Komplet publiczności w hali przy al. Unii przywitał owacją Daivę Jodeikaite, która wróciła do ŁKS, żeby pomóc w walce o utrzymanie. Później okazało się, że wszystkim ełkaesiankom należą się brawa za determinację, którą zaprezentowały w meczu z AZS Gorzów. Duży wkład w sukces miała Jodeikaite.
W wyniku meczu zadecydowała dopiero ostatnia kwarta, a praktycznie końcowe cztery minuty. Zanim jednak do tego doszło, pojedynek był bardzo wyrównany. Żadnej z drużyn nie udało się uzyskać znaczącej przewagi. Po celnych rzutach Agnieszki Makowskiej gospodynie szybko uzyskały prowadzenie 10:4, ale potem straciły przewagę.
W 27 min łodzianki przegrywały różnicą pięciu punktów (28:33), ale jeszcze przed końcem tej części do remisu doprowadziła Milena Owczarek. Zespół z Gorzowa nie chciał jednak skapitulować i tuż przed przerwą - po trafieniu Magdaleny Kozdroń - znów objął prowadzenie (37:35).
Ostatnie kwarta była dramatyczna. Na szczęście trener Trześniewski wpuścił na boisko Joannę Szymańska, która trafiała niemal z każdej pozycji. W końcówce punkty zdobywały już tylko łodzianki, a ich przewaga systematycznie rosła.
Gospodynie niemal idealnie wykorzystały swój największy atut - rzut z dystansu. Miały aż dziewięć udanych prób zza linii 6,25 m. W ten sposób zdobyły połowę z wszystkich punktów w meczu.
ŁKS: Owczarek 16, Dominauskaite 11, Makowska 8, Jodeikaite 7, Włodarska 6, Szymańska 4, Arażny 2.
AZS: Żyłczyńska 15, Mroczek 10, Żurowska 8, Suwary 5, Kozdroń 4, Czubak 1.