Rozmowa z Arturem Andruszczakiem, pomocnikiem GKS-u Katowice

- Trzy lata temu też byliśmy zimą na obozie... w Katowicach, a potem wiosną graliśmy jak z nut. No i na koniec sezonu ?Gieksa? zajęła w lidze szóste miejsce - opowiada Artur Andruszczak, pomocnik GKS-u Katowice.

Piłkarze "Gieksy" z braku pieniędzy nie wyjechali na żadne zimowe zgrupowanie. Od środy szlifują formę w ośrodku sportowym przy ul. Ceglanej w... Katowicach.

Rafał Góral: Czy kiedykolwiek przygotowywał się Pan do sezonu w taki sposób?

Artur Andruszczak: Jak najbardziej. Trzy lata temu, za czasów trenera Janusza Białka, też byliśmy zimą na zgrupowaniu w Katowicach, a na koniec sezonu "Gieksa" zajęła w lidze szóste miejsce. Tyle że to był tylko jeden z dwóch obozów, bo znalazły się pieniądze, żeby jeszcze pojechać do Zarakalos na Węgry.

Czy na miejscu można się dobrze przygotować do sezonu?

- Wyjazd gdzieś poza miasto na pewno lepiej służy odpoczynkowi psychicznemu i zbudowaniu prawdziwej drużyny. Trzeba jednak zrozumieć sytuację klubu i dostosować się do aktualnych możliwości. Właściwie to powinniśmy się cieszyć, że w ogóle udało się coś zorganizować.

Pewnie zaliczył Pan w karierze bardziej atrakcyjne zimowe wyjazdy?

- Tak, ale głównie z reprezentacją młodzieżową. Na przykład na obóz do Wenezueli, który był połączony z udziałem w turnieju. Z Pogonią Szczecin czy Zagłębiem Lubin udało mi się zimą polecieć dwa razy do Turcji. Taki atrakcyjny wyjazd nie zawsze jednak przekłada się na wyniki. Uważam, że mimo wszystko mamy na Ceglanej dobre warunki, żeby przygotować się do sezonu. To tylko kwestia odpowiedniego nastawienia.

Na Ceglanej czujecie się chyba jak u siebie?

- Ostatnio tu się trochę zmieniło. Wprowadzono płatny parking, restauracja ma nowego właściciela... Ale i tak rzeczywiście czujemy się tu jak u siebie w domu. W końcu na Ceglanej spędziliśmy najwięcej czasu na przedmeczowych zgrupowaniach. Znam tu każdy korytarz i każdą rynnę, po której można zejść (śmiech). Oczywiście żartuję, jesteśmy profesjonalistami i zdajemy sobie sprawę, po co tutaj jesteśmy.

W jaki sposób spędzacie wolny czas?

- Właściwie to nie opuszczamy ośrodka. Codziennie mamy dwa treningi, a do tego pogadanki taktyczne. Potem przez większość czasu odpoczywamy. Ja wykupiłem sobie karnet i chodzę na siłownię. Wśród kolegów nie ma jednak zbyt wielu chętnych na tego typu zajęcia. Oni raczej wolą turnieje piłki nożnej na playstation. Tu prym wodzą Grzesiu Kmiecik i Paweł Pęczak. Ktoś zabrał ze sobą również odtwarzacz DVD, więc na pewno będziemy oglądać filmy.

Jakie filmy zabraliście ze sobą?

- No jak to jakie? "Gladiator", "Wróg u bram" i "Stan zagrożenia"!...

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.