Wielka Sobota, Wielkie Zwycięstwo

Osiem strzelonych goli, piękna gra i najwyższa w historii wygrana w spotkaniu o punkty - reprezentanci Polski zasłużyli na wszelkie możliwe pochwały. - Niestety, to był tylko Azerbejdżan - przestrzega przed środowym meczem z Irlandią Płn. Mirosław Szymkowiak

- 8:0 to fajny rezultat - przyznał po meczu spokojny Tomasz Frankowski. Rzeczywiście, w Wielką Sobotę na stadionie Legii wszystko było fajne i cieszyło kibiców. Polacy, zaskoczeni ofensywnym ustawieniem Azerów, zaczęli ostrożnie. Ale szybko pokazali rywalom miejsce w szyku. Strzelone do przerwy przez Frankowskiego i Kamila Kosowskiego gole oraz jeden samobój rozwiały wszystkie wątpliwości. - Anglicy mają świetną drużynę, ale Polacy pokazali dziś dużo więcej - mówił trener rywali Carlos Alberto Torres, kapitan brazylijskich mistrzów świata z 1970 roku. W drugiej połowie nawet nie próbował motywować swoich zawodników, którzy gaśli z każdą minutą. Z podziwem obserwował składne akcje Polaków i kolejne dwie bramki Frankowskiego. A niewiele brakowało, by "Franek" w ogóle nie zagrał.

- W europejskich pucharach wystarczy dowód osobisty, ale to był mecz pod patronatem FIFA i delegat zażądał paszportu - opowiadał Frankowski. Brakujący dokument w ekspresowym tempie przywiózł z Krakowa Zbigniew Koźmiński. W 68. minucie Polacy prowadzili już 5:0 i Paweł Janas zdjął "Franka" z boiska. W gnębieniu Azerów wyręczył wiślaka wprowadzony kwadrans przed końcem na boisko Marek Saganowski. - Zaczęła się wtedy lekka rzeź, aż szkoda, że nie było dwucyfrówki - mówił "Sagan", który zdążył dwa razy pokonać azerskiego bramkarza.

- Ile goli ma Polska? - krzyczał do mikrofonu spiker Wojciech Hadaj w 89. minucie. - Osiem! - odpowiadali fani, a potem rozległo się gromkie "dziękujemy!". Tylko Mirosławowi Szymkowiakowi było mało. Nadal pokrzykiwał i mobilizował kolegów. - Taki już mam charakter - powiedział ze śmiechem "Szymek". - Zresztą kiedyś w rundzie wstępnej Ligi Mistrzów w barwach Widzewa pokonaliśmy Neftczi Baku 8:0. Dlatego chciałem więcej.

Reprezentacja w swojej historii tylko raz odniosła bardziej efektowne zwycięstwo. W 1963 roku pokonała Norwegię 9:0, ale to było tylko spotkanie towarzyskie.

Teraz Irlandia Płn

W środę w meczu z Irlandią Płn. trudno będzie powtórzyć ten wynik. Wyspiarze postawią wyżej poprzeczkę i kadrowicze zdają sobie z tego sprawę. - Nie popadajmy w euforię. Z Irlandczykami nawet 1:0 będzie nas satysfakcjonowało - mówił Frankowski. Polscy piłkarze wypowiadają się ostrożnie, ale wierzą w wygraną, która przybliży ich do finałów mistrzostw świata w Niemczech - Przeciętna wieku naszej drużyny to ok. 28 lat. Zdajemy sobie sprawę, że to dla nas ostatni dzwonek, aby zagrać w wielkiej imprezie. Ale nie popadamy w euforię. Mogłoby być inaczej, gdybyśmy wygrali z jakąś czołową drużyną, a to był tylko Azerbejdżan. Dlatego w środę nie zlekceważymy rywala - zapowiada Szymkowiak. Polacy będą faworytem i do tego na temat Irlandii Płn. wiedzą wszystko. Zadbał o to Edward Klejndinst. - Informacji na temat Irlandczyków mamy tyle samo co o Azerach. Trzeba to jeszcze wykorzystać na boisku - powiedział Klejndinst. Jeśli w środę kadrowicze Janasa spożytkują tę wiedzę w równym stopniu jak w sobotę, kibiców czeka kolejna okazja do świętowania, a mundial będzie na wyciągnięcie ręki.

Grupa 6

Polska - Azerbejdżan 8:0 (3:0) (Frankowski 11., 63., 67., Hadżijew 16.-sam., Kosowski 41., Krzynówek 72., Saganowski 84., 90.); Anglia - Irlandia Płn. 4:0 (0:0) (J. Cole 47., Owen 52., Baird 54.-sam., Lampard 62.); Walia - Austria 0:2 (0:0) (Vastic 82., Stranzl 86.).

Następne mecze (30 marca):

Austria - Walia

Polska - Irlandia Płn.

Anglia - Azerbejdżan

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.