Wawrzkiewicz rozważa grę przeciwko Cracovii

Nie Łukasz Kiedewicz, a Tomasz Wawrzkiewicz może stać w bramce TKH/ThyssenKrupp/Energostal. Najlepszy zawodnik sezonu zasadniczego w Polsce rozważa powrót na taflę lodowiska w meczach z Cracovią.

Wawrzkiewicza zabrakło w serii półfinałowej, z której torunianie okazali się gorsi od GKS Tychy. Wśród przyczyn porażki trenerzy i działacze widzieli epidemię grypy panującą w zespole i urazy kluczowych zawodników. Z chorobą zmagali się niemal wszyscy zawodnicy. Problemy ominęły zaledwie jedną osobę - drugiego szkoleniowca, Stanisława Byrskiego. W najgorszej sytuacji znalazł się natomiast Sławomir Kiedewicz. Napastnik TKH/ThyssenKrupp/Energostal w niedzielę nie był w stanie pomóc kolegom, bo rano z powodu choroby został odwieziony do szpitala.

Epidemia grypy oraz absencja kontuzjowanych Pavla Rajnohy, Tomasza Jóźwika i Wawrzkiewicza była jednym z najważniejszych powodów porażki z tychowianami. Więcej optymizmu niesie za sobą rywalizacja o brązowy medal. W piątek torunianie podejmą w pierwszym spotkaniu Cracovię. W bramce TKH/ThyssenKrupp/Energostal może stanąć już nie Kiedewicz a Wawrzkiewicz.

Podstawowy golkiper torunian, który na początku roku doznał urazu więzadeł w kolanie miał być wpisany do protokołu już przed czwartym spotkaniem z GKS. - Chcieliśmy to zrobić, aby postraszyć trochę rywali. Ale jego stan zdrowia nie był na tyle dobry, ale mógł bez obaw pojawić się na lodzie. W efekcie zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Decyzja o grze należy teraz do Wawrzkiewicza. Jeśli tylko będzie czuł się na tyle dobrze, aby wystąpić w serii spotkań z Cracovią, z pewnością wróci do składu. Choć Kiedewicz nie bronił najgorzej, to jednak brakowało nam Tomka - stwierdził Byrski.

Rezerwowy bramkarz TKH/ThyssenKrupp/Energostal - nawet mimo błędu przy jedynej straconej bramce w niedzielę - spisywał się dobrze w meczach na Tor-Torze. Jednak w spotkaniach wyjazdowych jego postawa budziła znacznie więcej zastrzeżeń. Od piątku zastąpić go może Wawrzkiewicz. - Bez wątpienia czuję się o wiele lepiej. Sam zastanawiam się nad tym, czy wrócić już do normalnej gry. Biegam, ćwiczę na siłowni, a nawet trenuję na lodzie. Niestety naderwane więzadło goi się wolno. Mogę spróbować, ale ewentualny uraz wiąże się z możliwością kolejnej przerwy - już półrocznej. Wszystko wyjaśni się w najbliższym czasie. Jeśli nie będę pewny swojego stanu zdrowia, nie zaryzykuję. Ale z drugiej strony bardzo chciałbym pomóc kolegom w walce o brązowy medal, który z pewnością jest w naszym zasięgu. Do rozpoczęcia rywalizacji z Cracovią zostało jeszcze kilka dni. Może uda mi się wrócić do normalnej dyspozycji? - zastanawia się Wawrzkiewicz.

Jego obecność na lodzie ma duże znaczenie dla pozostałych zawodników TKH/ThyssenKrupp/Energostal. - Wtedy wszyscy grają zdecydowanie lepiej i pewniej, bo wiedzą, że nawet jeśli popełnią błąd, Tomek i tak go naprawi - podkreśla Morawiecki. - Niezależnie od wszystkiego, nasze plany się nie zmieniają. Nie załamaliśmy się porażką w walce o finał. Zespół z Tychów był lepszy i zasłużenie awansował. A naszym celem było przecież miejsce w "czwróce", co przecież udało się zrealizować. Ale to nie znaczy, że sezon już się skończył. Damy z siebie wszystko, by zespół z Torunia po dziewięciu latach znów znalazł się na podium - mówi napastnik TKH/ThyssenKrupp/Energostal Tomasz Proszkiewicz.

KŁOPOTY BRODATYCH HOKEISTÓW

U niektórych jest bujna i czarna. W innych jasna i bardziej rzadka. Ale we wszystkich przypadkach widoczna. Dlaczego od kilku tygodni oblicza toruńskich hokeistów załonięte są brodą? Zawodnicy TKH/TK/Energostal postanowili nie golić się podczas meczów fazy play-off. - To przesąd. Ma nam przynieść szczęście i pomóc w wywalczeniu medalu. Każdy z nas zadeklarował się, że przez cały ten czas golarki nie weźmie nawet do ręki - mówi Przemysław Bomastek. Tomasz Proszkiewicz podkreśla, że utrzymywanie bujnego zarostu wiąże się ze sporymi kłopotami. - Nie wiem, czy porażka w rywalizacji z GKS Tychy spowoduje zerwanie umowy. Musimy jeszcze to przedyskutować. Kilku z nas na pewno chciałoby już się pozbyć zarostu, bo włosy na twarzy często swędzą i przeszkadzają w jedzeniu - stwierdził. W wariancie optymistycznym, czyli trzech zwycięskich meczach z Cracovią, hokeiści będą mogli się ogolić dokładnie za tydzień.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.