Tomasz Wacek: Najpierw były złe diagnozy lekarzy, pojechałem do Niemiec na operację łąkotki, później okazało się, że są zerwane więzadła krzyżowe przednie. Wreszcie, że mam jeszcze naderwane więzadła krzyżowe tylne.
- Od początku przygotowań do rundy wiosennej trenuję z pełnym obciążeniem, a noga, co ważne, nie boli. Powoli mija też blokada psychiczna w obawie przed ponowną kontuzją. Sparing z Admirą Wacker na pierwszym obozie był pierwszą grą po niecałym roku.
- Na każdą pozycję trener ma dwóch, trzech, a czasami czterech piłkarzy. Na mojej pozycji może przecież grać także Jacek Wiśniewski. Trenuję ostro i walczę o miejsce. Jeśli usiądę na ławce, na pewno się nie poddam. Jest 13 meczów do rozegrania w lidze i różnie może być. Czuję smak gry i brakuje mi tego.
- W Cracovii zawsze była superatmosfera, a teraz poszedł za tym wynik.
- Gram sześć lat w "Pasach" i pamiętam, jakie były kłopoty, by w ogóle pojechać na obóz. Pamiętam obóz na Słowacji, na który pojechaliśmy dzięki Grupie 100. Pamiętam, jak brakowało pieniędzy na wypłaty i na inne podstawowe rzeczy.
- Gram już trzeci sezon u trenera Stawowego i zdążyłem się już nauczyć pewnych zasad i nawyków do gry kombinacyjnej. Taktyka to klucz do sukcesów Cracovii.