Mówi Chris Young

Dariusz Kopeć: Po ostatnich przegranych meczach z Polonią i Anwilem trener Czerniak zarzucał Wam, że zabrakło Wam charakteru. Ale dziś pokonaliście dużo silniejszy Prokom.

Chris Young: Tym zwycięstwem udowodniliśmy wszystkim tym, którzy w nas nie wierzyli, że potrafimy grać i wygrywać z najlepszymi w tej lidze. Teraz już chyba nikt nie może mieć co do tego wątpliwości. W meczach z Polonią i Anwilem zagraliśmy słabo. To nie była nasza gra. Na pewno czegoś wówczas zabrakło. Cieszę się, że zrewanżowaliśmy się zwycięstwem nad Prokomem. Charakter do gry zawsze mamy, czasem jednak czegoś nam brakuje, żeby zagrać tak dobrze, jak z Prokomem.

Ale też mieliście ułatwione zadanie, bo mistrzowie Polski byli osłabieni.

- No tak, ale uważam, że graliśmy naprawdę świetny mecz. I Prokom nawet w najsilniejszym składzie miałby problem z odniesieniem zwycięstwa.

W pierwszej połowie miał Pan miał Pan sporo problemów z pilnowaniem Adama Wójcika. Z czego to wynikało?

- To prawda. Wójcik to jednak świetny gracz, którego naprawdę ciężko powstrzymać. Dopiero później jakoś udawało nam się go zastopować. Jeden zawodnik meczu nie wygra. Najważniejsze, że z pozostałymi zawodnikami radziliśmy sobie nieźle.

Nie byłoby zwycięstwa Turowa, gdyby nie świetna gra Yanna Mollinariego. Wyobraża Pan sobie zespół bez niego?

- Nie wyobrażam sobie. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. To niemożliwe [śmiech].

Miał Pan starcie podkoszowe z Farmera. Sopocki Amerykanin rzucił się na Pana z pięściami.

- To były emocje. Po prostu obaj graliśmy twardo, nikt nie chciał odpuścić. Wszystko jest okay.

Teraz czekają was mecze w play-off z Astorią Bydgoszcz. Zadowolony jest Pan jest, że właśnie z tym rywalem się spotkacie?

- Jeszcze o tym nie myślę. Cieszę się, że zajęliśmy czwarte miejsce. Dzięki temu będziemy mieć przewagę własnego parkietu. Na razie najważniejsze dla nas jest spotkanie z Polonią Warszawa w Pucharze Ligi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.