W weekend odbędą się mistrzostwa Polski w short-tracku

Mistrzostwa Polski są ostatnim sprawdzianem łyżwiarzy przed wyjazdem na mistrzostwa świata seniorów. Białostoczanie zamierzali walczyć o dwa miejsca w kadrze, ale wygląda na to, że jeden z najzdolniejszych zawodników w kraju stoi na straconej pozycji

Sezon łyżwiarzy krótkiego toru powoli zbliża się do końca. Pozostały jeszcze trzy starty. Za to bardzo ważne: mistrzostwa Polski seniorów, mistrzostwa świata seniorów i na koniec finał kolejnej edycji Maple Cup w Białymstoku. Białostoczanie od kilku tygodni szykują się do startu w Opolu, który ich zdaniem powinien zdecydować o wyborze reprezentantów do Chin (11-13 marca). Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego - jak to już niejednokrotnie czynił - zrezygnował z wysyłania tam zawodniczek.

Priorytet międzynarodowy

- Myślę, że Jakub Jaworski i Krystian Zdrojkowski wygrają w Opolu z resztą stawki - mówił jeszcze wczoraj rano Janusz Bielawski, dyrektor białostockiej szkoły sportowej, która wychowuje najlepszych w kraju specjalistów w tej dyscyplinie.

Okazuje się jednak, że zwycięstwa w mistrzostwach kraju nie muszą wcale decydować o wyjeździe do Chin.

- Już dawno było wiadomo, że decydują występy na Pucharze Świata, w mistrzostwach Europy i kraju - tłumaczy Jerzy Liebchen, szef szkolenia PZŁSz., dodając, że najważniejsze były imprezy międzynarodowe. Nie ma wątpliwości, że najpoważniejszymi kandydatami do wyjazdu byli: Jaworski i Zdrojkowski z Juvenii Białystok oraz Zbigniew Bródka z Błyskawicy Domaniewice.

Liebchen podkreśla, że ostateczne decyzje zostaną podjęte w poniedziałek, ale z rozmowy z nim można wywnioskować, że Jaworski w mistrzostwach świata nie wystartuje. Jak ustaliliśmy, już ruszyły procedury wizowe, dotyczące Zdrojkowskiego i Bródki. Wyjazd do Chin planowany jest bowiem na środę.

Konflikt kwitnie

- Chciałem, by Jaworski zaistniał na Pucharze Świata w Spiskiej Wsi, ale Mikłucha [trener Juvenii - red.] odmówił - twierdzi Liebchen. - Tłumaczył, że jest chory, ale zaraz przed Pucharem Świata startował w Polsce. Ktoś z kogoś głupiego robi. To jest duży minus dla Jaworskiego.

- To nie tak, mogę pokazać pisma, jakie wysyłaliśmy do związku - ripostuje Bielawski. - W tamtym czasie mieliśmy ważne starty krajowe: Puchar Polski i Olimpiadę Młodzieży. Nie było sensu szkoleniowego wysyłać Kuby na Puchar Świata. A z chorobą nikt nikogo nie oszukiwał. Podróż na Słowację i z powrotem tylko pogorszyłaby jego stan.

Konflikt między białostocką szkołą a PZŁSz. trwa od kilku sezonów - odkąd trenerem kadry został Tadeusz Matuszek. Najpoważniejsze spory dotyczyły tego, że związek nie godzi się na starty dziewcząt w imprezach międzynarodowych, nawet gdyby białostoczanie sami finansowali wyjazdy. W grudniu z treningów z Matuszkiem zrezygnował Zdrojkowski, który wrócił do grupy Aleksandra Mikłuchy. To też nie podoba się w związku.

- Konflikt to za duże słowo, ale jest masa nieporozumień - mówi Liebchen. - Nie może być anarchii. Klub czy jego trener nie będzie o wszystkim decydował.

- A niech tam - z rezygnacją w głosie mówi Bielawski. - Jak zostawią Kubę w kraju, to sami siebie oszukają, bo jest najlepszy.

Nie będą się cięli

- Ja rozumiem, że w Białymstoku zależy, by to mistrzostwa Polski decydowały, bo szkoła mogłaby taktycznie rozgrywać biegi - dodaje Liebchen. - Gdyby to jeszcze była rywalizacja z czasem, jak na torze długim, ale tutaj dochodzi do walki wręcz. Nie pozwolę, by cięli się, jak przed rokiem. Łukasz Fabiański do dziś nie doszedł do siebie.

Mimo wszystko białostoczanie spróbują jeszcze przekonać w Opolu o swojej wyższości nad resztą kraju. Wśród kobiet Karolinie Reguckiej i Patrycji Maliszewskiej mogą zagrozić zawodniczki miejscowego OMKŁS-u - Aida Popiołek i Malwina Zawada. Bardziej zacięta zapowiada się rywalizacja mężczyzn. Grupa białostocka (Jaworski, Zdrojkowski i Dariusz Kulesza) będzie musiała odpierać ataki kadrowiczów Matuszka (Bródki, Łukasza Fabiańskiego z Błyskawicy Domaniewice czy Karola Bobowicza z Dwójki Olecko).

Copyright © Agora SA