WTA: Nie ma problemu dopingu Kuzniecowej

Czy zwyciężczyni US Open Swietłana Kuzniecowa brała doping? - Tak, mamy dowody - mówi belgijski minister sportu. - Nic podobnego - bronią Rosjanki władze tenisowe i domagają się przeprosin

Coraz głośniejsza staje się afera, którą rozpętał belgijski minister sportu Claude Eerdekens, zarzucając Swietłanie Kuzniecowej, że brała doping. Eerdekens wyjawił w poniedziałek, że Rosjanka (gra teraz na Australian Open) miała pozytywny wynik testu dopingowego podczas grudniowego turnieju w Charleroi. W jej organizmie wykryto efedrynę.

We wtorek oskarżenia kategorycznie i oficjalnie odrzuciła federacja kobiecego tenisa (WTA). - Nie widzimy żadnego problemu. Swietłana nie zrobiła nic złego, bo turniej w Charleroi był pokazowy, więc kontrola została przeprowadzona "poza sezonem". Efedryna jest zakazana, ale można ją stosować poza sezonem, bo jest składnikiem wielu leków - oświadczył szef WTA Larry Scott.

Kuzniecowa twierdzi, że efedryna w jej organizmie mogła pochodzić z leku na przeziębienie. - Nigdy nie brałam dopingu. Czuje się urażona oskarżeniami - powiedziała Rosjanka. Scott zarzucił też belgijskiemu ministrowi złamanie procedur przyjętych w sprawach podejrzenia o doping i zażądał przeprosin. - Zanim upubliczni się zarzuty wobec tenisistki, należy przeprowadzić badanie próbki B, a następnie poinformować federację o stawianych zarzutach - powiedział szef WTA.

- Nie będę za nic przepraszał. Efedryna to środek zabroniony. Zaskakuje mnie reakcja WTA. Czy nie powinniśmy współpracować wszyscy w walce o czystość sportu? - odpowiedział Eerdekens. Dodał, że jego zdaniem demonizuje się jego decyzję o upublicznieniu wyników. - Chodziło mi tylko o to, żeby nie powstawało wrażenie, iż coś ukrywamy - dodał.

Krytyka belgijskiego ministra staje się jednak coraz silniejsza, tym bardziej że obraziła się na niego nie tylko Kuzniecowa i władze WTA, ale także dwie inne uczestniczki wspomnianego turnieju w Charleroi - Francuzka Nathalie Dechy i Rosjanka Jelena Dementiewa. Wszystko przez to, że nim Eerdekens ogłosił w poniedziałek, że doping wykryto u Kuzniecowej, dzień wcześniej zasugerował, że niedozwolone środki brała "jedna z trzech uczestniczek" [w turnieju startowała jeszcze rodaczka ministra Justine Henin-Hardenne, którą jednak od razu wykluczył z podejrzeń - red.]. W grę wchodziły więc tylko Dementiewa, Dechy i Kuzniecowa. Dopiero dzień później minister ujawnił, że chodzi o tą trzecią.

- Jak tak można? - złościła się Dementiewa na konferencji prasowej podczas Australian Open. - To my, a nie Kuzniecowa jesteśmy prawdziwymi ofiarami tych pomówień. Przez dwa dni obok naszych zdjęć w gazetach pojawiały się bezpodstawne oskarżenia o doping. - Myślę, że belgijski rząd zrobił poważny błąd, a "ten facet" powinien nas przeprosić - dodała Dechy.

Copyright © Agora SA