Mówi Karol Jabłoński, żeglarz zawodowy

Cały smak żeglowania to wzięcie na siebie nowego i piekielnie trudnego zadania, wyzwolenie w sobie ogromnej motywacji i ambicji w dążeniu do zwycięstwa - mówi Karol Jabłoński z Olsztyna, przygotowujący się do startu w regatach Pucharu Ameryki

MAREK SIWICKI: Jak na siedmiokrotnego mistrza świata w bojerowej klasie DN, niewiele czasu w tym roku spędziłeś w ślizgu lodowym. Zaliczyłeś kilka tygodniu temu jeden trening, teraz jeden start na mistrzostwach Polski na Śniardwach i zdobyłeś co prawda złoty medal, ale też tylko jeden?

KAROL JABŁOŃSKI: Zimą wciąż bym siedział w bojerze i nim jeździł, bo uprawianie żeglarstwa lodowego to moja wielka życiowa pasja. Robię to z wielką przyjemnością. Nie dane mi było niestety w tym roku ani porządnie potrenować czy postartować w regatach. Do mistrzostw Polski mój bilans jazdy po lodzie i przemieszczania się autem w poszukiwaniu odpowiedniego akwenu był ujemny. Miałem zaliczone zaledwie pół godziny latania na Jeziorze Klebarskim. I z tym wystartowałem na Śniardwach w mistrzostwach Polski, które wygrałem z niemałym zresztą trudem, bo warunki nie były łatwe, a i rywale wytrawni. Zrezygnowałem natomiast z wyjazdu do USA na mistrzostwa świata oraz mistrzostwa Europy. Wówczas bowiem musiałem być we Włoszech i trenować na wodzie.

Ale już nie z syndykatem Toscana Chalange, z którym kilka miesięcy temu poważnie przymierzałeś do udziału w Pucharze Ameryki, bo wypadł on z rywalizacji nie zebrawszy ogromnej kasy ...

- Na początku kwietnia będę ponownie we Włoszech i wówczas już oficjalnie będę mógł podać, z jakim syndykatem się zwiążę. I wówczas służę też wszystkimi szczegółami, bo dostanę już zadania i będę wiedział, co mnie czeka w najbliższej przyszłości oraz i tej dalszej - w kolejnych miesiącach. Powiem tylko tyle, że syndykat, który mnie interesuje, jest jednym z dziewięciu, które zgłosiły się już oficjalnie do startu w Pucharze Ameryki i że na pewno w tych regatach wystartuje.

Ile syndykatów wystąpi w Pucharze Ameryki oraz ile muszą one mieć pieniędzy na sam udział w regatach i przygotowania z budową jachtu włącznie?

- Zgłoszenia będą przyjmowane jeszcze od końca kwietnia, ale nie należy się spodziewać, że zgłosi się wiele nowych syndykatów. Maksymalnie - sądzę - będzie ich najwyżej dwanaście. A budżety są bardzo różne. Najwyższe sięgają 150, nawet 200 milionów euro i są to kwoty podawane oficjalnie, więc zaniżane. A te najskromniejsze mają w planie zebranie koło 20 milionów euro. Teraz syndykaty są na etapie dopinania budżetów. Szkolą załogi, planują starty i budowę jachtów.

Ale pieniądze to nie wszystko. Choć w przypadku tych regat mają ogromne znaczenie... Kto je ma, kupuje wszystko, co najlepsze. Załogi też... Więc biedniejsze syndykaty są na gorszej pozycji...?

- I dlatego też dla załóg debiutujących w przygotowaniach do startu w Pucharze Ameryki rywalizacja może być bardzo bolesna. Zamożne syndykaty mają szybsze jachty, bo stosują - dzięki pieniądzom - najnowocześniejsze technologie i materiały. I jeśli się będzie wciąż z nimi przegrywać, zaczyna się tracić jakiekolwiek nadzieje. I to jest bardzo trudny moment. Z kolei atutem zaczynających walkę w Pucharze Ameryki może być ogromna motywacja, wola walki i desperacja wręcz w dążeniu do nawiązania wyrównanej walki i udowodnienia, że jest się mimo wszystko dobrym. I to może być atut tych mniej zamożnych syndykatów, bo te załogi są po prostu głodne zwycięstw.

Pierwsza konfrontacja załóg nastąpi...

- Już w czerwcu, podczas regat w Walencji. Potem będą kolejne, w których będziemy się pojedynkować w gronie załóg zgłoszonych do Pucharu Ameryki.

Ty będziesz sternikiem...

- To się okaże z czasem. Muszę dowieść, że się na tę funkcję nadaję i że jestem najlepszy. Sternika nie wybiera się, jak w piłce nożnej, w dniu meczu. Taką decyzję trzeba podjąć znacznie wcześniej, by było można przez rok, a może i więcej, doskonalić się wraz z załogą. Trzeba na to czasu. Teraz nie znam odpowiedzi na wiele pytań. Takich, na przykład, czy wyjadę na przygotowania z rodziną czy sam? Gdzie i na jak długo? Wszystko to, tak jak w każdym wielkim przedsięwzięciu, musi nastąpić w odpowiednim czasie. Muszę być cierpliwy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.