na posterunku stał Bilski. Mimo przewagi Warmia nie strzeliła więcej goli.

- Z racji rozegranego jednego meczu więcej i stosunkowo "płaskiej" czołówki takie liderowanie w tabeli jest niewiele warte - mówi Szumowski. - Zdajemy sobie sprawę z naszych braków finansowo-organizacyjnych. Z drugiej strony jednak miło jest popatrzeć na Warmię na czele tabeli. To potwierdza, że zespół wart jest pieniędzy, jakie się w niego inwestuje.

STRZELEC BRAMKI

Tomasz Radziński (65.).

SKŁADY

n Warmia: Janowski - Kołłątaj, Kłosowski, Soska - Umukoro, Giermasiński Ż, Strózik, Wincel Ż, Mirva - Figurski, Radziński (87. Guzowski).

n Ceramika: Bilski - Wolski, Bednarczyk, Lusek Ż - Walentynowicz (80. Sadłowski), Tomasiak (73. Olszewski), Kubiak, Sobalczyk, Osiński (80. Łęgowiak) - Żarczyński Ż, Pietrzak (73. Krzysztofik).

Sędziował (jako główny): Radosław Trochimiuk z Przasnysza. Widzów: około 600.

Potknięcie w Pruszkowie

Zawód sprawili za to piłkarze ŁKS-u Łomża, którzy w Pruszkowie przegrali ze Zniczem 1:3. Mający jedną z lepszych formacji obronnych (przed tym meczem tylko 12 straconych goli) ŁKS wcześniej tylko raz dał sobie strzelić tyle bramek. W rundzie jesiennej w Paradyżu przegrał 2:3.

- W Pruszkowie wszystkie formacje zagrały słabiej i przegraliśmy zasłużenie - wyjaśnia Tadeusz Gaszyński, trener ŁKS-u. - Po powrocie wspólnie zastanowimy się, gdzie tkwią przyczyny porażki.

Pierwsza połowa była wyrównana. Gra toczyła się w środkowej części boiska, a ciekawych akcji było niewiele. Gospodarze pierwszą bramkę zdobyli w 19. min, gdy po niepotrzebnym faulu Zbigniewa Kowalskiego w polu karnym Znicz wykorzystał rzut karny. W 30. min Arkadiusz Chrobot uderzeniem z około 19 m próbował zaskoczyć golkipera gospodarzy i była to jedyna godna odnotowania akcja ŁKS-u przed przerwą. Tuż po niej ŁKS wyrównał.

- W siódmej sekundzie Chrobot podał do wchodzącego w pole karne Marcina Strzelińskiego, a piłka trafiła w rękę obrońcę - opowiada trener ŁKS-u. - Rzut karny na gola zamienił Rafał Boguski. Druga bramkę straciliśmy trzy minuty później. Błąd w kryciu podczas rzutu rożnego wykorzystał niepilnowany Tomasz Kułkiewicz. Postawiłem wszystko na jedną kartę. Wprowadziłem do gry trzeciego napastnika, a Marcin Łukaczyński przesunął się z obrony do pomocy. Nie mieliśmy ognia, chyba udzielił się drużynie nastrój żałoby.

Cofnięci do defensywy gospodarze czekali na okazje do kontrataków. Po jednej z takich akcji Kułkiewicz znalazł się w sytuacji sam na sam z Kamilem Ulmanem. Minął go i strzelając trzeciego gola dla Znicza, ustalił wynik meczu.

- To udany rewanż za porażkę 0:3 w Łomży - wyjaśnia zadowolony z wyniku Sylwiusz Mucha Orliński, prezes Znicza. - ŁKS za wysoko poprzeczki nam nie zawiesił.

STRZELCY BRAMEK

n Znicz: Robert Stawicki (19. - karny), Tomasz Kułkiewicz (49. i 72.).

n ŁKS: Rafał Boguski (46. - karny).

SKŁADY

n Znicz: Pazdan - Stawicki, Piotrowski, Herman, Ignasiński - Zubrzycki (67. Tarwacki), Kułkiewicz, Pulkowski (60. Majewski), Kapela (87. Śliwiński) - Chi-Fon, Wiśniewski (75. Hałas).

n ŁKS: Ulman - Kowalski, Kamiński, Łukaczyński, Wołczyk - Strzeliński (75. Lis), Bortnik (83. Galiński), Chrobot, Marczak (65. Tyczkowski) - Bałecki, Boguski (85. Nerowski).

Sędziował (jako główny): Mirosław Górecki z Katowic. Widzów: około 400.

Każdy po punkcie

Podziałem punktów zakończył się wczoraj w Wysokiem Mazowieckiem mecz Mlekovity z MZKS-em Kozienice. Na boisku padł rezultat 1:1, ale trener gości Witold Mroziewski uważa, że to jego zespół powinien wygrać.

- Byliśmy piłkarsko lepsi - mówi trener kozieniczan. - W tylko pierwszej połowie mieliśmy kilka sytuacji dogodnych do strzelania bramki. Piotr Cetnarowicz strzelał tuż obok słupka bramki. Michał Lewandowski też minimalnie spudłował, a uderzenie Piotra Godlewskiego sobie tylko znanym sposobem obronił Robert Nowogórski. Ambitnie grająca ekipa gospodarzy też miała kilka okazji, ale nie tak groźnych. Do Mlekovity przyjechaliśmy nie przegrać. Myśląc o utrzymaniu w lidze, nie można przygrywać z kandydatem do spadku, a za takiego uważam Mlekovitę. Dlatego z punktu jestem zadowolony.

Bramki padły po przerwie. Prowadzenie bezpośrednim uderzeniem z rzutu wolnego zdobył Marcin Danielewicz, znany z gry w białostockiej Jagiellonii. Jednak podopieczni trenera Mroziewskiego nie cieszyli się długo, 13 minut później w zamieszaniu pod bramką MKZS-u piłkę głową do siatki skierował Marek Gołębiewski. Po chwili za faul drugą żółtą kartkę zobaczył grający trener Grzegorz Lewandowski i Mlekovita przez 25 minut musiała grać w osłabieniu.

STRZELCY BRAMEK

n Mlekovita: Marek Gołębiewski (63.).

n MZKS: Marcin Danielewicz (50.).

SKŁADY

n Mlekovita: Nowogórski Ż - Bucholc, Reyer Ż, Lewandowski Ż - CZ Chrupałła - Waleszczyk (85. Pracz) - Papiernik (50. Czyżyk), Siara (90. Wilczewski), Marzec (60. Plewko) - Gołębiewski, Orliński.

n MZKS: Holewiński - Zajączkowski Ż, Lewandowski, Skórnicki Ż, Potent (78. Seremak) - Godlewski (75. Gosa), Danielewicz, Woźniak, Kołodziejczyk - Cetnarowicz, Majewski.

Sędziował (jako główny): Andrzej Meller z Bydgoszczy. Widzów: około 300.

Wyniki innych spotkań 20. kolejki: Stal Głowno - Okęcie Warszawa 2:0 (0:0): Brodecki (51.), Mordoń (58.); OKS 1945 Olsztyn - Mazowsze Grójec 1:0 (0:0): Zahorski (73.); Legionovia Legionowo - Gwardia Warszawa 0:1 (0:0): Koczur (68.); Pelikan Łowicz - Legia II Warszawa 0:0; Drwęca Nowe Miasto Lubawskie - Unia Skierniewice 2:0 (0:0): Wróbel (74.), Bała (80.).

TABELA

Pierwszy zespół awansuje do II ligi, a drugi zagra z drugoligowcem w barażu. Co najmniej dwa ostatnie zespoły spadną do IV ligi

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.