Mecz przeciętny - Real wygrał z Juventusem

1331 meczów w reprezentacjach zagrali gwiazdorzy Realu i Juventusu. We wtorek na Santiago Bernabeu wyglądali jednak na grupę ludzi bardzo zmęczonych futbolem i bogatą karierą. Efekt 1:0 dla Realu po meczu przeciętnym, jak na klasę tych, którzy grali. Rewanż w Turynie.

Dziś na Bernabeu będą gotowali makaron. Chciałbyś być przy tym? - to hasło dziennika "AS" zachęcające do przybycia na mecz Realu z Juventusem. Makaron nie został ugotowany, co najwyżej podgotowany. Roberto Carlos marzył o 3:0, a dwa gole miał zdobyć Ronaldo. "Marca" na pierwszej stronie wydrukowała portret króla strzelców ostatniego mundialu i 14 razy powtórzyła jego obietnicę: "strzelę gola Juventusowi". W ten sposób Ronaldo miał się zrewanżować fanom za przykrości jakie im sprawił w minionym tygodniu. Najpierw w środku sezonu wydał bal (miał to być jego ślub, a była tylko fiesta walentynkowa za 700 tys euro), potem dwa razy spóźnił się na trening, aż klub ukarał go grzywną. A w ogóle to nie trenował, bo bolał go duży palec u nogi (ten palec też znalazł się kilka dni temu na okładce "Marki". Ronaldo wciąż jest więc w centrum zainteresowania, bez względu na formę.

We wtorek grał katastrofalnie, a gdy schodził z boiska został wygwizdany przez wściekłych kibiców. Nie można nawet zgadnąć dlaczego Wanderley Luxemburgo trzymał go na boisku tak długo, bo sławny rodak poruszał się z wdziękiem słonia i przewracał o własne nogi. Geniusz zachował za to Zidane, który przerastał resztę umiejętnościami o klasę. Sztuczki techniczne Francuza były jak rodzynki w niezbyt udanym cieście tego meczu, który miał być przecież hitem.

Na początku doszło do starcia dwóch graczy, którzy przed meczem walczyli z kontuzjami. Nedved sfaulował Salgado (połknę ból, żeby grać - mówił przed meczem). I Salgado musiał zejść. Jego zmiennik Raul Bravo sfaulował później Nedveda i ten też zakończył grę.

Emocje sportowe zaczęły się właściwie dopiero w 24. min kiedy Raul trafił piłką w poprzeczkę po podaniu Roberto Carlosa i wcześniej wspaniałym zagraniu Zidane'a. Raul pracował w pocie czoła cały mecz, ale najlepszy w destrukcji w Realu był chyba Gravesen czyszczący środek pola, odbierający masę piłek.

W 31. min z wolnego wywalczonego przez Zidane'a Beckham podkręcił piłkę w swoim stylu, a Ivan Helguera skoczył nad obrońcami pakując piłkę do bramki Buffona. Ten jest absolutnie bez szans.

Wtedy mecz się zrobił ciekawszy, ale Juve wciąż grał bojaźliwie i zachowawczo. "Capello mówi futbol, myśli równowaga. Ktoś kto uważa, że w piłce najważniejsza jest równowaga o futbolu nie wie nic" - napisał felietonista "AS-a". - Bo w piłce liczy się fantazja - dodał podając za przykład Real Madryt. Znamienne jest to, że nie Real obecny, ale ten sprzed dwóch, trzech lat, który zyskał miano galaktycznego. Zdaniem niektórych Hiszpanów fałszywa wizja futbolu nie pozwoliła Capello odnieść sukcesu w Realu Madryt. Nie wiem czy to prawda, ale równowaga jaką zaprezentował wczoraj Juventus w pierwszej połowie polegała chyba na tym, że obrona była równie słaba jak pomoc, a pomoc jak atak. Włosi niemal nie zagrażali bramce Casillasa. Po przerwie było znacznie lepiej. Juve miało kilka szans na wyrównanie, ale bliższy gola był Real. Strzał głową drugiego ze stoperów Samuela był minimalnie niecelny. Piłka trafiła w spojenie słupka i poprzeczki, potoczyła się wzdłuż bramki i nie było nikogo na dobitkę. Potem oba zespoły jakby pogodziły się z wynikiem, bo ten niczego nie rozstrzyga. Real miał "ugotować makaron", ale choć Juventus nie postawił warunków nadzwyczajnych, zwyczajnie nie był do tego zdolny.

Real - Juventus 1:0 (1:0): Helguera (31.).

Real: Casillas - Salgado (9. Bravo), Helguera, Samuel, Carlos - Beckham, Gravesen, Figo, Zidane - Raul, Ronaldo (76. Owen).

Juventus: Buffon - Zebina, Thuram, Cannavaro, Zambrotta - Camoranesi, Blasi (69. Tacchinardi), Emerson, Nedved (37. Olivera 37) - del Piero (81. Zalayeta), Ibrahimovic.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.