Łukasz M. już poddał się badaniu krwi

Przebywający w niemieckim areszcie piłkarz Zagłębia Lubin Łukasz M. już w sierpniu minionego roku na życzenie fińskiej policji poddał się badaniu krwi. Adwokat piłkarza oficjalnie przyznaje, że Łukasz M. jest podejrzany o gwałt

Śledztwo dotyczące domniemanego gwałtu sprzed czterech lat na 16-letniej Fince przez jednego z piłkarzy młodzieżowej reprezentacji Polski zostało wznowione przez Finów w połowie minionego roku. Wówczas fińska federacja piłkarska zgłosiła się do PZPN i poprosiła o ustalenie przynależności klubowej kilku graczy z drużyny, która w 2001 roku zdobyła mistrzostwo Europy U-19.

- Potwierdzam, że tamtejsza federacja poprosiła nas o pomoc w znalezieniu kilku zawodników - mówi Zdzisław Kręcina, sekretarz PZPN. - Pomogliśmy im, niestety, nie pamiętam konkretnie żadnego nazwiska piłkarza, o którego pytali Finowie. Nawet nie wiem, czy w tym gronie był Łukasz M. Wie pan, czasami tak bywa, że ktoś chce ustalić adres jakiegoś zawodnika, co miewa związek na przykład z koniecznością płacenia alimentów - zaznacza Kręcina.

W tym samym czasie fińska federacja piłkarska wystąpiła do prokuratury rejonowej w Ciechanowie (tam na stałe zameldowany jest zawodnik) o przeprowadzenie badania krwi Łukasza M. - To było na przełomie sierpnia i września minionego roku - opowiada Tomasz Damięcki, adwokat zatrzymanego. - Właśnie wtedy Łukasz i jego ojciec poprosili mnie o prowadzenie tej sprawy. Wiem, że Łukasz nie miał nic przeciw badaniom i praktycznie natychmiast się im poddał, a próbki zostały przesłane do Finlandii.

Wszystko wskazuje na to, że badanie krwi było potrzebne fińskiej policji do ustalenia kodu DNA zawodnika. Łukasz M. od 8 lutego przebywa w areszcie w Lipsku i czeka na ekstradycję do Finlandii, gdzie najprawdopodobniej zostanie postawiony mu zarzut dokonania gwałtu. Nie wiadomo, kiedy dojdzie do ekstradycji, gdyż strony nie podają takich informacji.

Adwokat piłkarza podkreśla, że w informacjach dotyczących Łukasza M. było kilka nieścisłości. - Przede wszystkim nie był to gwałt zbiorowy i nie został dokonany na nieletniej - podkreśla Damięcki. - Wiem to z treści zarzutu, który został postawiony mojemu klientowi. Łukasz podejrzany jest o gwałt, to fakt, ale czy rzeczywiście do niego doszło, to będzie dopiero ustalane. Moja wiedza pozwala wysnuć wniosek, że zarzut może wynikać z pomówienia lub fałszywego zawiadomienia o przestępstwie. W grę może wchodzić motyw emocjonalny lub finansowy.

Tomasz Damięcki nie chce ujawnić, czy linia obrony będzie próbowała udowodnić, że gwałtu nie było, a do zbliżenia doszło za zgodą 16-letniej Finki. Na konkretne pytanie: Czy Łukasz M. wyszedł o północy z hotelu i odbył stosunek z Finką, Damięcki odpowiada krótko: - Uchylę się od odpowiedzi na to pytanie. Myślę, że już wkrótce przyjdzie czas, kiedy Łukasz sam będzie mógł to wszystko wyjaśnić.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.