Czeski obrońca nie pojechał z drużyną na mecz do Katowic, choć już dawno wyleczył kontuzję i zagrał po kilka minut w dwóch spotkaniach rundy wiosennej. - Mam w kadrze 24 zawodników. Skoro na mecz jedzie 18, ktoś musiał zostać - tłumaczy taką decyzję trener Groclinu Duszan Radolsky.
Problem w tym, że po środowym meczu pucharowym Odry Wodzisław z Dyskobolią w katowickim "Sporcie" ukazała się wypowiedź Sablika, w której skarżył się on na współpracę z trenerem Radolskim. Czech narzekał, że nie ma szansy na grę w pierwszym zespole. Po tej wypowiedzi zabrakło dla niego miejsca w autokarze jadącym do Katowic.
Radolsky zaprzecza jednak, że między nim a piłkarzem jest konflikt. - Niech dobrze pracuje, to będzie grał - mówi tylko słowacki trener. Tymczasem nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Groclin zamierza jednak rozwiązać kontrakt z piłkarzem. Okazuje się bowiem, że gdy wszyscy piłkarze z Grodziska będą zdrowi, Sablik będzie dopiero czwartym lub nawet piątym środkowym obrońcą w klubie. Pierwszeństwo do gry będą mieli zapewne Pance Kumbev, Duszan Sninsky, Mariusz Pawlak i Sasa Cilinsek. Na niekorzyść Czecha przemawia m.in. to, że nie przepracował całego okresu przygotowawczego, bo był kontuzjowany.
Radim Sablik ma 31 lat. Karierę rozpoczynał w Baniku Ostrawa, potem grał m.in. w VP Frydek-Mistek i FC Karvina. Do Groclinu trafił rok temu z Odry Wodzisław.