I liga siatkarzy: Jadar - Skra II 3:0

Nadziei na zwycięstwo siatkarze Skry II Bełchatów mieli tylko tyle, ile trwała ich podróż do Radomia. Na parkiecie dzielił i rządził Jadar, wygrywając mecz bez straty seta

Dla radomskich siatkarzy każde kolejne zwycięstwo ma szczególny wymiar, bo sprawia, że awans do elity najlepszych drużyn jest wciąż realny. - Uważam, że w tej lidze są lepsze zespoły od Jadaru. Teorii tej przeczą może ich dotychczasowe wyniki, ale kolejne konfrontacje z silniejszymi drużynami powinny tylko potwierdzić moją opinię - mówił po zakończeniu meczu trener rezerw Skry Sławomir Augustyniak.

Niewykluczone, że młody i bardzo ambitny szkoleniowiec z Bełchatowa po raz drugi szukał sposobu by ograć Jadar, tym razem w Radomiu. Całe szczęście, że chcieć nie zawsze oznacza móc... W rewanżu zespołem lepiej zorganizowanym - a co najważniejsze skuteczniejszym - byli gospodarze, nie pozostawiając zresztą rywalowi złudzeń. - Oczywiście cieszymy się z udanego rewanżu. Na tym etapie rywalizacji najważniejsza dla nas jest koncentracja na kolejnych meczach i ewentualnych wygranych. Perspektywa awansu jest jeszcze tak daleka, że staramy się o niej nie myśleć - powiedział "Gazecie" kapitan radomskiej drużyny Mariusz Wiktorowicz.

Jadar wygrał mecz ze Skrą, bo miał dwa atuty - skuteczną zagrywkę i szczelny blok. To właśnie te elementy zadecydowały, że partia otwarcia trwała zaledwie 18 minut, a kibice po raz pierwszy od dłuższego czasu obejrzeli efektownie grających radomian. Po dość wyrównanym początku od stanu 10:10 inicjatywę przejęli gospodarze. Najpierw w jednym ustawieniu po zagraniach Macieja Pawlińskiego "odskoczyli" do stanu 16:10. Chwilę później z zagrywką wstrzelił się Krzysztof Makaryk, przesądzając o łatwej wygranej.

Druga partia była bliźniaczo podobna. Równo było tylko na początku seta. Z biegiem czasu uwidoczniała się przewaga siatkarzy Jadaru, którzy po 10 minutach gry prowadzili 16:8. W międzyczasie trener Augustyniak zdecydował się na zmianę rozgrywającego. Młodego Bartłomieja Matejczyka zastąpił doświadczony Maciej Bartodziejski, ale nie zmieniało to obrazu gry. Radomianie nadal pewnie poczynali sobie na siatce, a przy okazji cieszyli oko efektowną grą. Dawno zresztą nie widzieliśmy, by Filip Szewczyk grał tyle "kombinacji". - Rywal trochę ułatwił nam zadanie, bo słabo zagrywał. Koledzy w miarę dokładnie przyjmowali piłkę, więc mogłem trochę poszaleć - mówił po spotkaniu Szewczyk.

Jedna z siatkarskich teorii mówi o tym, że set trzeci bywa najtrudniejszy. Ponieważ już pod koniec drugiej partii również bełchatowianie zaczęli mocniej zagrywać, mecz się wyrównał. Siatkarzom obu zespołów nie można było odmówić ambicji, ale w tym secie oprócz ciekawych i niekonwencjonalnych zagrań przydarzały im się serie prostych błędów. Na tablicy często pojawiały się więc remisy. Augustyniak powodzenia szukał znów w licznych zmianach. Już dawno w Radomiu żaden inny trener nie mieszał tak składem. Trener Skrok był znacznie spokojniejszy, ale i on zdecydował się na zmianę. W końcówce seta za zmęczonego Grzegorza Szumielewicza wprowadził na parkiet Krzysztofa Stańca i to właśnie ten siatkarz zdobył najważniejszy punkt meczu.

n Sety: 25:14, 25:18, 25:23.

n Jadar: Szewczyk, Wiktorowicz, Prusakowski, Szumielewicz, Pawliński, Makaryk, Biliński (libero), Staniec.

n Skra: Matejczyk, Klimek, Krymarys, Witczak, Bartodziejski, Neroj, Janiak (libero), Adamczyk, Olędzki, Skolimowski, Mudzo, Dłubała.

Pozostałe wyniki 20. kolejki: Avia Świdnik - Joker Piła 1:3 (18:25, 19:25, 25:20, 20:25), Delecta Chemik Bydgoszcz - Moderator Hajnówka 3:1 (25:21, 25:23, 21:25, 25;20), SPS Zduńska Wola - Gwardia Wrocław 0:3 (21:25, 17:25, 17:25), AZS Opole - Orzeł Międzyrzecz 1:3 (23:25, 24:26, 25:21, 16:25), GTPS Gorzów Wlkp. - BBTS Bielsko-Biała 3:0 (28:26, 25:23, 25:21), KPS Wołomin - AZS Wasko Politechnika Śląska Gliwice 3:0 (25:20, 25:18, 25:14).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.