Siatkówka. Jastrzębski Węgiel - Pamapol Domex AZS 0:3

Za cały mecz i każdego seta z osobna. Siatkarze Pamapolu w niedzielę w Jastrzębiu odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu i utrzymali pozycję lidera Polskiej Ligi Siatkówki

Liczyliśmy na wygraną, ale żeby 3:0? To naprawdę miła niespodzianka. W tym sezonie przyzwyczailiśmy się, że akademicy potrafią zaskakiwać świetnymi występami na wyjazdach. Jednak wydawało się, że w Jastrzębiu, w meczu z rywalem, który był na fali, trudno im będzie zgarnąć całą pulę. A jednak! Gracze Edwarda Skorka po raz drugi w tych rozgrywkach okazali się wyraźnie lepsi od mistrzów Polski. Poza bardzo wyrównanym pierwszy setem, przewyższali gospodarzy pod każdym względem. Świetnie zagrał cały zespół, ale wyróżnienie dla najlepszego gracza meczu nie przez przypadek trafiło w ręce Pawła Woickiego. "Mały" błyszczał w rozegraniu, nad siatką wygrał dla drużyny kilka ważnych sytuacyjnych piłek. Potrafił też zdobyć punkty blokiem. W tym spotkaniu rozgrywający Jastrzębskiego Węgla - Pavel Chudik - był wyraźnie w cieniu naszego siatkarza. Jednak nie byłoby zwycięstwa bez dobrej gry pozostałych zawodników. Każdy, włącznie z rezerwowymi, zrobił wczoraj swoje. Jeżeli nawet przytrafiły się jakieś błędy, to akcjom bezpośrednio po nich można było tylko przyklasnąć. Po trudnym początku meczu pozbierał się Krzysztof Gierczyński, o swoim skutecznym bloku przypomniał Wojciech Jurkiewicz, a pozostali atakowali jak natchnieni. Blok jastrzębian, jak mówią statystyki - najskuteczniejszy w lidze, tylko na początku meczu robił na nich wrażenie.

A zaczęło się nieciekawie. Najwięcej emocji było w partii pierwszej. "Niewiarygodne", "niesamowite" - na przemian wypowiadali kibice, trenerzy i zawodnicy w czasie tego thrillera. Oba zespoły - niepokonane od dawna - jakby zapomniały, jak się przegrywa. Akademicy, by wygrać tę część, musieli zaserwować aż 12 piłek setowych i zdobyć w sumie 38 punktów! Dwie kończące szanse mieli też gospodarze, ale ciężko im było się przebić przez szczelny częstochowski blok. W końcu mocnego serwisu Krzysztofa Gierczyńskiego nie zdołał przyjąć Piotr Wika.

- Ten set zdecydował o późniejszym przebiegu meczu. Zabrakło nam Jose Rivery, który daje poczucie spokoju w tyłach w przyjęciu zagrywki - mówił środkowy jastrzębian Daniel Pliński.

Do ostatnich minut nie było przesądzone, czy wspomniany Portorykańczyk wystąpi. Przez ostatnie dni narzekał na uraz kolana, umówił się jednak z trenerem, że będzie uczestniczył w przedmeczowej rozgrzewce i sam zdecyduje, czy czuje się na siłach. Po kilku minutach Rivera jednak poczuł ból w kolanie i musiał zrezygnować z myśli o grze.

Widać było jego brak, jak również zmęczenie gospodarzy w dwóch kolejnych partiach. Jastrzębianie w pierwszym secie rzucili na szalę wszystkie swoje siły i po kilku minutach części drugiej przegrywali już 7:14. Wojciech Jurkiewicz swoim blokiem wybijał gospodarzom jakiekolwiek plany atakowania, a Woicki tak rozgrywał, że zupełnie gubił blokujących jastrzębian. Dobrym posunięciem dla rywali AZS było wprowadzenie zmienników - Radosław Rybak i Grzegorz Pilarz przypomnieli, że w zespole mistrza są też wartościowe rezerwy i warto z nich częściej korzystać. Jastrzębie zmniejszyło rozmiary porażki, ale na wygranie seta nie było wczoraj gospodarzy stać. Pamapol, prowadząc od pierwszej do ostatniej piłki, kontrolował sytuację.

- Nie załamujemy rąk. Koncentrujemy się na kolejnych grach. Tego dnia lepsi byli przeciwnicy, zobaczymy jak będzie dalej - mówił kapitan gospodarzy Przemysław Michalczyk.

KS Jastrzębski Węgiel - AZS Pamapol Częstochowa 0:3 (36:38, 22:25, 21:25)

Jastrzębski Węgiel: Chudik, Michalczyk, Terlecki, V. Rivera, Pliński, Wika, Rusek (libero) oraz Rybak, Pilarz, Nowak, Kurian.

Pamapol: Woicki, Szymański, Gierczyński, Jurkiewicz, Winiarski, Kokociński, Gacek (libero) oraz Patucha, Gawryszewski.

Dla "Gazety"

Igor Prielożny, Jastrzębski Węgiel: - Mój zespół zagrał jeden z najlepszych meczów w sezonie. Na Częstochowę tego dnia to było jednak za mało, przeciwnicy zagrali bowiem wyjątkowo dobrze. Z pozytywów trzeba podkreślić dobre wejścia zmienników. Częstochowa zagrała bardzo dobre spotkanie.

Edward Skorek, trener AZS Pamapol: - O naszym końcowym sukcesie zadecydował pierwszy set, w którym szala zwycięstwa długo przechylała się w obie strony. My tę partie wygraliśmy i potem mój zespół grał już swobodniej, a to rywale musieli się denerwować.

Copyright © Agora SA