W 39. min spotkania Lech Poznań - Pogoń Szczecin goście wygrywali 1:0. Wtedy w jednej chwili 14 tysięcy osób przybyłych na to spotkanie zaczęło szemrać. Chwilę potem rozległ się okrzyk "Minuta ciszy, Kolejorz, minuta ciszy!". Piłkarze usłyszeli ten okrzyk i po prostu przestali grać. Piłka - owszem - toczyła się od nogi do nogi, ale zawodnicy biegali już tylko bezładnie, rozglądając się wokół. Sędzia Krzysztof Zdunek z Łodzi starał się obserwować boisko, ale równocześnie zerkał na stojącego obok murawy delegata PZPN. Wzrokiem pytał - co robić?
- Przerwij mecz! - krzyknęli kibice, po czym w dwójnasób wzmocnionym głosem ryknęli: - Przerwij mecz! P r z e r w i j m e c z!
Krzyczeli poznaniacy, krzyczeli też przybyli do Poznania fani Pogoni Szczecin. Ich zespół wygrywał, ale przestało ich to obchodzić.
- P r z e r w i j m e c z!
Na murawę wpada kibic. Nazywa się Marcin Tomczak. Nie chce zrobić nikomu krzywdy. Podchodzi do sędziego i woła do niego, tak jak inni:
- P r z e r w i j m e c z!!
Sędzia przerywa mecz. Podbiega do linii bocznej, by skonsultować się z delegatem PZPN. - Nigdy nie spotkaliśmy się z taką sytuacją. Nie wiadomo co robić - mówił przed spotkaniem wiceprezes Lecha Radosław Sołtys. - Decyzję podejmuje delegat.
Sędzia i delegat zebrali się z boku boiska wraz z kapitanami obu ekip. - Proszę wszystkich minutę ciszy - odezwał się spiker.
- C i s z a!
...
- Chyba wszyscy wiedzą, dlaczego prosiliśmy o minutę ciszy - powiedział spiker łamiącycm się głosem. - Papież Jan Paweł II nie żyje.
- P r z e r w i j m e cz!! - krzyczą rozpaczliwie kibice
W sektorze dla gości kibice Pogoni Szczecin odpalają równocześnie czerwone flary. Unoszą je w górę na wyprostowanych rękach. Rozlegają się brawa. Są coraz silniejsze.
Piłkarze stoją osłupiali. Niektórzy żegnają się, inni przyklękają.
- Nie wiemy, jaka zostanie decyzja ... - spiker jest zdezorientowany i wyraźnie wstrząśnięty.
- P r z e r w i j m e c z!! - znów rozlega się okrzyk.
Do Poznania dołącza do niego Szczecin. Krzyk jest huraganowy.
- P r z e r w i j m e c z!!!
- W y c h o d z i m y! W y c h o d z i m y! - krzyczą kibice.
Zapada decyzja. Sędzia Zdunek dwoma gwizdkami ogłasza przerwanie meczu.
Na murawie gromadzą się zawodnicy i trenerzy obu ekip, sędziowie, działacze, dziennikarze i fotoreporterzy. Wszyscy. Tworzą krąg, chwytając się za ramiona. Stoją w ciszy. W jego środku znajdują się fotoreporterzy, którzy robią zdjęcia.
Kilkanaście tysięcy kibiców zaczyna śpiewać hymn "Jeszcze Polska nie zginęła...".
Ludzie w kręgu płaczą. Fotoreporterzy robią zdjęcia, ale mają łzy w oczach.
Wszyscy schodzą do szatni. Nikt nie chce rozmawiać ani komentować. Trener Czesław Michniewicz próbuje wykonywać swój zawód i odpowiadać na pytania dziennikarzy.
- Wiedzieliśmy, że papież jest w złym stanie zdrowia... Sędzia uprzedzał nas, że przerwie mecz w każdej chwili... czy w pierwszej czy dziewięćdziesiątej minucie... Dostaliśmy informację od dziennikarzy TVN, że papież nie żyje... Nie mogliśmy grać... Wszyscy wiemy, co to był za człowiek i ile znaczył dla naszego kraju...
Canal+ kończy bezpośrednią transmisję. - Nie ma żadnego planu awaryjnego. Sprawa jest jasna. Jeśli papież nie żyje, nie ma transmisji. Nie ma meczu i piłki nożnej - mówił już przed meczem komentator Jacek Laskowski.
Trybuny pustoszeją. Zostają tylko kibice ze Szczecina pilnowani przez policję. - Idźcie do domu. W taki dzień nikt nie będzie się bił - rzuca ktoś do policajntów.