Rozmowa z Piotrem Makowskim, trenerem bydgoskich siatkarek

Pierwszy etap pracy debiutującego w roli szkoleniowca w serii A Piotra Makowskiego zakończył się sukcesem. Siatkarki Centrostalu/Adriany/GP zdobyły Puchar Polski a w lidze są tylko za Winiarami Kalisz. Teraz czeka je play off i walka o medale.

Wojciech Borakiewicz: Czy w październiku, jeszcze przed rozpoczęciem ligowego sezonu marzyło się panu jakieś konkretne miejsce po rundzie zasadniczej?

Piotr Makowski: Wtedy zupełnie nie myślałem, co będzie się działo na początku marca. Zupełnie mnie to nie obchodziło. W głowie miałem pierwsze cztery pojedynki, które nas czekały. To po kolei były spotkania z Gwardią Wrocław, Muszynianką, AZS AWF Poznań i Gedanią.

Jaki był plan na te cztery mecze?

- Sądziłem, że uda się wygrać trzy z nich i zdobędziemy siedem punktów.

Wyszło jednak lepiej. Były cztery zwycięstwa.

- Tak, choc było ciężko. Przecież Muszynianka postraszyła, wygrywając na inaugurację z Naftą Piła. To były bardzo ciężkie mecze. Trzy pierwsze zakończone sukcesem w pięciu setach. Następne było zwycięstwo z mistrzem Polski, Stalą Bielsko a później przyszedł cios ze strony Winiar Kalisz i pierwsza porażka.

Zabolała?

- Oczywiście, ale na tapecie był już Puchar Polski. Finał w Kaliszu był dobrą okazją do rewanżu, zwłaszcza na Nafcie i Winiarach. Sądzę, że zdobycie Pucharu Polski było przełomowym momentem. Dziewczyny uwierzyły we własne możliwości. Miłe też było pokonanie Nafty u siebie w lidze i to do zera. Przełamaliśmy kompleks zespołu z Piły.

To akurat jest bardzo cenna sprawa. Nafta pewnie będzie przeciwnikiem pańskiej drużyny w półfinale serii A?

- Nie dzielimy skóry na niedźwiedziu. Najpierw jest ćwierćfinał ze Stalą Mielec. Teraz jesteśmy w identycznej sytuacji jak ósma w lidze Muszynianka. Co z tego, że zajęliśmy drugą pozycję. Podobnie jak wspomniana Muszynianka jeszcze nic nie zdobyliśmy. W play off wszyscy zaczynamy od zera.

No właśnie, dla Centrostalu/Adriany/Gazety Pomorskiej początkiem jest rywalizacja ze Stalą Mielec...

- To bardzo groźny zespół. Nie ma w nim zawodniczek z przypadku. Wiele z nich to byłe reprezentantki Polski. Dla nas najważniejsze są teraz dwa pierwsze mecze ze Stalą w sobotę i niedzielę. Zapraszamy kibiców. Pomagali nam dotychczas i liczymy, że teraz też to zrobią..

Czy w drużynie są jakieś zawodniczki, którym szczególnie jest pan wdzięczny za ten sezon, debiutancki w serii A?

- Nie do przecenienia jest rola Ewy Kowalkowskiej i Dominiki Leśniewicz. To kapitan i zastępca kapitana. One są motorem napędowym zespołu i na boisku i co ważne poza nim. Tworzymy zgraną ekipę ze świetną atmosferą i to też jest niezbędne w odnoszeniu sukcesów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.