Amica Wronki - Lech Poznań, sobota, godz. 18

Amica Wronki - Lech Poznań - to jeden z dłuższych piłkarskich seriali tej wiosny. W sobotę - jego drugi odcinek we Wronkach.

Pierwsza część - w Pucharze Polski w Poznaniu - zakończyła się wygraną Lecha 2:1. Amica przegrała wtedy, choć grała nieźle i efektownie. Teraz ma przed sobą dwa mecze z "Kolejorzem" we Wronkach. Dziś - w lidze, we wtorek - rewanż w Pucharze Polski.

"Kolejorz" od dziewięciu lat nie wygrał we Wronkach. Tym razem przystępuje jednak do boju z psychologiczną przewagą, jaką dała mu wygrana 2:1 w Poznaniu. Lech zagra jednak pod dużą presją - nadal znajduje się bowiem w strefie barażowej. - Utrzymujemy się w niej dłużej niż zakładałem, jednak trzeba pamiętać, że jesteśmy zaledwie po rozegraniu półtora meczu ligowego - mówi trener lechitów Czesław Michniewicz. - Rok temu odzyskaliśmy wiosenny spokój dopiero w czwartym meczu. Narodowa tragedia - śmierć Papieża - doprowadziła do odwołania wielu spotkań i w połowie kwietnia nadal jesteśmy niespokojni. Dlatego zależy mi na tym, abyśmy jak najszybciej wydostali się ze strefy zagrożenia, bo pozostawanie w niej źle wpływa także na zawodników. Ostatnio rozmawiałem z trenerem Mirosławem Jabłońskim z Wisły Płock i on, obserwując Lecha z boku, zwrócił uwagę na brak doświadczenia u naszych młodych graczy. Są na takim etapie rozwoju piłkarskiego, że stres i wypełnione trybuny wciąż ich jeszcze przytłaczają.

11 maja 1996 r.

Wtedy po raz ostatni Lech Poznań wygrał we Wronkach - 1:0 po golu Mirosława Trzeciaka.

Kolejne wyniki meczów Amica-Lech we Wronkach

Choć kończący się tydzień był bardzo trudny dla wielu Polaków, w Lechu udało się utrzymać reżim treningowy. - Kondycyjnie jesteśmy przygotowani należycie - twierdzi Michniewicz. - Zakłócony jednak został rytm meczowy i to jest pewna trudność, aby się teraz w tym nowym rytmie odnaleźć. Najgorsze w każdym razie jeszcze przed nami. Będziemy teraz grali bardzo często i będą to bardzo ważne spotkania.

Choć zima i żałoba narodowa spowodowały, że wiele spotkań zostało poprzekładanych, mecz Lecha z Amicą rozpoczął jednak rundę wiosenną tak, jak planowano. Trener Michniewicz zatem do tego meczu przygotowywał się bardzo starannie. - Mnóstwo obejrzanych spotkań Amiki, analizy poszczególnych graczy i ich akcji - wylicza. Teraz to się może przydać, bo chyba nie ma dla Lecha i Michniewicza rywala, który zawierałby mniej zagadek niż Amica.

- Amica nie popełnia w każdym meczu tych samych błędów, ale w sumie gdy się obejrzy wiele spotkań, to widać, że są one podobne - komentuje poznański trener. Jeden z takich częstych błędów - brak koncentracji u bramkarza na początku meczu - udało się wykorzystać w pierwszym, marcowym spotkaniu. - Mamy kilka pomysłów i rozwiązań, ale to tylko teoria. Założenia przedmeczowe mogą łatwo wziąć w łeb, gdy np. traci się nieoczekiwanie taką bramkę i w taki sposób, jak niedawno z Pogonią - mówi Michniewicz.

Główne założenie jest proste - utrzymać się jak najdłużej przy piłce. - Wybijanie piłki na oślep przy takim rywalu jest bez sensu - uważa Michniewicz. - On bowiem zmusi nas do biegania i wyczerpie. Piłkę trzeba przetrzymać w środku pola. To nie jest jednak tylko zadanie dla gracza, który jest przy piłce. Pomóc muszą też inni poprzez ruch na boisku. To on otwiera rozgrywającym szansę na dobre zagrania.

Choć trudno w to uwierzyć, Amica dopiero teraz rozegra pierwszy mecz wiosną na swoim stadionie. Wcześniej zostało przełożone spotkanie z Odrą Wodzisław i już dwukrotnie rewanżowy mecz z Lechem w Pucharze Polski.

Teraz Amicę czeka więc maraton - do 23 kwietnia rozegra na swoim stadionie aż cztery spotkania: dwa z Lechem, z Odrą i Wisłą Kraków.

Jeżeli klub myśli o zdobyciu medalu w ekstraklasie, musi poprawić grę właśnie we Wronkach. Jesienią zespół trenera Macieja Skorży zdobył bowiem więcej punktów na wyjazdach, a na swoim stadionie stracił nawet więcej bramek, niż sam ich zdobył!

Teraz jednak Amica dysponuje lepszym składem, niż w rundzie jesiennej, a do tego trener Skorża będzie mógł wreszcie wystawić niemal wszystkich najlepszych - nie wystąpi tylko Arkadiusz Bąk, który wciąż przechodzi rehabilitację po kontuzji. W Lechu pod znakiem zapytania stoi występ Marcina Wachowicza i Damiana Nawrocika, którzy uskarżają się na kontuzje.

Z wronieckiej kadry trener Lecha najbardziej chwali Marcina Burkhardta. Nie ukrywa, że jest pod wrażeniem jego gry. - Lubię go oglądać. Ma taką swobodę w grze i podaniach. Gdyby Lech miał pieniądze, byłby pierwszym na mojej liście życzeń. Teraz jednak mogę tylko żałować, że Lech nie jest dla niego wyzwaniem - rozmarzył się trener.

Derby przyjaźni

Brak ograniczeń wejściówek dla kibiców Lecha i mniej policji - tak ma być podczas dzisiejszego spotkania derbowego we Wronkach. Kluby z Poznania i Wronek chcą bowiem iść w ślady sympatyków z Krakowa, gdzie doszło do pojednania sympatyków Wisły, Cracovii i Hutnika czy z Warszawy (tam pogodzili się fani Legii i Polonii). Bilety na dzisiejsze spotkanie będzie więc można nabyć jeszcze tuż przed meczem. Kosztują 25 zł (miejsca siedzące) i 15 zł (miejsca stojące).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.