Marek Koźmiński: wypełnić pustkę radością

- Mam nadzieję, że Polacy posłuchają słów Ojca Świętego i po kilku dniach pustki i żałoby wypełnią swoje życie pracą i radością - mówi Marek Koźmiński, który kilkakrotnie uczestniczył w spotkaniach z Janem Pawłem II.

34-letni Koźmiński, właściciel zabrzańskiego Górnika, który przez dziesięć lat grał na włoskich boiskach, miał okazję spotkać się z Papieżem jako reprezentant Polski, uczestniczył też w polskich pielgrzymkach Papieża.

Jak Pan zapamiętał swoje spotkanie z Janem Pawłem II?

- To było w 1991 roku, przed olimpiadą w Barcelonie. Byliśmy razem z drużyną olimpijską.

Jak ono wyglądało?

- To była prywatna audiencja, której nigdy nie zapomnę. Od razu było widać, że Ojciec Święty to osoba, która jest zainteresowana sportem, która zna się na piłce. Dla mnie wyjątkowo ważne było coś jeszcze. Oczekiwałem osoby, która ze względu na swój urząd podejdzie do nas z dystansem, tymczasem to był szok, bo Papież nie dał odczuć swej wielkości, rozmawiał z nami normalnie, bez żadnego dystansu.

To nie było jedyne Pańskie spotkanie z Papieżem...

- Te inne związane są z Krakowem. To moje miasto rodzinne, a dla Ojca Świętego chyba najważniejsze polskie miasto. Uczestniczyłem w spotkaniach z Nim podczas Jego pielgrzymek do Krakowa. Zwłaszcza dla młodych to było niesamowite przeżycie. Potrafił ich sobie zjednać swoją otwartością. Jego debaty z młodzieżą z okna budynku archidiecezji w Krakowie to kolejne niesamowite przeżycie.

Przez wiele lat gry we Włoszech nieraz musiał Pan trafiać na wieści na temat Papieża. Co mówili o Janie Pawle II włoscy piłkarze?

- Cieszył się wielkim szacunkiem i uznaniem, także za swój stosunek do sportu. To był człowiek, który wychodził do sportowców, był pierwszym papieżem, który z trybun obejrzał ligowy mecz we Włoszech.

Co dla Pana było najważniejsze w nauczaniu Jana Pawła II?

- Dla mnie osobiście najważniejsza jest głęboko pojęta solidarność między ludźmi. Papież mówił o utożsamianiu z ludźmi ubogimi, pomaganiu słabszym, upośledzonym. To szczególnie ważne w tych czasach.

Ostatnie dni Papieża wywarły na wszystkich wielkie wrażenie. Jak Pan to odczuł?

- To niesamowite przeżycie. Szczególnie zapamiętam przesłanie Ojca Świętego z Jego ostatnich chwil. Nawet w najtrudniejszych trzeba być pogodnym, być człowiekiem i iść do przodu. Mam nadzieję, że Polacy dobrze to zrozumieją i po kilku dniach pustki i żałoby wypełnią swoje życie pracą i radością.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.