I liga seria B siatkarzy: Jadar - AZS Gliwice 3:1

Stracili z AZS Politechnika Śląska Gliwice seta!? Chyba żartujesz... - to krótki i ocenzurowany wycinek rozmowy telefonicznej dwóch kibiców, z których jeden wolał zostać w domu i oglądać skoki narciarskie, a drugi kibicować siatkarzom Jadaru

Po sobotnim spotkaniu najbardziej niepocieszonym człowiekiem w hali MOSiR-u był chyba trener AZS Politechnika Krzysztof Czapla. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego spodziewał się prawdziwego łomotu od kandydata do gry w ekstraklasie. Po 83 minutach gry przyznał z głową podniesioną do góry, że... mógł nawet wygrać w Radomiu!

Z kolei szkoleniowiec Jadaru Jacek Skrok wręcz kipiał ze złości. - Tak nie można grać. Wygrali pewnie pierwszego seta, a potem pokpili sprawę. Myśleli chyba, że mecz się sam wygra - grzmiał niepocieszony.

Dla pełnego obrazu nastroju, jaki panował po meczu, warto dodać, że było to chyba pierwsze zwycięstwo siatkarzy Jadaru w sezonie, które nie sprawiło im autentycznej radości. Większość opuszczała parkiet ze spuszczonymi głowami, czując zapewne, że taki występ mimo zwycięstwa trudno zaliczyć do udanych. - To była chwila dekoncentracji, która nie powinna nam się przydarzyć - podsumował występ kapitan zespołu Mariusz Wiktorowicz.

W założeniach pojedynek z akademikami miał przynieść gładką wygrana, taką jak w pierwszej rundzie, tzn. bez straty seta. Gdy okazało się, że w Politechnice nie zagra doświadczony Roland Dembończyk, który z niewyjaśnionych powodów zrezygnował w ostatniej chwili z wyjazdu do Radomia, pewność jeszcze bardziej wzrosła. Mecz zaczął się zresztą zgodnie z oczekiwaniami.

Przestraszeni albo zmęczeni podróżą goście popełniali seriami błędy. Radomianie zbytnio się nie wysilali, ale grali na tyle uważnie, że rywal nie potrafił zbliżyć się na więcej niż trzy, cztery oczka. Przy wyniku 14:10 w pole zagrywki wszedł Maciej Pawliński, i "pociągnął" do stanu 19:10. Końcówka była już formalnością. Po 17 minutach gry za drugim setbolem kropkę nad i postawił Grzegorz Szumielewicz.

O drugim secie siatkarze Jadaru powinni jak najszybciej zapomnieć. Przez całą partię walcząc ze słabiutkim przeciwnikiem, nie znaleźli sposobu, by odrobić niewielką stratę punktową z początku seta. Skrok bardzo denerwował się przy linii, podpowiadał, instruował na przerwach technicznych, dokonywał kolejnych zmian. Efektów nie było jednak widać na parkiecie. Ktoś słusznie zauważył, że wyglądało to tak, jakby nagle radomianie zapomnieli, na czym polega skuteczność w grze. Byli wolni, schematyczni. Popełniali proste błędy.

Po wygranej gospodarzy w partii trzeciej rywale próbowali jeszcze powalczyć o korzystny wynik w czwartej odsłonie. Zaskakujące było to, że momentami w niczym nie ustępowali faworyzowanym gospodarzom. Na szczęście w końcówce skuteczniejsi na siatce byli radomianie, kończąc ten przeciętny i stojący na słabym poziomie spektakl.

W drużynie Politechniki wyróżniającym się zawodnikiem był atakujący Marcin Iglewski. Wśród gospodarzy poza kapitanem drużyny Mariuszem Wiktorowiczem trudno kogokolwiek wyróżnić.

n Sety: 25:14, 22:25, 25:16, 25:21.

n Jadar: Szewczyk, Wiktorowicz, Jaskulski, Staniec, Pawliński, Prusakowski, Biliński (libero), Szumielewicz, Skrok, Drewin.

n Politechnika: Czapala, Pić, Tepling, Iglewski, Stanek, Mutryn, Mouelhi (libero), Leś, Siewiorek.

Pozostałe mecze 18. kolejki: Joker Piła - Moderator Hajnówka 3:0 (25:18, 25:22, 25:23), Avia Świdnik - BBTS Siatkarz Bielsko-Biała 2:3 (25:23, 17:25, 25:22, 21:25, 9:15), SPS Zduńska Wola - Skra II Bełchatów 1:3 (19:25, 25:18, 19:25, 22:25), GTPS Gorzów Wlkp. - Orzeł Międzyrzecz 2:3 (25:23, 30:28, 19:25, 23:25, 12:15), AZS Odra Opole - KPS Wołomin 1:3 (23:25, 21:25, 25:21, 21:25). Mecz Chemika-Delecty Bydgoszcz z Gwardią Wrocław przełożono na inny termin.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.