Polonia wygrywa 100:83 z Deichmannem-Śląsk

Wyraźne zwycięstwo nad zespołem z Wrocławia pozwala optymistycznie patrzeć na szanse koszykarzy Polonii Warszawa na finał 2005. Bohaterem meczu był Łukasz Koszarek

Transformacja Koszarka została dokonana. Z przestraszonego juniora w ciągu roku ten obecnie 21-letni młodzian z Wrześni przerodził się w wojownika, niemal lidera Polonii. Trafia na zawołanie z dystansu, nie gubi piłek, mądrze kieruje akcjami, jest szybki i odważny, a kilka asyst w niedzielnym meczu było sporej klasy (choćby podanie do Jeffa Nordgaarda w czwartej kwarcie, po którym Amerykanin trafił za trzy). W pojedynku młodych kandydatów do reprezentacji Robert Skibniewski tym razem nie istniał. Koszarek zanotował 23 punkty, trafił siedem z 12 rzutów z gry, pięć z siedmiu za trzy, miał osiem asyst i tylko trzy straty. "Tylko", bo przy żywiołowym stylu gry i niemal 39 minutach na boisku łatwo było o kolejne.

Oczywiście z pochwałami nigdy nie wolno przesadzać, ale warto też podkreślić rolę trenera Wojciecha Kamińskiego w "robieniu kariery" przez Koszarka. Pracowali razem w wakacje nad poprawą formy i techniki, obaj mają dzięki temu rezultaty. Szkoda, że kontuzja wyeliminowała trzeciego uczestnika tych "letnich warsztatów" Krzysztofa Roszyka. Oby Polonii udało się w następnych latach powtórzyć taki manewr i oddać Kamińskiemu do rąk kilku kolejnych młodych zdolnych zawodników.

Może wtedy nie trzeba będzie się martwić, jaka przyszłość czeka klub z Konwiktorskiej. Z samych Koszarków dałoby się złożyć niezły zespół za małe pieniądze. A na większe w Polonii - po wycofaniu Warbudu (w niedzielę po raz pierwszy od lat nie było go w nazwie zespołu) - wciąż czekają. Szkoda byłoby zmarnować bardzo realne szanse na finał tylko z tego powodu.

W niedzielnym meczu oczywiście nie tylko Koszarek zagrał bardzo dobrze. Wszyscy podstawowi gracze "Czarnych Koszul" spełnili zadania, a trener Wojciech Kamiński wykorzystał przewagę doświadczenia nad swoim rywalem Tomaszem Jankowskim (drugi w życiu mecz w lidze). Polonia już w 15. minucie prowadziła 38:26, ale pod koniec trzeciej kwarty dała się dogonić. W decydujących minutach odwaga Koszarka i skuteczność Jeffa Nordgaarda załatwiły sprawę. W końcówce trzytysięczna publiczność zaczęła się domagać setnego punktu. Dwie akcje z szansami na setkę zostały zmarnowane, ale 0,7 s przed końcem jednego z dwóch wolnych wykorzystał Leszek Karwowski.

- To było ciężko wywalczone zwycięstwo. Z przebiegu gry jednak nie wynikał tak wysoki wynik. Graliśmy w miarę poprawnie, choć 17 strat to na pewno za dużo i gdyby nie one, Śląsk nie wróciłby do gry w trzeciej kwarcie - ocenił trener Polonii Wojciech Kamiński

Do końca rundy zasadniczej Polonia rozegra jeszcze trzy mecze u siebie: z Notecią Inowrocław, Astorią Bydgoszcz i Gipsarem-Stal Ostrów. Niestety, wszystkie one odbędą się w małej hali AWF. Choć może to i dobrze, skoro Polonia szuka oszczędności, a zagrożenie, że z droższych zawodników trzeba będzie zrezygnować, wciąż nie zostało ostatecznie zażegnane.

Polonia Warszawa 100

Deichmann-Śląsk Wrocław 83

Kwarty: 25:18, 19:22, 24:24, 32:19.

Polonia: Hill 27, Koszarek 23 (5), Nordgaard 22 (6), Elliott 13 (1), Taylor 6 oraz Karwowski 9 (2), Dutkiewicz 0, Miłoszewski 0, Pacocha 0, Przybylski 0, Sidor 0.

Deichmann: Ignerski 24 (1), Hyży 15, Chanas 10 (1), Randle 10, Autry 2 oraz Grafs 8, Skibniewski 7 (1), Zieliński 5, Kiausas 2.

Copyright © Agora SA