Widzewiacy jak zwykle przez ostatnie dni trenowali wczoraj dwukrotnie. Rano zajęcia odbywały się przy ul. Niciarnianej. Piłkarze korzystają z boiska położonego przy dawnej hali Wifamy, bo przy zmiennej pogodzie zwykle są tam niezłe warunki. Murawa, a właściwie ziemne, ubite podłoże, zawsze jest twarde, nawet gdy pada śnieg czy deszcz. Poza tym główne boisko przy al. Piłsudskiego od lat jest w złym stanie i szkoleniowcy Widzewa nie chcą go dodatkowo eksploatować. - Piłkarze nie mogą narzekać. Przecież na obiekcie przy ul. Niciarnianej w piłkę nauczył się grać Zbigniew Boniek - twierdzi Tadeusz Gapiński, kierownik drużyny.
Drugi trening odbył się na boisku Szkoły Mistrzostwa Sportowego. W zajęciach cały czas uczestniczy 24 piłkarzy. Niedawno Wojciech Szymański, wiceprezes Widzewa, zapowiadał, że kadra jest za duża i dwóch zawodników zostanie wypożyczonych do innych klubów. Wybór padł na Radosława Becalika i Przemysława Urbaniaka, chociaż z naszych informacji wynika, że z tych graczy nie chce rezygnować trener Stefan Majewski. - Nie wypowiadam się na ten temat - mówi szkoleniowiec.
Co na to Szymański? - Decyzja na razie nie zapadła. To rzeczywiście jedna z możliwości, ale jeszcze musimy ją przedyskutować - mówi.
Informowaliśmy już, że przydzielone zostały numery, z jakimi widzewiacy grać będą w rundzie wiosennej. Żaden z piłkarzy nie będzie miał na koszulce "dwunastki". Ten numer został zarezerwowany dla kibiców. - To właśnie oni są z drużyną na dobre i na złe. To dwunasty zawodnik Widzewa, więc chcieliśmy ich w ten sposób uhonorować - mówi Władysław Puchalski. Prezes przypomina też, że jesienią łódzcy fani zachowywali się nienagannie. W poprzednim, jeszcze pierwszoligowym sezonie, Polski Związek Piłki Nożnej zanotował 65 zakłóceń porządków przez sympatyków Widzewa. W rundzie jesiennej obecnych rozgrywek kibice zdecydowanie się poprawili.