Wiesław Wojas: Bez silnej ligi nie ma mocnej reprezentacji

- Dlaczego nie przyjmiemy modelu słoweńskiego? Znakomity trener zagraniczny niezwiązany z żadnym klubem ma pieczę nad reprezentacją. Nie musi nawet siedzieć w kraju, byle był w kontakcie telefonicznym ze swym asystentem, który śledzi krajowe rozgrywki. To silna liga powinna być podstawą mocnej kadry - mówi właściciel i prezes Wojas/Podhale SSA.

Michał Białoński: Nie ma Pan już zamiaru reformować polskiego hokeja? Przecież zaczęliście tworzyć koalicję z Cracovią, GKS-em Tychy, KH Sanok...

Wiesław Wojas: Są jeszcze rozsądni działacze w Toruniu. Oni również chcą, aby cały polski hokej kierował się zasadami rynkowymi. Jest wielu ludzi, którzy zamierzają dyscyplinę, ale nie są dopuszczani do głosu.

Frekwencja na meczach z Cracovią pokazała, że w Nowym Targu panuje głód hokeja, a Pan chce się wycofać?

- 3,5 tys. ludzi na dwóch meczach w sezonie to za mało. Żeby inwestowanie w hokej miało sens, potrzeba średniej frekwencji przynajmniej 2 tys., a nie połowy z tego. Przecież pieniądze z biletów idą nie do mojej kieszeni, tylko dla tych chłopaków, którzy gonią za krążkiem. W Nowym Targu i Oświęcimiu ludzie są już znudzeni obecną wersją hokeja. Tamtejsi kibice pamiętają dawne mecze, ostrą rywalizację na wysokim poziomie. Trzeba próbować do tego wrócić.

Jak powinien być zorganizowany nasz hokej?

- Według modelu słoweńskiego. Znakomity trener zagraniczny niezwiązany z żadnym klubem ma pieczę nad reprezentacją. Nie musi nawet siedzieć w kraju, byle był w kontakcie ze swym asystentem, który śledzi krajowe rozgrywki. Selekcjoner musi pomóc poustawiać pracę trenerom z czterech najlepszych klubów, z których rekrutuje się kadrę. Niech na co dzień stosują taktykę, którą później przeniesie się do reprezentacji. Sidorenko z naszym klubem w ogóle nie rozmawiał. To silna liga powinna być podstawą mocnej kadry.

Podobno Wojas/Podhale opowiadało się za tym, żeby krakowski sędzia Jacek Chadziński prowadził mecze play-offu.

- Bo jest uważany za najlepszego polskiego arbitra, a odsunięto go od meczów o mistrzostwo Polski za to, że miał odwagę mówić, iż w naszym hokeju dzieje się niedobrze. Usłyszał za to "Panie Jacku, pan się nie mieści w najlepszej szóstce, nie będzie pan sędziował w play-offie". To paranoja! Jeżeli ktoś jest dobry, powinien sędziować.

Co z utalentowanym napastnikiem Marcinem Koluszem?

- Kusi go ofertą Cracovia, ale Podhale powinno zrobić wszystko, żeby go zatrzymać. Marcin musi skończyć szkołę i rozwinąć się fizycznie, stać się atletą. Mamy specjalny program treningu, który mu w tym pomoże. Na jego wyjazd za granicę jest za wcześnie.

Czy teraz, po porażce z Cracovią, żałuje Pan sprowadzenia Krzysztofa Oliwy?

- Ależ skąd! Dzięki ściągnięciu Krzyśka do Polski za moje pieniądze prezes Hajduga promuje polski hokej. Nieszczęśliwie się stało, że Oliwa został odesłany do boksu kar na kwadrans i mięśnie mu ostygły, wyszedł na lód, przyspieszył i nie wytrzymała mu pachwina.

Trzeba dodać, że niepotrzebnie PZHL upierał się w nagłym ściągnięciu Oliwy do Oświęcimia na zgrupowanie. Gdyby Krzyśka wziął klub ze słowackiego Popradu, nie byłoby całej tej awantury. Oliwa przyjechał jednak do Podhala i działaczy drażniło to, że trenuje w Nowym Targu, a nie z kadrą.

Czy Oliwa zagra w meczach o piąte miejsce?

- To zależy od niego. Mnie zaś zależy na tym, aby Krzysiek pomógł mi promować firmę. Przygotowujemy kampanię reklamową butów sportowych z wykorzystaniem wizerunku Oliwy.

Reklamy Pańskiej firmy widnieją już na lodowisku "Pasów". Kibice z Krakowa liczą, że skoro nie udało się z Podhalem, to pomoże Pan profesorowi Filipiakowi zbudować potęgę hokejowej Cracovii.

- Na krakowskim lodowisku? To bez sensu. Cracovia prowadzi trochę niebezpieczną politykę płacową. Ostatnio podobnie postępowało KTH Krynica i źle skończyło. KTH sześć lat temu było wicemistrzem Polski, a teraz gra w drugiej lidze.

A może to dobrze, bo hokeiści są niedoceniani? Ich pensje wahają się na poziomie poborów piłkarzy trzecioligowych.

- Może drugoligowych, ale w końcu kluby tego nie wytrzymają finansowo. Poziom płac powinien zależeć od zapotrzebowania rynku na imprezy hokejowe na takim poziomie, jaki mamy w naszej ekstraklasie. Dzisiaj w polskim hokeju za półtora miliona na sezon można zbudować drużynę na miarę mistrzostwa. Choć to z pozoru nieduża kwota jak na profesjonalny sport, to i tak ciężko klubom zbilansować taki budżet.

Pierwszą część rozmowy z Wiesławem Wojasem opublikowaliśmy we wczorajszej "Gazecie"

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.