Wiośalrze Akademii Bydgoskiej płyną na Tamizie

To historyczna chwila w historii polskiego wioślarstwa. Ósemka Akademii Bydgoskiej staje w niedzielę do wyścigu na Tamizie z łodzią Cambridge - tą samą, która za miesiąc popłynie w słynnych od 176 lat regatach uczelnianych Cambridge-Oksford

Raz w roku fragment Tamizy w Londynie staje się areną The Boat Race, w którym mierzą się wioślarze prestiżowych uniwersytetów. 27 marca spotkają się po raz 151. Cambridge broni tytułu - rok temu odniosło 78. zwycięstwo.

W niedzielę na tej trasie zadebiutuje polska ósemka. Dlaczego? - Dzięki kontaktom w Wielkiej Brytanii dotarłem do prezesów klubów wioślarskich obu brytyjskich uczelni. Po wielu rozmowach udało się zaprosić najpierw do Bydgoszczy ekipę Cambridge - wyjaśnia Romuald Poślednik, prezes Fundacji Polsko-Brytyjskiej i współwłaściciel szkoły językowej International House.

Na wrześniową Wielką Wioślarską o Puchar Brdy przyleciała 10-osobowa reprezentacja złożona z absolwentów Cambridge. Po jednym treningu na Brdzie stanęli do wyścigu z ósemką AB i przegrali o kilka długości, o mały włos nie rozbijając się o brzeg na kilku zakrętach. Teraz udało się zorganizować rewanż na Tamizie. Pomogła Fundacja Polsko-Brytyjska, londyński IH, Klub Wioślarski Uniwersytetu Cambridge, Instytut Kultury Polskiej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP. Wyścig odbędzie się pod patronatem Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej i ambasadora RP w Wielkiej Brytanii.

Reprezentacja AB popłynie w takim składzie jak jesienią na Brdzie. W łodzi będą siedzieć: olimpijczycy z Aten - sternik Daniel Trojanowski, Rafał Hejmej (obaj na co dzień Zawisza), Wojciech Gutorski, Mikołaj Burda, Michał Stawowski, Sebastian Kosiorek oraz trzej młodzieżowi mistrzowie świata wagi lekkiej - Miłosz Bernatajtys, Bartłomiej Pawełczak (wszyscy RTW Bydgostia), Łukasz Pawłowski (AZS Toruń). Rezerwowym jest Rafał Dziekoński (Bydgostia). Wioślarze z ósmej osady igrzysk dotarli do Anglii ze zgrupowania w hiszpańskim Sierra Nevada. "Lekkusy", sternik i Dziekoński w czwartek odlecieli z Okęcia z trenerem Marianem Drażdżewskim, prezesem KU AZS AB Krzysztofem Kościańskim i Poślednikiem. - Jestem optymistą przed wyścigiem, chociaż to koniec lutego i chłopcy nie trenowali od dawna na wodzie. Olimpijczycy schodzą prosto z wysokich gór, więc nie grozi im dołek formy, bo nie będą mieli czasu na aklimatyzację. Na pewno potraktują wyścig ambicjonalnie i prestiżowo - uważa Drażdżewski, który na co dzień trenuje większość wioślarzy AB w Bydgostii.

Naprzeciw nim stanie reprezentacja studentów-wioślarzy Cambridge, dla której będzie to test przed The Boat Race. I dlatego gospodarze nie chcą podać składu. Dla nich liczy się bowiem data 28 lutego, kiedy odbędzie się oficjalne przedstawienie uczestników The 151st Boat Race. A wyścig z AB i z reprezentacją Niemiec za dwa tygodnie to ostatni moment, by wyłonić najmocniejszą uczelnianą ósemkę na regaty z Oksfordem. Na pewno jednak w Cambridge popłynie Tom James - brązowy medalista MŚ w ósemce z 2003 roku, który przed rokiem na igrzyskach w Atenach przegrał w finale B ósemek ze wspomnianą szóstką olimpijczyków AB. W szerokim składzie Cambridge był też Polak, 22-letni Tomasz Stefański. To poznaniak studiujący tam matematykę. Po serii treningów stracił jednak szansę na wiosłowanie w reprezentacyjnej osadzie.

Jako że wioślarze Cambridge szykują się do regat z Oksfordem, nie popłyną z AB za jednym zamachem całego blisko 7-kilometrowego odcinka Tamizy. Odbędą się dwa wyścigi: do półmetka trasy The Boat Race, a stamtąd - po około10-minutowej przerwie - wystartują na drugą połówkę dystansu. Będzie więc remis 1:1 lub 2:0 dla którejś ekipy. - Nasza osada powinna mieć spory doping. We wszystkich londyńskich polskich parafiach wierni będą informowani o regatach i na pewno przyjdą nad brzegi Tamizy - zdradza Poślednik.

W ramach przygotowań do wyścigu, bydgoska osada zaplanowała na Tamizie dwa treningi (w piątek i sobotę). Dodatkowo sternik Daniel Trojanowski przepłynął trasę wyścigu w motorówce obok trenera Drażdzewskiego.

Czas wolny nasza ekipa spędzi przede wszystkim na kilku oficjalnych spotkaniach. Tam ekipa AB nie będzie osamotniona. W piątek dołączyła do niej delegacja z ratusza, z prezydentem Konstantym Dombrowiczem na czele, oraz Robert Sycz. Mistrz olimpijski nie wesprze kolegów na wodzie. Doda splendoru wyścigowi, wręczając wspólnie z jednym z utytułowanych brytyjskich wioślarzy (prawdopodobnie z wielokrotnym mistrzem igrzysk i świata Jamesem Cracknellem) trofea po niedzielnym biegu.

W piątek bydgoszczanie uczestniczyli w tzw. poczęstunku w londyńskiej siedzibie International House na Picaddilly (najbardziej prestiżowej ulicy Londynu - przyp. red.), pośród 100 zaproszonych gości, m.in. mera Cambridge, ambasadora RP. Dziś udają się na obiad do Klubu Wioślarskiego Cambridge, a w poniedziałek, na koniec pobytu, czeka ich wizyta w Izbie Lordów.

Wizyta reprezentacji AB będzie miała bardzo dobrą oprawę medialną. Bezpośrednią transmisję z wyścigu oraz wrażenia wioślarzy nada Polskie Radio Program 1 (przedstartowe przygotowania w sobotę o 10 i 22.40; w niedzielę o regatach o 15.09, 15.31, 16.05, 18.05 i 22.40). Relacja z regat także w "Sportowej niedzieli" w TVP 1 i TV Polonia, a reportaż w TVP3 w przyszłą sobotę lub niedzielę o 22.

Jarosław Dąbrowski

Dla Gazety

Daniel Trojanowski

sternik AB

Będziemy czujni od startu. Zawsze najlepiej wyjść na czoło, wtedy łatwiej się płynie. Musimy bardzo uważać na łódź rywali. Oni znają Tamizę na wylot, na pewno będą nas trochę spychać na wodzie. Mam doświadczenie z pływania na rzekach, bo wychowałem się jako sternik w AZS Toruń na Wiśle, wiele razy sterowałem też łodzią na Brdzie - choćby w Wielkiej Wioślarskiej. Na Brdzie płynie się jednak do centrum miasta pod prąd i jest dużo wąskich odcinków, dużo zakrętów. W Londynie prąd na rzece się zmienia, do tego dochodzą zdradliwe wiry - muszę więc mocno uważać, by nie wyjść poza tor wyścigu, na fragment Tamizy, na którym odbywa się normalny ruch rzeczny. Na szczęście na trasie słynnych regat Cambridge-Oxford płynie się łukiem, nie ma ostrych zakrętów - z tego powodu sterowanie wydaje się łatwiejsze.

not. jad

The Boat Race, czyli jak ściga się wioślarze Cambridge i OxforduLondyńczycy od 1829 roku pasjonują się wyścigiem łodzi tych dwóch uniwersytetów. Gdy 100 jardów w górę rzeki od mostu Putney wioślarze ruszają na trasę, na dwóch brzegach Tamizy i w 14 knajpkach wzdłuż 4,34-milowej trasy do Mortlake gromadzi się nawet 250 tys. ludzi. Co roku przyjeżdżają z centralnego Londynu, przedmieść w Fulham, Hammersmith, aby zobaczyć 17-minutowy wyścig! Wielu z nich zakłada kalosze, woskowane kurtki przeciwdeszczowe (bo wczesną wiosną zwykle pada) i ustawia się w najciekawszych miejscach, takich jak Surrey Bend, czyli zakręt Surrey za mostem w Hammersmith. Z lewego, wysokiego brzegu Tamizy, widać stamtąd kawał rzeki. Z tarasów i górnych pięter pubów The Blue Anchor lub The Rutland można zobaczyć, jak łódki manewrują, próbując zepchnąć jedna drugą na większy nurt. Widać, jak płyną po delikatnym łuku niedaleko Mile Post, popiersia Stevena Fairbairnsa - wioślarza z lat 80. XIX wieku, koło stadionu piłkarzy ekstraklasowego Fulham, w którym gra m.in. inowrocławianin Tomasz Radzinski i dalej po łuku, który faworyzuje - podobno o trzy czwarte długości łodzi - osadę płynącą po prawej stronie. Dlatego ważne jest losowanie torów - jego zwycięzcy wybierają tzw. Surrey Station, czyli lewy tor. Jeśli załoga wybiera prawy tor, oznacza to desperacki atak od razu na starcie - ta osada będzie chciała wyjść na prowadzenie, zanim obie dotrą do Surrey Bend, tam przeciąć tor przeciwników i zboczyć blisko prawego brzegu. Obie łódki, zbliżając się do mostu Hammersmith, kierują się w lewo, ścinają zakręt Surrey możliwie najbliżej prawego brzegu rzeki, unikając najmocniejszego nurtu i jednocześnie wykorzystując zbliżającą się falę przypływu. Maksymalna przychodzi o 17.30 Wcześniej całe dnie zostały przepracowane z hydrologami nad mapą, na motorówkach i osadach, aby znaleźć najlepszy kurs. To wszystko nie jest łatwe - obie załogi wiedzą, że najlepiej jest ściąć zakręt, ale która dopłynie pierwsza do krytycznego miejsca? Ta, która jest z tyłu, nie tylko musi popłynąć mniej korzystnym kursem lub wręcz może zostać zepchnięta w kierunku silnego prądu, ale też musi wiosłować pod falę, pod kilwater prowadzącej łodzi. To już półmetek wyścigu. Tu dochodzi do pierwszych kryzysów. I często traci się prowadzenie. Oczywiście przed drugim pomiarem czasu, w Chiswick Steps, nikt z brzegu nie dostrzeże, co się dzieje w mózgach i mięśniach wioślarzy, ale w tym miejscu jest bardzo ciężko. Za Surrey Bend nurt zacieśnia wysepka Chiswick Eyot. Rzeka przyspiesza i trzeba końskiego zdrowia, aby się przełamać, zwalczyć nie tylko słabość własną, ale też być lepszym od przeciwników, pamiętając, że jeszcze kawał do mety. Tu można wszystko zyskać, wszystko stracić. Jeszcze 300 jardów i sternicy już widzą kładkę dla pieszych i kolejowy most w Barnes, krzyczą do wyczerpanej załogi, że go widać. Do tego zwykle wieje przeciwny, południowo-zachodni wiatr, odpowiedzialny za zatonięcie ósemki Cambridge w 1978 roku. Okrzyki sterników słychać na brzegu. Barnes Bridge to miejsce, gdzie zaczynają się finisze. W całej historii wyścigu tylko dwukrotnie udało się wygrać załodze, która przegrywała pod mostem w Barnes, ostatni raz 50 lat temu. W tym miejscu trzeba pokazać, że jest się mężczyzną, nie pęknąć, gdyż jest się członkiem załogi. "Gdyby to był skiff, czyli jedynka - myślą zapewne desperacko wioślarze - już bym przestał wiosłować. Ale w załodze muszę płynąć dalej". Walczyć dalej, a więc wiosłować na całego, gdy wydaje się, że nie ma już rezerw, wydobyć to, czego organizm broni najbardziej. Poważnie - trzeba poruszyć siły, które organizm zachowuje sobie na niezwykłe okazje, na czarną godzinę. Bo czarna godzina dla organizmu właśnie nadeszła. Mija 16. minuta wyścigu, jest łuk za mostem w Barnes i pojawia się Chiswick Bridge. Tuż przed nim jest meta. Zdarzało się często, że na tym łuku toczy się walka do końca. W 2003 rok łodzie równo wpłynęły na metę. Wioślarze, kompletnie wyczerpani, leżąc na plecach w łodziach, czekali kilkadziesiąt sekund na ogłoszenie wyniku (wygrali oxfordczycy). A na koniec, zgodnie z tradycją, uczestnicy regat bawią się na oficjalnym balu U Woody'ego w Notting Hill.

O wyścigu na Tamizie można przeczytać na stronie internetowej www.boatrace.ih.pl, a o regatach Cambridge-Oksford na www.theboatrace.org

Copyright © Agora SA