Piast Szczecin musi grać z MMKS Dąbrowa Górnicza

SIATKÓWKA. Negocjacje z działaczami z Dąbrowy Górniczej nic nie przyniosły i zdziesiątkowana chorobami i kontuzjami szczecińska ekipa Piasta w sobotę wybiegnie na parkiet, by rozegrać jedno z kluczowych spotkań w walce o ekstraklasę.

Jeszcze w piątek z rana do Dąbrowy Górniczej dzwonił prezes Piasta Adam Kulbiej. Nic nie wskórał, więc mecz Piasta z MMKS Dąbrowa Górnicza musi się odbyć dziś o godz. 16.30.

- Przez 20 minut prosiłem i przekonywałem, aby Dąbrowa zgodziła się na zmianę terminu. Prezes jednak się nie zgodził - mówi Kulbiej. - Rozmawiałem jeszcze z prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosławem Przedpełskim, ale też bez powodzenia.

Trener Piasta Jerzy Taczała będzie musiał dziś skorzystać z pomocy dwóch zawodniczek klubowych rezerw: Anny Róg i Wiktorii Staszak-Staszków. Sprzeciwu MMKS-u nie potrafi zaakceptować.

- Nie rozumiem zachowania Dąbrowy, bo to jest kompletny brak zasad. Przecież nie mogłem wcześniej przewidzieć, że trzon zespołu rozchoruje się. Dziewczyny, które są na zwolnieniach lekarskich, dzwonią teraz do mnie i chcą zagrać, ale ja nie chcę się na to zgodzić, bo to jest zbyt duże ryzyko - mówi szkoleniowiec.

Co będzie, jeśli np. Katarzyna Ostrowska czy Marlena Twaróg, którym przechodzi gorączka, będą chciały za wszelką cenę pomóc drużynie w arcyważnym spotkaniu (Piast jest drugi i wyprzedza o dwa punkty MMKS, który rozegrał jedno spotkanie mniej)?

- Na pewno ich nie wyrzucę - mówi Taczała. - Dużo będzie miał do powiedzenia prezes Adam Kulbiej. Uszanuję każdą jego decyzję i jeśli wyrazi zgodę na ich grę, to w spotkaniu z Dąbrową Górniczą wystąpią one na własną odpowiedzialność.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.