Polonia Warszawa - Deichmann Śląsk 100:83

ERA BASKET LIGA. Niespodzianki w Warszawie nie było i Śląsk przegrał z Polonią 83:100. Końcowy wynik nie oddaje jednak tego, jak wyrównane było to spotkanie. Wrocławski zespół - jako jedyny w EBL - pozostaje bez zwycięstwa w 2005 roku

O piątej kolejnej porażce wrocławian w lidze przesądziła ostatnia kwarta, a w zasadzie jej fragment. Po dwóch kolejnych akcjach Ryana Randle'a w 32. minucie było jeszcze 68:68 - ostatni remis w tym spotkaniu. Gospodarze odpowiedzieli jednak błyskawicznie w pięciu kolejnych akcjach, trafiając za trzy punkty! Po takim ciosie Śląsk nie był już w stanie się podnieść.

- Przez trzy kwarty zmienialiśmy system obrony, bo to zdawało egzamin. I dlatego zdecydowaliśmy się na strefę na początku czwartej - tłumaczył trener Deichmanna Tomasz Jankowski. - Po dwóch trójkach był sygnał, żeby zmienić defensywę, ale w tym chaosie nie dotarł do zawodników i trafił Nordgaard raz jeszcze. Teraz możemy spekulować, ale ta zmienna obrona dobrze funkcjonowała. Chcemy ją stosować, bo wcześniej tego w naszej grze nie było, a moim zdaniem nam pomoże.

I trzeba przyznać, że przez trzy kwarty wrocławianie trzymali się dzielnie, choć w 13. minucie po trafieniu za trzy punkty Łukasza Koszarka przewaga gospodarzy po raz pierwszy przekroczyła dziesięć punktów (32:20). Jeszcze jednak w tej kwarcie wrocławianie odrobili większość strat, a w kolejnej kilka razy doprowadzili do remisu. Wreszcie gra w ataku wyglądała na w miarę poukładaną, a akcje szły najczęściej przez świetnie dysponowanego Michała Ignerskiego. Skrzydłowy Śląska z łatwością ogrywał niższych rywali (w sumie trafił 8/13 rzutów za 2 punkty oraz 1/5 za 3) i widać, że po odejściu Michaela Watsona będzie główną opcją ofensywną wrocławian. Bardzo dobrą trzecią kwartę miał Radosław Hyży (wówczas 10 punktów, w całym spotkaniu 11 zbiórek). Nieco zawodzili środkowi, ale cała drużyna dobrze biła się pod koszami (12 zbiórek w ataku) i starała się wykorzystywać wreszcie okazje do gry szybkim atakiem. O wiele lepiej jednak to wszystko wyglądało, gdy na parkiecie przebywał Robert Skibniewski niż Adrian Autry. W sumie natomiast dłużej grę prowadził Amerykanin.

- Robert swoje zagrał, 18 minut to nie jest mało. Ustaliliśmy, że on i Autry są rozgrywającymi i będą grać na zmianę, a nie obok siebie - tłumaczył Jankowski.

Za każdym jednak razem, gdy wrocławianie łapali kontakt z rywalem, ten odpowiadał błyskawicznie. A to Eric Elliott zdobył siedem kolejnych punktów, a to Leszek Karwowski zaskoczył dwoma rzutami za trzy punkty na koniec trzeciej kwarty, a na początku ostatniej to już była istna kanonada z dystansu. W całym spotkaniu wrocławska obrona najwięcej problemów miała jednak ze środkowym Otisem Hillem (10/12 za 2 punkty i 7/11 z wolnych) oraz rozgrywającym Łukaszem Koszarkiem (7/12 z gry, 8 asyst). W sumie Śląsk zagrał wyraźnie lepiej niż w poprzednich meczach, ale to "lepiej" nie przełożyło się na zwycięstwo. Wrocławski zespół jako jedyny w EBL pozostaje bez zwycięstwa w 2005 roku. A sytuacja w tabeli wygląda coraz gorzej. Wrocławianie balansują na krawędzi ósmego miejsca, ostatniego, z którego awansuje się do play off i zapewnia utrzymanie w lidze.

- Zdecydowała ostatnia kwarta, w której zagraliśmy źle. Wiedzieliśmy, że Polonia umie rzucać za trzy, i to się sprawdziło. Czwarta kwarta pokazała nasze słabości - ocenił Jankowski. - Teraz mamy czas, żeby wyciągnąć z tego wnioski, bo co najważniejsze - jest wreszcie czas na treningi, a nam najbardziej potrzeba treningów.

Nie wiadomo, ile da się poprawić do najbliższego spotkania, które wygrać już jednak trzeba. W najbliższy weekend wrocławianie podejmować będą sąsiadów z tabeli Czarnych Słupsk i porażka postawiłaby ich w dramatycznej sytuacji, bo w kolejnych meczach zmierzą się z Anwilem i Prokomem. Czy ktoś jednak jeszcze kilka miesięcy temu uwierzyłby, że we Wrocławiu do rangi meczu sezonu urośnie pojedynek z Czarnymi Słupsk?

adrom, Warszawa, jaw

Kwarty: 25:18, 19:22, 24:24, 32:19.

Polonia: Hill 27, Koszarek 23 (5), Nordgaard 22 (6), Elliott 13 (1), Taylor 6 oraz Karwowski 9 (2), Dutkiewicz 0, Miłoszewski 0, Pacocha 0, Przybylski 0, Sidor 0.

Deichmann: Ignerski 24 (1), Hyży 15, Chanas 10 (1), Randle 10, Autry 2 oraz Grafs 8, Skibniewski 7 (1), Zieliński 5, Kiausas 2.

Copyright © Agora SA