W składzie białostoczan nawet na ławce rezerwowych zabrakło Adriana Napierały i Roberta Speichlera. Ten pierwszy już w czwartek - po jednym dniu pobytu w Płocku - wracał do Białegostoku, bowiem odnowiła się mu kontuzja, której doznał jeszcze w Turcji. Speichler natomiast się rozchorował. Na środku pomocy zastąpił go Jacek Chańko, a od 70. min Dariusz Łatka. Na lewej obronie zamiast Chańki grał z kolei od początku pojedynku Krzysztof Zalewski, a po wejściu na boisko Dzidosława Żuberka - Paweł Sobolewski.
- Moja drużyna także nie mogła zagrać w najsilniejszym składzie, bo w Płocku dopadła nas grypa żołądkowa - powiedział trener mławian Marian Kurowski.
Białostoczanie od początku starali się atakować, ale nie potrafili poważnie zagrozić bramce Roberta Romanowskiego. Ich przewaga była widoczna jedynie w liczbie egzekwowanych stałych fragmentów gry. Niewiele było w ich wykonaniu strzałów. Z pierwszej części meczu można wyróżnić w sumie jedną próbę uderzenia Jacka Chańki zza pola karnego. Okazała się jednak zbyt lekka, by zaskoczyć Romanowskiego.
Gola w 34. min zdobyli za to mławianie. Po podaniu Pawła Lubasińskiego i błędzie naszych obrońców Rafał Gajowniczek wybiegł z piłką przed Andrzeja Olszewskiego i umieścił ją w siatce.
Po przerwie nasi piłkarze rzucili się do zmasowanych ataków, wyróżniali się Paweł Sobolewski i Tomasz Pawlak. Niestety, efekt był podobny, jak wcześniej. Szkoda, że w 60. min na boisku nie było jeszcze Dzidosława Żuberka. Dariusz Łatka został bowiem sfaulowany przed linią pola karnego. Pod nieobecność Żuberka do piłki podszedł Chańko, ale trafił w mur piłkarzy MKS-u. Chwilę później po dośrodkowaniu Sobolewskiego głową strzelał Przemysław Kulig, lecz zbyt lekko. Ostatnią szansą chociaż na wyrównanie była sytuacja z 80. min, kiedy po dośrodkowaniu Pawlaka Robert Kolasa główkował niecelnie.
- Kubeł zimnej wody w tym momencie się przyda - podsumował trener Adam Nawałka. - Kilku zawodników po ostatnim zwycięstwie z Polonią Warszawa podeszło do tego spotkania zbyt euforycznie.
Po sparingu białostoczanie opuścili Płock. Jednak tak jak zapowiadaliśmy, wrócą tam w środę, by jak najlepiej przygotować się do meczu w niedzielę w Bełchatowie.
- Każda porażka musi budzić niepokój, ale nie zamierzamy nic zmieniać w naszych planach - mówi Nawałka. - W Bełchatowie będziemy walczyli o punkty i spodziewam się innej postawy zespołu.
Bramka: Rafał Gajowniczek (34.)
MKS: Romanowski (45. Wiśniewski) - Mikłowski, Brzozowski, Leszczyński, Woźniczka - Wróblewski, Butryn (45. Król), Nawrot (65. Karpiński), Lubasiński - Gajowniczek (70. Butryn), Rogalski (58. Osiecki).
Jagiellonia: Olszewski (46. Krymowski) - Kulig (70. Żuberek), Nawotczyński, Kolasa, Zalewski - Łatka, Chańko (70. Dzienis), Markiewicz, Sobolewski - Matys (51. Konon), Pawlak (75. Schutz).
trener Jagiellonii
Błąd w pierwszej połowie spotkania zadecydował o wyniku. Dyktowaliśmy warunki na boisku, w drugiej części rywale tylko trzy razy przekroczyli naszą połowę boiska. Mimo oblężenia bramki Mławy nasze akcje nie przyniosły efektu w postaci goli. Brakowało ostatniego podania, odpowiedniego wykończenia, indywidualnych akcji w polu karnym przeciwnika. Za mało przeprowadziliśmy akcji oskrzydlających, nie było podwojenia ataku przez bocznych obrońców. Obrona Mławy okazała się dobrze zorganizowana i nie znaleźliśmy na nią antidotum. Zawodnicy dążyli do zmiany wyniku do ostatniej minuty. Są dobrze przygotowani pod względem motorycznym, co potwierdziły także przeprowadzone ostatnio testy wydolnościowe i szybkościowe.