Piotr Giza: Serce waliło jak młot

Środkowy pomocnik jako jedyny zawodnik Cracovii otrzymał Piłkarskiego Oscara w konkursie Canalu + i PZPN. To nagroda za najpiękniejszą bramkę w rundzie jesiennej zdobytą z Polonią Warszawa (2:1).

Waldemar Kordyl: Jak się Pan czuł podczas uroczystej gali w Teatrze Wielkim w Warszawie?

Piotr Giza: Na początku byłem strasznie zdenerwowany, a serce waliło mi jak młot. Wcześniej nawet by mi do głowy nie przyszło, że wezmę udział w takiej imprezie. To pierwsza taka nagroda w mojej karierze.

Czy liczy Pan na powołanie do reprezentacji Polski na mecze z Azerbejdżanem i Irlandią Północną?

- Dziennikarze wciąż mnie o to pytają. Nie myślę o tym, chcę się skupić na lidze i grze w Cracovii. Jak będę się dobrze prezentował, to samo przyjdzie. Na razie chodzę twardo po ziemi.

Jak przyjęli nagrodę koledzy z zespołu?

- Każdy mi pogratulował, a potem wróciłem szybko do rzeczywistości.

A rzeczywistość płata niespodzianki pogodowe.

- Najgorsze jest to, że żyjemy w niepewności. Nie wiemy, czy zostaniemy w Polsce, czy wyjedziemy. Nawet nie wiemy, co powiedzieć naszym rodzinom. Każdy by chciał już grać. Trochę jesteśmy niecierpliwi. Szkoda, że pierwszy mecz został odwołany, choć mamy świadomość, że gra w takich warunkach jest niebezpieczna.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.