Piłkarska I liga: Odra Wodzisław - Łęczna 0:5

Odra poniosła w sobotę najwyższą porażkę na własnym stadionie w historii pierwszoligowych występów. 0:5 z Górnikiem Łęczna jeszcze bardziej skomplikowało i tak już niełatwą sytuację naszej drużyny. - Jeśli teraz nie zdołamy się szybko podnieść, to znaczy, że jesteśmy po prostu ?cienkie bolki? - przyznał kapitan zespołu Jan Woś

Mecz rozpoczął się od krótkiej modlitwy i minuty ciszy poświęconej zmarłemu Janowi Pawłowi II. Piłkarze na znak żałoby grali w sobotę z czarnymi opaskami na rękawach. - Również w Chorwacji śmierć Papieża przyjęto z wielkim smutkiem. Ojciec Święty był i jest nadal bardzo szanowany w moim kraju - mówił obrońca Górnika Ronald Siklić, który jeszcze w poprzednim sezonie grał w Odrze.

Atrapy obrońców

Najmocniejszą formacją Odry miała być w tym sezonie obrona, wzmocniona w przerwie zimowej Michałem Stasiakiem z Amiki Wronki i Macedończykiem Goranem Popovem. Mecz z Górnikiem pokazał, że Amica chyba nieprzypadkowo rozwiązała kontrakt z byłym reprezentantem kraju. Środkowi obrońcy - Stasiak i Marcin Dymkowski - zagrali fatalnie. Obaj popełniali błąd za błędem i prezentowali się niczym zestresowani juniorzy, rozgrywający swój pierwszy mecz w ekstraklasie. Rozczarował też Popov, który zaliczył wiele niecelnych podań. Popov marzy o ligach zachodnich, ale z taką grą może najwyżej występować w polskiej drugiej lidze.

Piłkarze Górnika w ciągu niespełna dziesięciu minut strzelili trzy bramki! W 17. min pomocnik Sławomir Nazaruk rozpoczął rajd z połowy boiska. Zbliżył się do pola karnego i podał do Cezarego Kucharskiego, który natychmiast odegrał mu piłkę. Nazaruk, będąc sam na sam z Mariuszem Pawełkiem, strzelił w prawy róg bramki. Przy tej akcji wydawało się, że na boisku zamiast obrońców Odry stoją ich atrapy. Podobnie było zresztą w kolejnych minutach. W 23. min, po rzucie wolnym Siklicia, Kucharski głową dograł do Andrzeja Kubicy, który z bliska także głową zdobył bramkę. Trzy minuty później Sebastian Szałachowski strzałem z półobrotu z 20 metrów trafił w "okienko".

- Moi zawodnicy byli dla wodzisławian za szybcy - komentował wydarzenia na boisku Bogusław Kaczmarek, trener Górnika.

Gospodarze tuż przed przerwą stracili jeszcze jednego gola. W 45. min asystę zaliczył przy nim Stasiak. Po rzucie wolnym Serba Velijko Nikitovicia obrońca Odry niedokładnie trafił w piłkę i ta trafiła pod nogi niepilnowanego na polu karnym Szałachowskiego, który nie miał problemów ze zdobyciem gola. - Po raz pierwszy zdobyłem dwie bramki w ligowym meczu - cieszył się pomocnik Górnika.

Goście w pierwszej połowie czterokrotnie strzelali na bramkę Odry i każdy ich strzał kończył się golem! - Nie wiem, co się z nami dzieje. Gramy fatalnie - narzekał kapitan zespołu Jan Woś, który wszedł na boisko w drugiej połowie.

O obrońcach Odry była już mowa, ale i napastnicy także prezentowali się mizernie. Jacek Ziarkowski dosłownie snuł się po boisku. Tomasz Szewczuk częściej dochodził do piłki, ale potem nie wiedział, co z nią zrobić. Dlatego też rozbawienie na widowni wzbudziły jego zagrania do tyłu, kiedy był w pobliżu pola karnego. - W przerwie trener w ogóle nie przeklinał, tylko uczulał nas, abyśmy pokazali charakter - mówił po meczu bramkarz Pawełek.

Jak juniorzy, jak trampkarze

W drugiej połowie obraz gry nie uległ jednak zmianie i goście nadal z łatwością przedostawali się na pole karne. W 60. min w kolejnej sytuacji sam na sam z Pawełkiem znalazł się Nazaruk, który zamiast strzelać, podał do Kubicy. Napastnik Górnika jednak nie zorientował się w intencjach kolegi i obrońcy Odry odetchnęli z ulgą. Siedem minut później Kubica próbował zaskoczyć Pawełka, który odbił jego strzał. Do piłki podbiegł Kucharski i strzelił do pustej bramki. Co robili zawodnicy Odry? Tylko obserwowali wydarzenia na polu karnym. - Za często obrońcy pozostawiali piłkarzy z Łęcznej bez opieki na polu karnym. Mam nadzieję, że wyciągną wnioski z tego spotkania - mówił zmartwiony Pawełek. - Moi zawodnicy popełniali niesamowite błędy. Grali jak juniorzy, jak trampkarze - denerwował się trener Smuda.

Szkoleniowiec Górnika Bogusław Kaczmarek już w 88. min udał się do szatni. Jednak po kilku minutach wrócił na boisko i cieszył się z piłkarzami z najwyższego zwycięstwa Górnika w lidze. - Przez tę ulewę [w Wodzisławiu cały czas padał deszcz - przyp. red.] zmokły mi buty. Dlatego też poszedłem włożyć zimowe obuwie - tłumaczył się Kaczmarek.

Po meczu do załamanego Pawełka podszedł bramkarz Górnika Andrzej Bledzewski, były zawodnik Polonii Bytom, Górnika Zabrze i Szczakowianki Jaworzno. - Nie przejmuj się. Ja w swojej karierze też miałem takie mecze - mówił Bledzewski. Marne to było jednak pocieszenie dla Pawełka.

Bogusław Kaczmarek

trener Górnika Łęczna

Potwierdziły się moje zapowiedzi, że Górnik w rundzie wiosennej będzie inną, lepszą drużyną, grającą z większym polotem. To musi cieszyć. W pierwszych meczach ligowych naszym głównym mankamentem była skuteczność. Dzisiaj zagraliśmy już skutecznie, chociaż też nie wykorzystaliśmy kilku stuprocentowych sytuacji. Andrzej Kubica powinien być królem strzelców. Łatwo dochodzi do sytuacji podbramkowych, ale trochę gorzej z ich wykończeniem.

Rozmowy pod szatnią

Mariusz Pawełek (bramkarz Odry): - Po raz drugi w karierze puściłem tyle bramek. Wcześniej zdarzyło mi się to w meczu rezerw. Wszyscy zagraliśmy słabo, ale przy niektórych bramkach nie mogłem nic zrobić. Stać nas na zdecydowanie lepszą grę. Nie możemy się załamać, przecież to dopiero początek ligi.

Łukasz Masłowski (pomocnik Odry): - Nie można zwalać winy na obrońców. Wszyscy jesteśmy winni tej wysokiej porażki. Doskonale pamiętam, jak w zeszłym roku, grając w Widzewie Łódź, przegraliśmy 0:6 we Wronkach z Amicą. Jednak szybko doszliśmy do siebie i w kolejnym meczu pokonaliśmy Wisłę Płock [później jednak Widzew spadł do II ligi - przyp. red.]. Musimy już w środę zrehabilitować się za tę porażkę. Lepiej przegrać jeden mecz 0:5, niż pięć spotkań jedną bramką.

Jan Woś (kapitan Odry): - Przed meczem trener Smuda uczulał nas na kontrataki Górnika. Niestety, nie potrafiliśmy przeciwstawić się doskonale grającym rywalom. Wypadliśmy fatalnie. Czuję się jak po nokaucie. Kolejne mecze pokażą, czy ta drużyna ma charakter.

Sławomir Nazaruk (pomocnik Górnika): - W ostatnich meczach naszym największym mankamentem był brak skuteczności. Przeciwko Odrze poradziliśmy sobie z tym i stąd tak okazałe zwycięstwo. W ciągu niecałych 10 minut strzeliliśmy trzy bramki i w ten sposób znokautowaliśmy Odrę. Po takim ciosie rywale nie potrafili się pozbierać. Teraz czeka nas mecz z GKS-em Katowice, który również chcemy wygrać.

Ronald Siklić (obrońca Górnika): - Przed meczem myślałem, że 1:0 lub 2:0 wystarczy (śmiech). Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa, choć trochę jest mi przykro i żal kolegów z Wodzisławia.

Cezary Kucharski (napastnik Górnika): - Współpraca z Andrzejem Kubicą układa mi się coraz lepiej, chociaż stać nas na jeszcze więcej. Nad kilkoma elementami musimy trochę popracować i efekty będą wkrótce widoczne.

LICZBA ODRY

0

zwycięstw zanotowała dotąd Odra pod kierunkiem Franciszka Smudy. W czterech dotychczasowych meczach wodzisławianie trzy razy przegrali (0:5 z Łęczną i dwukrotnie 1:2 z Groclinem) i raz zremisowali (z Zagłębim Lubin 1:1).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.