Były reprezentant drużyny juniorów do lat 19, która w 2001 r. zdobyła mistrzostwo Europy, został dwa tygodniu temu zatrzymany na lotnisku w Lipsku. Fińska policja podejrzewa go bowiem o gwałt na 16-letniej dziewczynie, do którego miało dojść trzy lata temu, po zwycięskim dla Polaków finale turnieju, w okolicach hotelu Radisson w Espoo, dzielnicy Helsinek.
Dotarliśmy do policjanta, który prowadzi dochodzenie w tej sprawie. - Śledztwo wciąż trwa, więc nie mogę podać żadnych szczegółów - powiedział Jukka Kaski z komendy w Espoo. - Na razie mamy jednego podejrzanego, ale niewykluczone, że będziemy chcieli przesłuchać także innych członków drużyny. Nie wiemy, jaki był ich udział w incydencie. Prosiliśmy już polską policję, by przepytała kilku z nich. Czekaliśmy na odpowiedź pół roku i to m.in. dlatego sprawa ciągnie się tak długo. Nie byliśmy usatysfakcjonowani wyjaśnieniami. Były bardzo niejasne i niepełne. Mam wrażenie, że gracze wiedzą znacznie więcej niż mówią.
- W każdym razie nie ma mowy o gwałcie grupowym, co sugerowała prasa fińska, powołując się na polską. Nakaz aresztowania podejrzanego wydaliśmy po otrzymaniu wyniku badania DNA. Mamy też taśmę z zapisem wideo tego, co hotelowa kamera zarejestrowała tamtej nocy. Dla dobra śledztwa nie zdradzę, co na niej zobaczyliśmy. Inni świadkowie? Muszę milczeć, powiem tylko, że dowody są mocne. Ofiara pamięta wszystko, co zdarzyło się w lipcu 2001 r. - dodał Kaski.
W Helsinkach przebywali także ojciec Łukasza M. i adwokat Tomasz Damięcki, który spotkał się z prawnikiem gotowym do reprezentowania jego klienta w Finlandii. - Potrzebujemy go, bo tutejsze prawo znacznie różni się od naszego - powiedział Damięcki. - Niechętnie potwierdzam, że do ekstradycji dojdzie 10 marca, choć staraliśmy się wszystko przyspieszyć. Dla dobra mojego klienta wolałem tej daty nie zdradzać. Wiadomo, jaką sensację zrobią z tego gazety.