Kotwica Kołobrzeg - Spójnia Stargard 73:76

I LIGA KOSZYKARZY. Stargardzianie niespodziewanie wygrali w Kołobrzegu i wrócili do gry o czołową ósemkę rozgrywek. - Porażka oznaczałaby koniec marzeń. Teraz je przedłużamy i obiecuję, że będziemy walczyć do końca - deklaruje Ireneusz Purwiniecki, trener Spójni.

W derbach województwa zachodniopomorskiego ponownie lepsza okazała się Spójnia Stargard. Jesienią oba zespoły prowadzili inni szkoleniowcy: Spójnię - Miodrag Gajie, Kotwicę - Jacek Gembal, a w Stargardzie gospodarze wygrali 79:67. Wymiana szkoleniowców nie wpłynęła na zmianę króla województwa. Ireneusz Purwiniecki i jego podopieczni mieli sporo szczęścia: - Zagraliśmy trzy dobre i jedną fatalną kwartę - podsumował.

Kołobrzeżanie zapowiadali rewanż, ale na początku Spójnia zaskoczyła ich szybkimi akcjami i objęła prowadzenie. - Wydawało mi się, że gospodarze trochę nas zlekceważyli, co wykorzystaliśmy - uważa Purwiniecki.

Przewaga po pierwszej kwarcie podrażniła ambicję "Czarodziejów z wydm". W drugiej odsłonie zagrali kapitalnie, nie dając najmniejszych szans gościom. Po zmianie stron stargardzianie otrząsnęli się i przejęli inicjatywę.

- Dziwne, że w tym samym składzie nie potrafiliśmy zagrać całego meczu tak dobrze jak w drugiej kwarcie - smucił się Nikołaj Tanasejczuk, trener Kotwicy. - Graliśmy bardzo nierówno.

Purwiniecki wyjaśnia powody: - Zmusiliśmy ich do gry atakiem pozycyjnym, a oni lubią szybkie kontry. Wybiliśmy ich z rytmu i odrabialiśmy straty. Szło nam to opornie.

Mimo kłopotów w ataku pozycyjnym kotwica potrafiła utrzymać przewagę, która jeszcze pięć minut przed końcem sięgała dziesięciu punktów. Wtedy jednak Purwiniecki wpuścił na parkiet Kamila Piechuckiego, który w końcówce trzykrotnie trafił trójki, w tym tę decydującą przy remisie 73:73. Gospodarze próbowali się zrewanżować podobnym rzutem, ale Dawid Witos przestrzelił.

- W ostatnich minutach zabrakło nam precyzji, za to Spójnia miała jej aż za dużo - tłumaczy Tanasejczuk. - Powiedziałem swoim zawodnikom, że muszą zapomnieć o porażce i zmobilizować się na następny mecz. Musimy odrobić straty.

Spójnia się cieszy, ale droga do pierwszej ósemki rozgrywek wciąż daleka. - Brakuje wygranych, ale nie składamy broni - mówi Purwiniecki.

Kwarty: 12:19, 32:10, 14:23, 15:24.

Kotwicy: Witos 23, Nowak 15, Radwan 12, Flieger 9, Kukuczka 8, Małecki 5, Bajer 1, Juszczak 0, Gibalski 0, Stokłosa 0.

Spójnia: Mazur 24, Piechucki 17, Biela 11, Soczewski 7, Nizioł 6, Szczerbala 4, Łukomski 2, Baszak 2, Leończyk 2, Sudowski 1.

Pozostałe wyniki 21. kolejki: Kager Gdynia - Alba Chorzów 77:83, Znicz Jarosław - Zastal Zielona Góra 87:74, Górnik Wałbrzych - AZS Radom 81:76, Stal Stalowa Wola - Sokół Łańcut 76:80, Pyra Poznań - Basket Kwidzyn 63:89, Tytan Częstochowa - Siarka Tarnobrzeg 100:89, ŁKS Łódź - Polpak Świecie 71:97.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.