Vive Kielce AZS AWFiS Gdański 31:28. Kielczanie liderem ekstraklasy

Nie tak wyobrażali sobie spotkanie z drużyną po długiej przerwie kibice Vive. Kielczanie wprawdzie pokonali u siebie gdański AZS AWFiS 31:28, ale zagrali słabo. Po porażce Śląska w Płocku Vive znów liderem ekstraklasy

Swych ulubieńców fani szczypiorniaka nie widzieli blisko trzy miesiące. Mimo to trybuny hali przy ul. Krakowskiej nie wypełniły się kompletem publiczności. A ci, którzy przyszli, zostali wystawieni na poważną próbę nerwów.

Aleksander Malinowski, trener gospodarzy, musiał nieco zmienić skład. W ogóle nie wystawił Jury Hiliuka, a w zamian dał szansę Tomaszowi Jeżewskiemu. Młody rozgrywający miał kilka okazji do zdobycia gola, ale nadal nie może strzelić historycznej bramki w ekstraklasie. W bramce brakło chorego Jarosława Tkaczyka, a w drugiej połowie kontuzji nabawili się Adrian Anuszewski i Robert Nowakowski. Uraz tego pierwszego nie wydaje się groźny, gorzej wygląda natomiast kontuzja "Kosy".

Mecz był senny. Na początku gospodarze popełniali mnóstwo błędów, które wykorzystywali gdańszczanie, skutecznie kontrując. Po pięciu minutach AZS prowadził 5:2. - Na początku nie potraktowali nas serio - twierdził później Wojciech Nowiński, trener gości. Jego młody zespół grał jak najbardziej poważnie. Nie miało znaczenia, że kilkoma udanymi interwencjami popisał się w bramce Rafał Bernacki, a jego koledzy z ataku nie tylko szybko wyrównali, ale i objęli prowadzenie 7:5. Ambitni goście nie dawali za wygraną. Za chwilę to oni prowadzili. Obie drużyny grały falami, raz jeden zespół popełniał dużo błędów i rywale zdobywali bramkę, za chwilę role się odwracały. Gdańszczanie nie odpuścili, nawet gdy przegrywali 10:14 i 14:17, jeszcze przed przerwą zmniejszyli różnicę do jednego gola. W Vive nieźle grali głównie skrzydłowi Wojciech Zydroń i Andrzej Bystram, skuteczny był Filip Kliszczyk.

Wydawało się, że po przerwie kielczanie wrócą w końcu do swojego normalnego rytmu. Goście wprawdzie wyrównali, ale po kilku minutach było już 22:18 dla Vive, a niespełna kwadrans przed końcem 27:20. Wystarczyła solidna obrona, kontry Zydronia, kolejne gole Kliszczyka i dobra zmiana Dmitrija Nikulenki. Ten ostatni niekonwencjonalnymi rzutami zaskakiwał gdańską obronę. Niespodziewanie nawet w końcówce "akademicy" nie dali za wygraną. Po serii błędów gospodarzy zmniejszyli różnicę do trzech bramek, a jeszcze nie wykorzystali kilku okazji. Do końca grali bez kompleksów, bramki dla AZS zdobyli wszyscy zawodnicy, którym trener dał szansę gry.

W najbliższą sobotę kielczanie znów grają u siebie - o godz. 18.30 podejmować będą MMTS Kwidzyn.

VIVE KIELCE - DGT AZS AWFiS GDAŃSK 31:28 (18:17)

Vive: Bernacki - Kliszczyk 6, Zydroń 5, Anuszewski 5 (3), Bystram 4, Nikulenko 3, Wasiak 2, Kuchczyński 2, P. Sieczka 2, Grabarczyk 2, Nowakowski, J. Sieczka, Jeżewski. DGT AZS AWFiS: Sibiga, Głębocki - Fogler 4, Janusiewicz 4, Gujski 4, Jachlewski 4, Żółtak 3, Ćwikliński 3, Pepliński 2, Markuszewski 2 (2), Malandy 1, Wita 1

Sędziowali: Olgierd Sikora i Marcin Zubek (Katowice)

Kary: 10 i 6 minut. Widzów ok. 700

Przebieg meczu. I połowa: 1:3, 2:5, 7:5, 7:8, 10:8, 11:10, 14:10, 14:12, 15:14, 17:14, 18:15, 18:17; II połowa: 18:18, 22:18, 22:20, 27:20, 27:24, 29:26, 31:28

Zdaniem trenerów

Wojciech Nowiński (AZS AWFiS):

Stawiliśmy opór doświadczonym gospodarzom. Dzięki temu mecz był wyrównany, Vive nie miało miażdżącej przewagi. Trzy gole różnicy to właśnie tyle, ile dzieliło dziś obie drużyny. Szkoda, że w końcówce nie wykorzystaliśmy kilku okazji. Nie twierdzę, że urwalibyśmy Vive choć punkt, ale te gole na pewno dodałyby smaczku. Obie drużyny dzieli różnica klasy, a mimo to popełniły podobną ilość błędów. Byłem zaskoczony, że Vive ich tyle zrobiło.

Aleksander Malinowski (Vive):

Nie wykorzystaliśmy zbyt wielu stuprocentowych sytuacji. Goście nie zaskoczyli nas swoją grą, choć wydaje mi się, że prezentują się coraz lepiej. Trochę eksperymentowałem ze składem, bo cały czas szukamy nowych rozwiązań w drugiej linii.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.